kemir kemir
596
BLOG

Bo jak nie my to kto?

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 51

Można chyba powoli stawiać tezę, że "uśmiechnięta" Polska przeistacza się we "wkurzoną" Polskę, ponieważ do "ludu pisowskiego", będącego z definicji wrogiem Tuska i jego hołoty, dołączają tzw. normalsi i ci srodze zawiedzeni wyborcy, którzy np. w Trzeciej Drodze widzieli opcję zakończenia  wojny polsko - polskiej. Co prawda żadne sondaże takich trendów nie potwierdzają, bo widać w nich minimalny wzrost TD, stabilizację KO i lekki spadek PiS, ale wiara w sondaże jest mniej więcej tym samym, co wiara w informacje ukraińskiej "Prawdy". Jeżeli tylko wyjść na ulice, poczytać to i owo, posłuchać co trawie piszczy i otworzyć oczy szeroko zamknięte, żeby zobaczyć skalę demolki urządzanej nam wszystkim przez "demokratyczny i "praworządny" rząd Tuska, to nad ową "uśmiechniętą" Polską można się tylko rzewnie rozpłakać, niczym niejaki Hołownia nad konstytucją.


Prawdopodobnie wkurzony lud liczebnie jeszcze ustępuje wszelkiej maści i rasy "yebacpisom" rodem z Jagodna, Wilanowa i tym podobnym oazom "demokratycznego" i patologicznego pustogłowia, ale nie ma bata: Tusk, Sienkiewicz, Bodnar i Kierwiński, plus koalicyjna kohorta gadających głów koalicyjnych, przez miesiąc nabili sobie tyle "plusów ujemnych", że ich pełna kadencja jest nie tylko niepewna, ale wręcz nieprawdopodobna. Program rządowej koalicji sprowadza się bowiem do trzech prostych punktów:


- Być u władzy, najlepiej na pograniczu miękkiej dyktatury, czego dowodem jest np. projekt penalizacji tzw. mowy nienawiści, czyli de facto zamykanie ludziom ust, a pisząc wprost zatwierdzenie orwellowskiego "ministerstwa prawdy". A to tylko pierwszy z brzegu przykład, bo cała ta koalicja wręcz kipi politpoprawną uległością wobec ideologii tzw. "wartości" europejskich zaczerpniętych wprost z urojeń marksistowskich. Zmodyfikowanych dystopią Orwella, co widać gołym okiem.


- Zlikwidować, lub spacyfikować do symbolicznej roli wszelką opozycję, w tym przede wszystkim konserwatywno - prawicową, którą póki co utożsamia Prawo i Sprawiedliwość. PiS z Jarosławem Kaczyńskim, z racji liczebności zwolenników i pozycji śmiertelnego wroga Tuska, podlega w tym procesie szczególnie mściwej i brutalnej rozprawie, co ma przynieść efekt w postaci rozbicia nie tylko partii, ale także jej elektoratu. Nietrudno przewidzieć, że w konsekwencji spowodowałoby to rozbicie i chaos po całej prawej stronie. Konfederacja, sama przecież brutalnie atakowana przez cały ""zjednoczony front chanukowo- covidowo - wojenno - eurokołchozowy",  nie ma szans na wchłonięcie osieroconego elektoratu PiS ( co najwyżej jakiejś części), a innej siły póki co nie ma.


-  Wywiązanie się z przyjętej entuzjastycznie roli plenipotentów obcych właścicieli "polskiego terytorium", dla niepoznaki zwanej Polską. Łaskawcy pozostawią nam nawet ułudę samodzielnego i suwerennego państwa, nawet z własnym parlamentem i "demokratycznym" rządem. Tymczasem zupełnie bez politycznego echa, że o medialnym nie wspomnę, cichaczem przeszedł znamienny felieton byłego ambasadora Niemiec w Polsce, opublikowany na łamach łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Autorem tego felietonu jest Arndt Freytag von Loringhoven, syn fanatycznego nazisty, wysokiego oficera Wehrmachtu, szefa personelu odpowiedzialnego za przygotowanie raportów dla Adolfa Hitlera. Freytag napisał,  że "w interesie Warszawy i Berlina leży potrzeba ściślejszej integracji Bundeswehry z Siłami Zbrojnymi RP, a w dłuższej perspektywie także trwałe przemieszczenie wojsk niemieckich do Polski". Oznacza to nie mniej i nie więcej, niż to, że w polityce zagranicznej Niemiec zdefiniowane i aktualne są dwa doktrynalne zjawiska: dualizm na Łabie i mechanizm z Rapallo. Oznaczają one w skrócie, że Polska będzie hinterlandem, zapleczem, półperyferią jądra UE, które w sfederalizowanej Europie stanowić będzie Berlin i Paryż. Oczywiście Ursula von Cośtam i jej skorumpowana świta, będzie nas (Tuska) klepać przyjaźnie po plecach i pojawi się cała lawina pochwał jak to w Polsce powróciła praworządność, trwa rozwój demokracji, a gospodarka to tygrys Europy.  Ale to już było: piękna fasada odnowionego domu, z zaszczurzonym podwórkiem.


Każdy, kto chociaż trochę - pisząc kolokwializmem - potrafi łączyć kropki, niechybnie dojdzie do powyższych konkluzji. Wybór jest niesłychanie prosty: albo Polska naszych przodków, albo "polskie terytorium". Albo wolności obywatelskie, albo orwellowski zamordyzm. Albo światłe Forum Romanum, albo jarmark głupców. Dlatego słychać liczne już chyba głosy, wzywające do jakiejkolwiek formy buntu, rewolucji, oporu, które to w sposób dowolny odsuną od władzy tą szkodliwą dla Polski koalicję rządzącą. I słusznie! Ale zanim padnie hasło do "burzenia Bastylii", to warto byłoby się zastanowić, z kim pod Bastylię podążymy i czy w ogóle z tym kimś jest szansa Bastylię zburzyć. Innymi słowy należy zapytać, czy PiS, jako pewnego rodzaju przewodnia siła oporu obywateli RP,  jest w ogóle zdolne nie tylko do "zburzenia Bastylii" ale do skutecznego oporu w ogóle?  


W mojej opinii nie,  chociaż opozycja ukształtowana po październikowych wyborach ma do odegrania najważniejszą rolę w całej opozycyjnej historii po 1989 r. Nigdy jej opozycyjna rola nie była tak ważna i tak niezbędna dla Polski. Niestety na Nowogrodzkiej, zamiast rzetelnej analizy, wciąż jest tylko zamroczenie po wyborczym nokaucie. Oczywistym jest, że istnieje tak dużo zmiennych, że bawienie się we wróżenie "co dalej" jest mniej więcej tym, co pytanie górala o pogodę: panocku, albo będzie padać, albo ... nie będzie.  Ale jest też sporo przesłanek, które dosyć wyraźnie pokazują, iż PiS jest pogubione i nie ma żadnego perspektywicznego planu działania, poza egzystencję reaktywną, opierającą się wyłącznie na impulsywnym działaniu w zależności od bieżących wydarzeń. PiS w tym obszarze ma chorobliwą skłonność do "przegrzewania" tematów, czego przykładem jest sprawa Kamińskiego i Wąsika. Podobnie jest w innych, na pewno bardzo ważnych sprawach łamania prawa przez hołotę Tuska, ale to nie mogą być emocjonalne wypowiedzi w sejmowych korytarzach czy w studiach TV -  wypowiedzi nieprzemyślane, chaotyczne, a co najgorsze: nie przekonywujące. Język wypowiedzi jest na tyle mocarną bronią, że należy jej używać mądrze i w sposób przygotowany. Jedyna w tej chwili przychylna PiS telewizja Republika stała się - niestety - TVP INFO 2, nad czym naprawdę ubolewam. A gdzie - pytam - przekaz internetowy, nie mówiąc już z litości o otwieraniu innych kanałów komunikacji?


Ale nie chcę się pastwić nad PiS. Nie o to chodzi, kiedy Tusk i jego hołota demoluje Polskę. Być może należałoby się z PiS przeprosić, bo priorytetem jest obrona Polski i naszych wartości odziedziczonych po ojcach i dziadkach. I ja na ten przykład, jako były wyborca PiS byłbym skłonny o wielu rzeczach, które godziły we mnie jako obywatela i zwolennika zapomnieć. Ale pod dwoma warunkami:
- Rzetelnego rozliczenia się PiS z ośmioletniej władzy, zanim zrobi to Bodnar, Giertych i tego rodzaju ludzie, którym blisko do miana ludzkich kreatur.
- Powiedzenia pod adresem ludzi takich jak ja, malutkiego słowa "przepraszamy". Za to, za tamto i jeszcze za to. Popełniliśmy błędy, pomyliliśmy się, wybaczcie.

Tylko tyle. To nie są wygórowane warunki. Tym bardziej, że - niestety - PiS brnie w zupełnie odwrotnym kierunku: rozpoczęło gra na betonową konsolidację elektoratu, a kto nie krzyczy, że Wąsik i Kamiński (jako przykład) to bohaterowie na miarę Pileckiego, ten wróg i tuskownik. Bo jak nie my to kto? Trudno. Skoro tak, to życzę powodzenia, ale przepraszam: z pieczeniarzami i z tłustymi, zadufanymi w sobie kotami w jednym szeregu maszerować nie będę. To nie jest tak, że tylko PiS ma monopol na Polskę i polski patriotyzm. Odrzucam takie stwierdzenia!  Poczekam na inne opcje.
 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka