Po wczesnojesiennym dzieleniu skóry na niedźwiedziu, gdy ten biegał i biega sobie w lesie (taka alegoria rządu Tuska), a pisowskie tęgie głowy już przebierały nóżkami, żeby wystartować do ministerialnych stołków, na Nowogrodzkiej Wódz Naczelny wydał rozkaz do wycofania się na z góry upatrzone pozycje - tak stare jak sam Wódz.
Ziemkiewicz mawia w odniesieniu do Tuska, że stary pies nowych sztuczek się już nie nauczy, ale czyż nie ma to analogicznego odniesienia do Wodza Kaczyńskiego? Rzekłbym, że nawet bardziej, bo na Nowogrodzkiej od kilku już dobrych lat, mielą w kółko te same stare kotlety, bo to im najlepiej wychodzi. Oblężona twierdza, czyli na prawo tylko ściana, musimy proszę państwa, zwyciężymy proszę państwa, a jak nie, to i tak jesteśmy moralnymi zwycięzcami. Ale i tak kiedyś zwyciężymy, a na razie idziemy po 40%. Tych starych, mielonych kotletów jest oczywiście więcej, jak np. mit o zajefajności partii, jej nieomylności (były może małe niedociągnięcia, ale bez znaczenia) i o geniuszu Jarosława Kaczyńskiego.
W najbliższy weekend w Katowicach odbędzie się konwencja programowa PiS pod hasłem: "Myśląc Polska". Znaczy, że zanosi się na stan powodziowy w laniu wody o patriotyzmie (fałszywym niestety) i uruchomieniu maszynki do mielenia starych kotletów, którymi Kaczyński nakarmi swoich wyznawców i nie musi - jak Chrystus - rozmnażać ryb i chleba, bo starych kotletów ma pod dostatkiem. Cały tylko problem jest taki, że kotletami można co najwyżej utrzymać stan posiadania, bo tylko betonowi wyznawcy skonsumują takie menu, natomiast nikt przytomny nie ulegnie "urokowi" Błaszczaka, Sasina, Witek czy Brudzińskiego. A, co ciekawe, właśnie tacy przedstawiciele skostniałej struktury rodem z "Zakonu PC", zaczęli tłumnie pojawiać się w telewizorniach - zwłaszcza po "zdegradowaniu" Mateusza Morawieckiego, który musiał ustąpić miejsca ulubieńca Wodza Przemysławowi Czarnkowi. No i weż tu, człowieku, zrozum geniusza (znaczy Wodza), chociaż trafne jest nad wyraz to, co na początku: stary pies nowych sztuczek się nie nauczy! Oto wycofanie się na z góry upatrzone pozycje. Genialne, prawda?
Dworuję sobie, ale tak całkiem serio ubolewam nad niegdyś sensowną i potrzebną wolnej Polsce partią, która pogrążyła się i pogrąża się dalej w nicości i w czarnej dziurze kompletnego braku pomysłu na siebie we współczesnych czasach. Egzystując na dokładkę w gigantycznej hipokryzji, piramidzie przekłamań i tego, co nazywam fałszywym patriotyzmem, który drażni mnie wyjątkowo mocno. I nie wiem już, czy to skrajna głupota granicząca z debilizmem, czy zwyczajna zdrada, bo jak można było za czcze obietnice "na pysk", sprzedać swoje dawne ideały i najważniejsze polskie sprawy (kopalnie, energetykę, wymiar stanowionego prawa oraz służalczość Ukrainie), po to tylko, żeby uzyskać status "fajności" w Brukseli i otrzymać jałmużnę z KPO. Mam nadzieję, że PiS już nigdy żadnych wyborów nie wygra i stoczy się do roli przystawki prawdziwie polskiej, konserwatywnej i patriotycznej partii.
I tu nie od rzeczy - jak się okazuje - było moje przewidywanie o partii/ ugrupowaniu/ pospolitym ruszeniu (zwał jak zwał) tworzonym przez Prezydenta Karola Nawrockiego. Mainstream Springera i Sorosa już opublikował sondaż, jakoby Polacy nie byli zainteresowani takim nowym tworem na polskiej scenie politycznej, ale skoro taki sondaż łże-media publikują, to znaczy, że jest dokładnie odwrotnie. To jest - w moim przekonaniu - ostatnia szansa na względnie wolną Polskę w tym zniewolonym przez globalistów świecie zachodnim, który i tak pada na pysk, ale na jego trupie może powstać coś gorszego. Trzeba być wtedy poza tym.
A kto wygra wybory w 2027 roku, bo wcześniejszych wyborów nie będzie na pewno, nie ma żadnego znaczenia. Czy uśmiechnięta koalicja imbecyli i marionetek będzie kontynuować rządy, czy w rządowych fotelach zasiądą inne marionetki, niczego nie zmieni. A to dlatego, że tu nie ma czym rządzić - po prostu nie ma państwa, któremu potrzebny byłby rząd. Tu nie ma państwa, bo nie ma nic! Nie ma suwerennego prawa, nie ma przemysłu, nie ma energetyki, nie ma służby zdrowa, nie ma finansów, nie ma handlu, nie ma rolnictwa, nie ma już transportu i logistyki, nie niczego innowacyjnego, nie ma nauki i nie ma instytucjonalnych badań rozwojowych. Nie ma polityki zagranicznej, a jak kto poczyta media zagraniczne (co gorąco polecam, bo w zniknęły ograniczenia językowe) to przekona się, że w świecie widzą nas jako niedorozwiniętych głupków proszących się o nowe rozbiory, jako największych awanturników w Europie i jako szalonych rusofobów, którzy wspierają terroryzm (vide sprawa Żurawlowa). Wszędzie jesteśmy skłóceni: z Czechami, ze Słowakami, z Węgrami, z krajami bałtyckimi, Niemcy nami gardzą, tak jak reszta Europy. Te wszystkie mielenia starych kotletów i prężenie muskułów przypominających pięty bociana, to tylko łabędzi śpiew marionetek, które nie mają już żadnego pomysłu na Polskę, są niczym i są najzwyczajniej zbędni.
Inne tematy w dziale Polityka