Dziś w nocy 20/21 listopada policja przekroczyła pewną "masę krytyczną". Zatrzymano dwóch dziennikarzy i w tej chwili trwa rozprawa sądowa. W momencie gdy piszę (21 listopad 20:50) jeszcze nie wiadomo, jakie będzie rozstrzygnięcie sprawy, ale już teraz można wyciągnąć pewne wnioski: zatrzymanie dowodzi coraz większej bezkarności policji, przy cichym poparciu, a przynajmniej braku reakcji minister spraw wewnętrznych. Wydarzenie to nie było jednak pierwszym bezkarnym złamaniem prawa przez policję. W poprzednich przypadkach mieliśmy do czynienia z przyzwoleniem mediów głównego nurtu na brutalność policji. Pobicie Wiplera? Był pijany? No był, ale co z tego? Policja może użyć pałki, ale jedynie w sytuacji konieczności odparcia bezpośredniego ataku. Nawet jeśli Wipler zwymyślał policjantów nie było usprawiedliwienia dla użycia siły.
Marsz Niepodległości, a raczej wydarzenia wokół marszu - znów media głównego nurtu zwracały jedynie uwagę na zachowanie się osób, które rzucały kamieniami w stronę policji, a całkowicie ignorowały łamanie prawa przez policję (zatrzymywanie osób na zasadzie wybierania osób z tłumu, bez dowodów, odmowa wskazania podstawy zatrzymania, próby wymuszenia zeznań itp.).
Wszystkie te zjawiska (łącznie rzecz jasna z sytuacją wokół wyborów) wskazują na głęboki kryzys państwa, a być może na cichą transformację w kierunku (na razie) miękkiego totalitaryzmu.
Komentarze