kemir kemir
952
BLOG

Baron Munchhausen na Wyspie Miłości Rafała Pierwszego

kemir kemir LGBT Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Zdarza się, że żartując z osób nie mających umiaru w przechwalaniu się nadzwyczajnymi przymiotami umysłu i ciała, mówimy, że umieliby nawet, wyciągnąć się z bagna za włosy. Wypowiedź taka odwołuje się bezpośrednio do opisanych przez Rudolfa Ericha Raspego i Augusta Burgera "Przygód barona Munchhausena".

Ów żyjący w XVIII wieku arystokrata, żołnierz, podróżnik i awanturnik zasłynął z gawęd, w których przedstawiał swój żywot, jako ciąg bohaterskich czynów i brawurowych działań podejmowanych bez chwili wahania w najtrudniejszych warunkach i kończących się zawsze sukcesem, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu, prawom nauki i zdrowemu rozsądkowi. Swoją najsławniejszą przygodę baron Munchhausen przeżył w czasie wojny rosyjsko-tureckiej. Wówczas to podczas jednej z potyczek, narażając życie, rzucił się w pogoń za uciekającymi Turkami. W pewnymi momencie zauważył, że zbliżył się do trzęsawiska. W ostatniej chwili udało mu się zawrócić konia, aby wziąć większy rozbieg. Niestety nie udało mu się przesadzić bagna. Wraz z koniem spadł niedaleko drugiego brzegu i zanurzył się w błocie po szyję. Nie załamał się się jednak ani na moment. Ostatkiem sił wyciągnął ramię w górę. Chwycił mocno warkocz własnych włosów i wyciągnął się na powierzchnię wraz z koniem, którego ściskał mocno kolanami.

Tą niewiarygodną opowieścią baron Munchhausen zasłużył sobie na tytuł ikony blagierów, łgarzy i specjalistów od "personal marketingu" :). Munchhausen oczywiście nadal żyje i ma się dobrze - posłuchajcie zatem jakie przygody spotkały go ostatnio.

**********

Barwne opowieści Munchhausena - tak jak ta wyciągnięciu siebie z bagna za włosy - uczyniły z barona osobę chętnie zapraszaną przez towarzyską śmietankę, w której prym wiodła pewna postarzała hrabina. Jej ulubionym zajęciem było organizowanie proszonych kolacji, na które spraszała różnej maści dziwaków, hultajów i ekscentryków. W Lemingradzie wieści o Munchhausenie rozniosły się szybko, zatem towarzystwo na proszone kolacje zapisywało się w zapomniane już dawno komitety kolejkowe - byle tylko spotkać i posłuchać sławnego barona. Munchhausen bowiem uwielbiał ględzić godzinami, rzadko jednak dopuszczał do głosu kogoś z biesiadników, chyba, że ów biesiadnik dawał wyraźne dowody, że jest jego wielkim wielbicielem i chce zabrać głos tylko po to, żeby mile połechtać jego próżność. Tymczasem raz jeden zdarzył się wyjątek - Munchhausen z otwartą z niedowierzania gębą słuchał opowieści krępego, oznaczajacego się bieluśkim uzębieniem gościa hrabiny, który w przerwach między zajadaniem pasztetu, jarzynowej sałatki i popijaniem tego winem, opowiadał, jak to na Morzu Niespokojnym, ludzie skolonizowali jedną z wysp, czyniąc z niej wolną wyspę miłości wszelakiej i wolności. W wolnych wyborach wybrali króla, który przyjął imię Rafał Pierwszy, a wolne rządy Rafała Pierwszego dostojnym urzędem Wielkiego Geja wspierał niejaki Rabiełło, wywodzący się ze starej szlachty gejów - Rabiełłów i Agata Dajduszko - znana z wojowniczej natury heroiczna obrończyni nowoczesności w obyczajach, tępicielka guseł i przesądów. 


Munchhausen postanowił odbyć podróż na wyspę i zobaczyć jak Rafał Pierwszy zmienia świat i dąży do władzy nad całym Morzem Niespokojnym. Wszyscy wokół odradzali baronowi tak niebezpieczną podróż - wszak krążyły wieści sprawdzone, że od długich miesięcy nad Morzem szaleje cyklon Jarosław, brzegi już dawno spustoszył huragan Antoni, Krainę Lemingów plądrują hordy pisołków, gnębiąc upadłych sędziów i gromiąc spokojne i kulturalne plemiona Kodów i Ubyteli. Władzę sprawował zaś Wielki Prezes, którego Munchhausen kiedyś nawet poznał, ale od tej pory Prezes jawił się jemu jako największy senny koszmar prześladujący go podczas snów. Munchhausenowi jednak Wielki Prezes był niestraszny, do snów zdążył przywyknąć, a w sprawie wyprawy im więcej ludzi wyprawę baronowi odradzało, tym bardziej ten utrwalał się przekonaniu, że taką wyprawę odbyć musi. Myśl go wiodła jedna, że to nowa misja życiowa, coby po powrocie z  Wyspy Miłości niekumatym wytłumaczyć jak światłego i postępowego dzieła podjął się Rafał Pierwszy. Jak postanowił tak zrobił, spakował trochę niezbędnych w podróży rzeczy, starannie owinął suchy prowiant, który przygotowała mu zrzędliwa ciocia Tosia, dosiadł konia i tyle go widzieli.

**********

Do brzegu rozszalałego cyklonem Morza baron dotarł po wielu przygodach - po drodze spotkał wojowników OTUA, jakaś banda pisołków chciała obedrzeć go ze skóry żywcem, dręczyły go koszmary, w których a to jakaś baba pożerałą sałatkę w sejmowym fotelu, krzycząc, że jak zje to pożre Munchhausena, a to jakiś facet w hełmie i z petem w ustach groził granatem i serią z kałacha. Baron zastanawiał się jak dostać się na wyspę - droga morska była zamknięta. Cyklon Jarosław podnosił fale do kilku metrów i nie było śmiałka, który odważyłby się żeglować na Wyspę. Baron zatem nadął się jak balon i kiedy już stał się wielkim balonem, dał się porwać wiatrom i pofrunął w kierunku Wyspy. Wylądował w samym środku miasta, mało kto zwrócił na niego uwagę, dzięki czemu Baron swobodnie mógł się przespacerować i zobaczyć jak wygląda stolica Rafała Pierwszego. Z pozoru wszystko było jak należy - samochody tworzyły gigantyczne korki, szczyty wieżowców tonęły w chmurach smogu, ludzie spieszyli się nie wiadomo dokąd, tłocząc się na chodnikach i przystankach komunikacji masowej. Munchhausen doszedł w końcu w pobliże Ratusza, siedziby Rafała Pierwszego i jego świty. Zauważył, ze ludzie tutaj zupełnie się nie spieszą, spacerują i prowadzą w parach spokojne konwersacje. O dziwo, prawie nie było par różno -płciowych, mężczyźni obejmowali się z mężczyznami, kobiety przytulały się do kobiet.

- Witam na naszej wyspie sławnego barona. Munchhausen poczuł, ze ktoś czule dotyka jego ramienia. Był to we własnej sobie sam Wielki Gej Rabiełło. Okazało się, że służby lotniska w Berlinie, który dla Wyspy był lotniskiem macierzystym, namierzyły balon barona i poinformowały o tym wyspiarski Ratusz. Sam Rafał Pierwszy wydelegował zatem Wielkiego Geja, żeby ten pokazał Munchhausenowi miasto i efekty działania Konstytucji LGBT PLUS.

Rabiełło - jak to miał z zwyczaju -  obdarzył gościa swoim gejowskim uśmiechem i ruszyli na wędrówkę. Wszędzie widoczne były reklamy i stoiska z książkami: Wielka Księga Cipek i Wielka Księga siusiaków. Rabiełło wyjaśnił, że to obowiązkowe lektury dla uczących się dzieci. Munchhausen dostał dedykowane jemu osobiście egzemplarze, które podpisała sama Agata Dajduszko. Rabiełło tłumaczył, że z "Wielkiej księgi siusiaków” chłopcy mogą się dowiedzieć, jaki jest, jaki będzie i do czego może służyć ich "przyjaciel”. Jego podobiznami w najrozmaitszych fazach, wersjach i etapach upstrzona była cała książka. Chłopcy dowiadują się z niej, jakiej długości są siusiaki dorosłych Szwedów i że przeciętny mężczyzna ma w życiu 7200 wytrysków, co w sumie daje 55 litrów spermy. Do większości z nich dochodzi podczas masturbacji, którą chłopcy powinni zacząć jak najwcześniej. W celu jej oswojenia autor podaje kilkadziesiąt obscenicznych określeń, zachęcając do wymyślenia własnych. Podobnie wygląda sprawa członka. Chłopcy są zachęcani nie tylko do otwartych rozmów o kształcie, wyglądzie i rozmiarze swoich genitaliów, ale do pokazywania ich sobie w grupach. Cała książka jest właściwie jedną wielką zachętą do masturbacji.


Munchhausen przekartkował książkę i chwilkę zatrzymał wzrok na takim fragmencie"

    "Oskar brandzluje się dlatego, że sprawia mu to przyjemność i go uspokaja. – Kiedy jestem ożywiony wieczorem i muszę się wcześnie położyć, żeby następnego dnia wcześnie wstać, brandzlowanie mi pomaga. Zaraz potem zasypiam. Tobias myśli wtedy o różnych dziewczętach. Zaliczył już wszystkie z klasy i nauczycielkę. […] Wszyscy słyszeli o chłopakach, którzy brandzlują się grupowo, ale żaden z nich tego nie próbował”.

I jeszcze na tym:

    "Większość dorosłych mężczyzn rzadko pamięta, jak się nazywał najbystrzejszy albo najgłupszy kolega z klasy. Ale bez szczególnych problemów potrafią sobie przypomnieć, kto miał największego siusiaka”.


Ale barona bardziej ciekawiło, co jest w "Wielkiej Księdze Cipek". A że do Rabiełło dołączyła właśnie uśmiechnięta i zadowolona z siebie Dajduszko, we trójkę usiedli w spokojnej kawiarence. I tak przy smacznej, wybornej kawie, baron dowiedział się, że owa Księga jest dziecięcym seks -poradnikiem dla dziewczynek. Na okładce widnieje ostrzeżenie, że może obrażać uczucia religijne, ale przecież nikt na Wyspie nie zawraca sobie już głowy religią. Dziewczynki mają sobie tylko wyobrazić, co by było, gdyby Jezus był kobietą. Pomóc ma  w tym rysunek przedstawiający nastolatkę przybitą do krzyża. Narysowana  brzydką, niezdarną kreską, kilka stron dalej ogląda w lusterku swoje narządy płciowe, a w innym miejscu masturbuje się podczas odrabiania lekcji.

    "Dość często się masturbuję. Czasami nawet kilka razy dziennie. Ale nigdy nikomu bym o tym nie powiedziała. Trochę to brzydkie, ale za to bardzo przyjemne. Zdaje mi się, że łatwiej jest być chłopcem. Oni mogą mówić o tym, że się masturbują, ale nigdy nie słyszałam, żeby jakaś dziewczyna się do tego głośno przyznała”.

Taki to dylemat bohaterki, której największą radością było znalezienie punktu "G”. Dziesięcioletnie czytelniczki zachęca się poznawania zakamarków własnego ciała za pomocą lusterka.

 - Coś pięknego - powiedział baron.


**********

- Oh, jakie to nowoczesne i potrzebne - westchnął Munchhausen, przeglądając wciąż książeczkę.
- O tak, nasza Wyspa ostatecznie zerwała z ciemnogrodem i ciemnotą. Nasz umiłowany król Rafał Pierwszy, pioniersko tworzy społeczeńtwo otwarte i tolerancyjne, a wychowanie w tym duchu młodego pokolenia to absolutny priorytet - wyrecytowała uśmiechnięta Dajduszko
Nieustającym uśmiechem raczył też barona Rabiełło, który dalej objaśniał:
- Z raportu WHO wynika, że rozwój seksualności rozpoczyna się w momencie urodzenia, dlatego edukację w tym zakresie należy rozpocząć przed czwartym rokiem życia. Edukacja seksualna przetasowana jest z edukacją społeczną, której celem jest uczenie wychowanków żłobków otwartości na różnorodność związków. Dzieci w wieku 0-4 mają nabrać przekonania, że istnieją różne koncepcje rodziny i każdy model jest poprawny. Z kolei przedszkolaki w wieku 4-6 lat mają być uczone otwartości na odmienność seksualną, co ma przygotować grunt do samodzielnego wyboru własnej tożsamości seksualnej. Według wytycznych WHO, dzieci w przedziale wiekowym 9-12 powinny umieć rozpoznawać różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną.
- I my taką drogą idziemy - dodała Dajduszko.
- W tym celu powołaliśmy instytucję latarnika - entuzjastycznie uzupełnił Rabiełło.
- No właśnie o to chciałem zapytać... - zaciekawił się baron. - To bardzo piękna idea i ciekawi mnie kto może zostać latarnikiem, jak ich zdobywacie i jak wygląda ich rola - kontynuował Munchhausen.
- Czcigodny baronie - entuzjazm nie schodził z twarzy Rabiełło - jako człowiek bywały zna pan pewnie historię obecnego europarlamentarzysty, naszego ulubieńca, który był już gościem „Gazety Wyborczej” - Daniela Cohn-Bendita, który chętnie dzielił się własnymi doświadczeniami pedofilskimi, zdobytymi w czasie, gdy pracował jako przedszkolny wychowawca w eksperymentalnej placówce.
- Nie znam człowieka, ale cóż on ciekawego proponuje? -zapytał Munchhausen
- Ten wybitny człowiek już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zaskoczył wszystkich stwierdzeniem:" czy wiecie, jak mała dziewczynka w wieku pięciu i pół roku zaczyna was rozbierać to fantastyczne… To fantastyczne, bo to jest gra, to jest gra…absolutnie erotyczna, maniakalna". I takich ludzi właśnie szukamy,  drogi baronie.


**********

Barona czekała tego wieczoru zaszczytna niespodzianka. Przyjął go wystawną kolacją sam Rafał Pierwszy. Munchhausen nie szczędził królowi pochwał i pochlebstw, wyrażał entuzjastyczne poparcie dla Konstytucji Wyspy Miłości i zaproponował władcy swoje wszelakie poparcie i pomoc. Wznoszono toasty na cześć króla, dostojnego gościa, Wielkiego Geja i pani Dajduszko. Pito zdrowie cipek i siusiaków - toastów było tak dużo, że Munchhausen sam nie pamiętał jak znalazł się w łóżku i dlaczego miał tak wielkiego kaca. Obudził się późnym przedpołudniem i wzrok jego zatrzymał się na ręcznej latarni stojącej przy jego łożu. Obok niej leżał ozdobny papier w misternej ramce, oznajmiający, iż "Baron Munchhausen dekretem Jego Wysokości Króla Rafała Pierwszego został mianowany Wielkim Latarnikiem Wyspy Miłości". Serce Munchhausena przepełnione było dumą, nie mógł już doczekać chwili, kiedy tak istotną wiadomość zakomunikuje hrabinie, jej gościom, a przede wszystkim cioci Tosi. Dokument był jednak długi i zawierał listę praw i obowiązków Wielkiego Latarnika. Munchahausen czytał głośno: Z podręcznika do prowadzenia zajęć z młodzieżą na temat seksualności i relacji międzyludzkich. Edukacja Bez Tabu: : Najczęściej mówi się o tożsamościach: heteroseksualnej, biseksualnej i homoseksualnej, jednak każda osoba może określić swoją tożsamość seksualną w całkowicie niepowtarzalny sposób, zupełnie wyjątkowym określeniem. Ponieważ taka idea jest fundamentem działalności  Latarników, zostają oni wyposażeni w przykazania równościowego pedagoga. Obowiązki i prawa Latarnika są następujące: ( poradnik wydany w 2013 r. przez Kampanię Przeciw Homofobii: "Lekcja Równości – materiały dla nauczycieli i nauczycielek. Jak rozmawiać o orientacji seksualnej w szkole i wspierać młodzież"):

 - Wprowadzaj temat LGBT i homofobii naturalnie, regularnie, nie jedynie przy wyjątkowych okazjach. Pokaż, że jest to temat ważny i powszechny, a nie marginalny.

- Nie dopuszczaj do głosu homofobicznych i krzywdzących wypowiedzi. Gdy się pojawią, od razu reaguj, nazywając je i wyrażając swój sprzeciw. Pamiętaj, że w klasie mogą być osoby, które może to osobiście zaboleć, a mogą nie mieć siły stanąć we własnej obronie.

- Nie dopuszczaj wartościowania orientacji seksualnych i podziału na »bardziej« i »mniej« naturalne. Nie pozwalaj, by jakaś orientacja była przedstawiana jako ważniejsza lub pośledniejsza. -

Wprowadzaj tematykę LGBT przy wielu okazjach. Pokazuj, że obecność osób LGBT w społeczeństwie i homofobia to pełnoprawne tematy, nie marginalne.

- Afirmuj obecność osób LGBT w społeczeństwie i ich wkład w naukę oraz kulturę. Orientacja seksualna nie powinna być pokazywana jako najważniejsza cecha osoby, ale ważne jest, żeby wszyscy uczniowie i uczennice poznali pozytywne postacie, z którymi mogą się identyfikować.

- Podawaj przykłady, nie zakładając powszechnej heteroseksualności. Zamiast: »Książę William był obiektem westchnień nastolatek«, możesz powiedzieć: "[…] był obiektem westchnień wielu osób« lub »[…] był obiektem westchnień wielu nastolatek i nastolatków".

**********

Upłynęły tygodnie. Munchhausen z pasją i oddaniem wykonywał swoje obowiązki, stał się prawą ręką króla i najbardziej popularną osobistością na Wyspie. Aż pewnego poranka...

Barona tego dnia zbudził jakiś hałas i tumult dobiegający gdzieś z zewnątrz Ratusza. Otworzył okno swojej komnaty i ujrzał nie mający końca tłum ludzi wrzeszczących rytmicznie:  EUTA-NAZJA, EUTA-NAZJA, EUTA-NAZJA....
- Ki diabeł  - mruknął baron, chcąc dalej pogrążyć się w przerwanym śnie, ale nagle drzwi jego komnaty wyleciały razem z ościeżnicą i do komnaty wpadł oddział Straży Miejskiej na czele z Rabiełło.  Zdumiony Munchhausen pojmany został przez strażników, skuty kajdanami i powalony na dywan. Rabiełło natomiast wziął w ręce wielki arkusz papieru i zaczął czytać;
- Z woli Narodu, miłościwie nam panujący Rafał Pierwszy podpisał dziś Dekret o obowiązkowej eutanazji osobników płci dowolnej, którzy przekroczyli 65 rok życia. Takich osobników uznaje się jako jako niezdolnych do prokreacji,  radosnego uprawiania seksu  i nic nie wnoszących do radosnego i szczęśliwego życia Obywateli Wyspy Miłości. Dekret nie dotyczy gejów i lesbijek, oraz dziadków i babć będących w związku ze znacznie młodszymi partnerami/partnerkami. Jako przykład chwały dla bohaterów seniorów, którzy zasłużyli się dla pomyślności Wyspy, Rada Królestwa wytypowała jako Pierwszego, który poddał się eutanazji, Barona Munchhausena - zasłużonego Wielkiego Latarnika.

Tłum coraz głośniej wrzeszczał  EUTA-NAZJA, EUTA-NAZJA, EUTA-NAZJA... Baron został wyprowadzony i ... słuch o nim zaginął. Podobno raz jeszcze wyciągnął się z opałów za włosy, ale nikt go od tamtej pory nie widział.


Kemir

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń są przez Autora niezamierzone i przypadkowe. Autor nie bierze żadnej odpowiedzialności za ewentualne skojarzenia i myśli Czytelnika. W tekście wykorzystano fragmenty artykułu i książki "Pułapka gender”autorstwa pani Marzeny Nykiel - Redaktor Naczelnej portalu "w Polityce.pl".



   


kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo