Na artykuł premiera Putina czekałem z niecierpliwością. Z niepokojem patrzyłem bowiem na kampanię wzajemnej nienawiści napędzaną przez część rosyjskich, ale również polskich mediów. Tekst nazwany przez redakcję „Gazety Wyborczej” mianem „Listu do Polaków” spełnił moje oczekiwania. Zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem prof. Adama Daniela Rotfelda, że jest to wystąpienie na miarę odpowiedzialnego męża stanu.
Dziwią mnie komentarze części polskich polityków, zarzucające tekstowi Putina, że zawiera „inną interpretację historii od obowiązującej w Polsce”. Przecież wielość interpretacji historii, zależna od narodowej perspektywy, jest czymś naturalnym. Trudno wymagać od Rosjan aby przyjęli oni polską perspektywę, skoro nawet Amerykanie za moment wybuchu II wojny światowej powszechnie uznają 7 grudnia 1941 roku, czyli datę ataku na Pearl Harbour. Są to rozbieżności naturalne, wynikające z odmiennych narodowych doświadczeń. W artykule premiera Putina najważniejsze jest to, że kwestiach będących w naszej wspólnej historii momentami wrażliwymi, przyjmuje on stanowisko koncyliacyjne, uwzględniające polską wrażliwość i polską interpretację historii.
Mamy potępienie haniebnego paktu Ribbentrop-Mołotow. I nie możemy się obrażać, że jednocześnie obok znajduje się przypomnienie o polskim wkładzie w rozbiór Czechosłowacji. Pokazuje ono bowiem, że polska polityka zagraniczna również była niewolna od momentów etycznie wątpliwych, które – co gorsza – okazały się być zwykłymi błędami. Mamy słowa o konieczności pielęgnowania pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. I nie możemy obrażać się, że Putin przypomina również o losie rosyjskich jeńców z okresu wojny polsko-bolszewickiej.
Pojednanie polsko-rosyjskie musi bowiem być oparte na gotowości do stawienia czoła wszystkim ciemnym kartom naszej wspólnej historii. Niezależnie od tego, że rachunek krzywd jest z pewnością nieproporcjonalny. Historia nie może jednak decydować o obecnym kształcie relacji polsko-rosyjskich. Powinna być ona przedmiotem zainteresowania polsko-rosyjskiej komisji ds. trudnych. Z niecierpliwością czekam na ostateczne wyniki jej pracy.
Przede wszystkim zaś czekam na moment, w którym stosunki polsko-rosyjskie będą stosunkami na miarę dwóch silnych i szanujących się europejskich sąsiadów. Na tym możemy tylko zyskać.
List Putina odczytuję, jako krok zmierzający w tę właśnie stronę. Jako bardzo interesującą ofertę ocieplenie polsko-rosyjskich relacji. Jutro przekonamy się, czy polscy przywódcy są w stanie – chociaż przez moment – wcielić się w rolę mężów stanu.
Inne tematy w dziale Polityka