bojadżijew bojadżijew
708
BLOG

Projekt recenzja 38. Entombed Wolverine blues

bojadżijew bojadżijew Kultura Obserwuj notkę 10

 

              Rok 1993 to rok przełomów na ekstremalnym poletku muzycznym. Innowacje, zmiany itp. Choćby Carcass i ich Heatrwork, czy Icon Paradise Lost lub Chaos AD Sepultury. Ale z drugiej strony taki Morbid Angel wydał iście klasyczne Covenant. Jednak to wyjątek, który potwierdza regułę - wszyscy zaczęli kombinować. Entombed jako główny spadkobierca kultowego Nihilist, czyli zespołu od którego zaczął się szwedzki death metal, wyłożył podstawy stylu na dwóch pierwszych płytach. Choć koledzy z Grave, Dismember czy Unleashed dalej kultywowali czystą soniczną śmierć, kompania Nikkiego Andersona, poczuła inne klimaty. Ukuło się nawet stylistyczną nazwę na ich woltę muzyczną z 1993 roku – death’n’roll. Całkiem fajną, bo Szwedzi przestali krępować się konwencją death metalu, który im się zwyczajnie znudził.

Wolverine blues to taki Motorhead na speedzie. Ale z dużą domieszką tradycji w postaci sabbathowych riffów, powiedzmy że stonerowych (choć stoner metal wtedy raczkował). Widać, że tak chyba jest z twórcami danego stylu - więzi ich konwencja stylu i poszukają. Entombed znalazł swoją ścieżkę, która polegała na uproszczeniu muzyki, na sporym luzie wykonawczym (perkusyjne przejścia wystarczą na werblu), który cechuje muzyków pewnych swoich umiejętności. Udała się im spora sztuka, nagrali album bezpośrednio kopiący w twarz, zupełnie jak wizerunek zapijaczonej gęby Lg Petrova (z całym szacunkiem dla tego Pana). Później im się to wszystko trochę pokiełbasiło („same diffrence” z 1999), ale powrócili do takiego grania w nowej dekadzie, może nawet z większą domieszką wpływów z debiutu.
Nie ma sensu wymieniać poszczególnych utworów bo wszystkie są dobre, to równa płyta, krótka, gdy trzeba szybka, a tam gdzie ma być wolniej jest wolniej. „Wolverine blues” jako album przełomowy, kipi energią, bogactwem pomysłów, luzem i czymś nienazwanym, czymś co czyni ten album kultowym. Za kult jest 5.  
A na dole klip, co prawda z 1995 roku i do coveru, ale pokazujący na czym polega luz Entombed. Dystans, humor, zabawa. A to taka straszna muzyka przecież:)
 
Recka dawrweszte
Recka wmichaela 
bojadżijew
O mnie bojadżijew

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura