kemir kemir
1116
BLOG

"Mocarswo humanitarne"

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 86

Nieuchronnie nadchodzi czas zderzenia się z zimną i bolesną rzeczywistością, spowodowaną nieudolnym i nieodpowiedzialnym działaniem rządzącej kliki z Nowogrodzkiej: okaże się, jak to "pięknie" wszyscy wykorzystali pro-ukraińską nostalgię polskich władców, zmanipulowanych tak, żeby wykonywać czarną robotę " wiejskich głupków" na Ukrainie.

Myślę, że poza dyskusją jest fakt, że Polska ( przynajmniej póki co) ponosi gigantyczne straty straty po połączeniu się w de facto konfederację z Ukrainą. Niestety - Ukraina słowami Zelenskiego w Davos dała jasno do zrozumienia, że polskie umizgi konfederacyjne ma głęboko w poważaniu. Zełenski powiedział uczestnikom szczytu w Davos, że mogą - w sensie dosłownym - przejąć  dowolny "konkretny region Ukrainy, miasto, społeczność lub przemysł”. Chodzi rzec jasna o ewentualne powojenne inwestycje na Ukrainie, wycenione na 5 mld dolarów miesięcznie i ujęte w projekcie nazwanym United 24 Ukraine Recovery Fund. Zełenski zachęcił wszystkie kraje do przyłączenia się i wsparcia nowej ukraińskiej platformy państwowej dając konkretną propozycję: jak pomóc i gdzie wysłać fundusze oraz gdzie jest teraz priorytet dla każdego darczyńcy. Innymi słowy Zelenski wyznaczył cenę i warunki zaporowe dla Polski pokazując nam stosowne miejsce w szeregu ( drugim, trzecim...?)


Wojna jeszcze trwa, ale już rozpoczęła się wielka rozgrywka o podział łupów z funduszu odbudowy Ukrainy. W Polsce z wielu stron słychać rojenia na temat intratnego udziału Polski, który miałby dla naszej gospodarki ożywczy, wręcz zbawienny wpływ. "Business Insider Polska” podaje, jaką ofertę dotyczącą zaangażowanie się Polski przygotowuje resort wicepremiera Jacka Sasina. "Chcemy stworzyć spójną koncepcję pomocy Ukrainie w odbudowie po wojnie. To będzie plan, który powinien zostać przyjęty przez rząd, a później zawieziony do Kijowa, aby tam skonsultować nasze możliwości z potrzebami Ukrainy” – powiedziała osoba zaangażowana w przygotowanie strategii. "Włączenie w ten plan spółek Skarbu Państwa jest także zobowiązaniem politycznym ze strony polskiego rządu, że nasza pomoc zostanie zrealizowana, że nikt nie porzuci jakiegoś projektu czy nie zejdzie z placu budowy albo z jakiegoś innego powodu się nie wycofa”. Tymczasem - co w Davos potwierdził Zelenski -  Ukraińcy oczekują, że Polska wyłoży na to swoje pieniądze; 5 mld dolarów na miesiąc. I raczej nie odwzajemnią się preferencjami dla polskiego biznesu - przeciwnie -  zostawią Polskę ze zbankrutowaną gospodarką, z olbrzymimi długami, z milionami przesiedleńców, z ukraińską mafią i przemytnikami broni. Wygląda na to, że Sasin zostanie ze swoją ofertą ta, jak został z planem wyborów kopertowych.


Premier Morawiecki - zapewne doskonale zorientowany w kwestii kosztów ponoszonych przez Polskę -  zażądał, żeby Norwegia częściowo dotowała projekt geopolityczny PIS odnośnie Ukrainy. Premier musi zdawać sobie  sobie sprawę z tego, że jest już mało prawdopodobne, aby kierowany przez USA Zachód oddał Polsce jakiekolwiek z przejętych od  Rosji aktywów zagranicznych o wartości około 300 miliardów dolarów, chociaż był to niewątpliwie punkt numer jeden wykreowanej "przyjaźni" polsko-ukraińskiej. Dziś już wiadomo, że Zachód użyje tych środków na zakup większych wpływów w Kijowie, m.in. dzięki zaproponowanemu przez Zełenskiego planowi. A "norweska" propozycja premiera została powszechnie wyśmiana i wyszydzona.


Polska, tresowana przez Zachód i przez Ukrainę jest teraz także "przekręcona" przez Niemcy. Prezydent  Duda stwierdził pewnego dnia, że ​​Berlin wycofał się z obietnicy zastąpienia polskich czołgów wysłanych na Ukrainę najnowocześniejszymi czołgami Leopard po tym, jak w ubiegłym  miesiącu Warszawa oddała Kijowowi dosłownie połowę swojego arsenału"czołgowego" (200 z 400). Niemcy zaprzeczyły, że taka umowa została zapisana i oświadczyły opinii publicznej, że - owszem - ​​rozpatrzy wniosek Polski, ale rozpatrzenie tego wniosku zajmie... dużo czasu. Zresztą podobno Niemcy mają tylko 50 takich czołgów, zatem nie ma mowy liczbie 200.


W ciągu trzech miesięcy nasza pisowska "władzunia", zamiast oczekiwanego iluzorycznego zresztą prestiżu, którym mogłaby nadal oszukiwać swoją bazę wyborczą, otrzymała kopa w przysłowiowe cztery litery i to ze wszystkich możliwych stron. Wchłonęła ponad 3,5 mln ukraińskich uchodźców i przyznała im de facto prawa obywatelskie (w tym bardzo hojne świadczenia socjalne), następnie oddała połowę swoich czołgów na Ukrainę i nieformalnym konfederacyjnym związku z Kijowem - w nadziei na pierwszoplanową rolę w procesie powojennej odbudowy Ukrainy - została przez Zelenskiego wystawiona do wiatru. Czy jest na świecie drugie takie państwo, które daje się ogrywać jak społeczność wiejskich głupków? A jest bardzo prawdopodobne, że Polska zrobiła dla Ukrainy jeszcze więcej, niż publicznie ujawniono, a wszystko to sfinansowane z ciężko zarobionych środków od swoich podatników.


Wszyscy mają własną narrację – z wyjątkiem Polski. My przyjęliśmy za swoją narrację ukraińską. Wszyscy kierują się w stosunkach międzynarodowych własnym interesem, definiują go i bronią – z wyjątkiem Polski. My obraliśmy za motto polityki zagranicznej "Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. Ukraina, państwo upadłe, z 31-letnią zaledwie tradycją państwowości, zachowuje się wobec Polski jak polityczne mocarstwo – dyktuje wszystkie dyplomatyczne decyzje, wmawia Polakom, że nie tyle broni siebie, ile Polski, całej Europy i cywilizowanego świata. W dodatku Polski nie szanuje, a nawet nią gardzi. Morawiecki bajdurzy: "Na tamtych szańcach Ukraińcy walczą za nas”, a słowa "wojna na Ukrainie to nie nasza wojna” uznaje za zdradę stanu. W takim razie  bardzo łatwo wyobrazić sobie sytuację, że po wojnie do Warszawy przyjeżdża Zełenski i mówi: Obroniliśmy was, to teraz dawajcie kasę... (a może i Przemyśl?) !


Polska to kraj na progu bankructwa, z 2 bilionami długów, z 2 milionami młodych wygnanych za chlebem, ze zrujnowanymi finansami, galopującymi cenami i opieką zdrowotną w rozpaczliwym stanie. To równocześnie państwo przypisujące sobie rolę herolda pomocy dla obcego państwa, wprowadzające do systemu edukacji i zdrowia 3 miliony obywateli tego państwa, którzy odbierają nam mieszkania, pracę, szkolne ławki, łóżka szpitalne. Politykom państwa, które na tej wojnie traci najwięcej, nie szczędzi komplementów państwo, które na tej wojnie zyskuje najwięcej. Mark Brzeziński, w wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim wykładzie powiedział: "Polska jest uważana za humanitarne supermocarstwo, jestem dumny, że jestem ambasadorem USA w mocarstwie humanitarnym”.


"Mocarstwo humanitarne"... Tymczasem motto polityki zagranicznej podsuwa nam Orbán: "W tym konflikcie Węgry stoją po stronie Węgier; Węgierskie władze muszą dbać o węgierskie interesy, bo nikt tego za nich nie zrobi; W naszym interesie jest uniknięcie roli pionka poświęconego w obcej grze; W tej wojnie nie mamy nic do zyskania, a stracić możemy wszystko". Wystarczyłoby tylko wstawić w miejsce "Węgry” słowo "Polska”. Takie to trudne?  Ale rząd "humanitarnego mocarstwa", miodem i mlekiem płynącego, prowadzi rabunkową gospodarkę finansową, przeznacza niemal 20 procent budżetu na pomoc dla innego kraju, dzieli się z nim PKB. Jak nazwać taki rząd?  Dziwne te zachowania, dziwna ta wojna. A może inny jest jej cel  i nie jest nim tylko Ukraina? W doskonale przygotowanej i skoordynowanej akcji Polska jest ograbiana z resztek zasobów i zasiedlana milionami przesiedleńców. Czy to nie z nią toczy się niewypowiedziana wojna? Czy nie chodzi o Majdan w Polsce, w którym globalistom, lewakom i dywersantom Sorosa sekunduje Bruksela, wspierana przez "zielone ludziki” z TVN?

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka