W Norwegii doszło do dramatu: zginęli ludzie, w tym członkowie obozu młodzieżówki partii obecnego premiera - dzieci? młodzież? w wieku lat ok. czternastu. Na obrzeżu tragedii, choć w chwili obecnej trudno przesądzić z całą pewnością, czy bez znaczenia dla niej pojawiła się kwestia aktywizowania dzieci do działalności stricte partyjnej. Temat sam w sobie dostatecznie bulwersujcy, a zjawisko zaskakujące szczególnie ludzi, którzy doskonale pamiętają obozy ZSMP i wiece poparcia dla PZPR oraz czerwone chusty na szyję na apelach. Co ciekawe, nawet w ZSMP dolna granica wieku wynosiła lat 15.
Tylko czy dzisiejszy czternastolatek jest jeszcze dzieckiem? Sam zapewne zaprzeczyłby, jednak obowiązująca również u nas kultura przesunęła wiek immatrykulacji zdecydowanie do lat 18. W USA dzieci rozwozą gazety, zarabiają na rowery, za to pełnoletniość chłopcy osiągaja dopiero w wieku lat 21! Ale w Europie osoby niepełnoletnie obowiązuje zakaz pracy. Przed "osiemnastką" nie można uzyskać samowolnie prawa jazdy, nie można zawrzec związku małżeńskiego (chyba, żeby zgodę wyrazili rodzice), osobę, która zdecyduje się na współżycie z kimś nie mającym ukończonych osiemnastu lat ściga sie jako pedofila, wreszcie przed osiągnięciem pełnoletniości nie można ... głosować! Jak zatem traktować osoby, które wciągają niepełnoletnią młodzież do partyjniactwa - bo nikt przecież nie ma złudzeń co do procederu?
Rzecz jedna to politycy, którzy aktywnie włączają się w organizację dziecięcych grup poparcia i ich moralność. Ale nie zapominajmy o rodzicach wysyłających swoje latorośle na przykład na obóz poparcia dla partii rzadzącej - po co to robią? Trudno oprzeć się skojarzeniu, że po to, aby ułatwić dziecku przyszłą karierę a moze i karierę obecną, bo w maksymalnie upolitycznionym świecie otrzymanie pracy, dostanie się do kolejnej szkoły,zwycięstwo w dowonym konkursie są latwiejsze dla praworządnych zwolenników wiodącej siły. Może są ubodzy i nie mają co zrobić z dzieckiem, a obóz jest tani i w atrakcyjniej miejscowości? Ale w Norwegii średni dochód na obywatela jest zadowalający, norweskiego rodzica nie wytłumaczy bieda, jak moze jakoś tłumaczyć rodzica rosyjskiego, a nawet rosyjskiego nastolatka czynnie uczestniczącego w spotkaniach partii Putina.
Przeglądając notki i komentarze na ten temat spotkałam się z argumentacją, jakoby uczestnictwo w młodzieżówkach partyjnych w odsłonie wakacyjnej było tym samym, co uczestnictwo w rekolekcjach katolickich. Zastanowiłam się nad tym skojarzeniem i nie mogę się zgodzić, ze występuje analogia. Światopogląd to jedno; sam w sobie światopogląd nie ma przełozenia na poprawę warunków materialnych czy kontaktów społecznych, a co dopiero modlitwa czy medytacja. Dopiero skojarzony z jakąś sformalizowaną organizacją, działalnością o sprecyzowanych celach i strukturach moze zniewalać i nie chodzi tu o popularny w Polsce przykład czyli Kościół Katolicki, bo dziecko nie wstepuje w jego struktury ani na rekolekcjach nie ma kontaktu z zagadnieniami hierarchii, nikt też nie uczy go np. nawracania innych.
Można mówić o wykorzystaniu dziecka do pracy, bo jest zakaz zatrudniania niepełnoletnich, nie można mówić o jego wykorzystaniu, kiedy każe mu się uczyć o tej pracy. Czym innym jest obóz lewicowy czy obóz zorganizowany wprawdzie na przykład przez SLD, ale nieideologiczny, stricte "wypoczynkowy", a czym innym wyjazd polityczny młodzieżówki konkretnej partii. A nazywając rzecz dokładniej, przyjmowanie do młodzieżówki dzieci, nastolatków, czy młodzieży w wieku 14 lat!
Nazwa "młodzież" przysługuje nastolatkom, a to oznacza, że młodzieżą będzie zarówno 11 - jak i 19 - latek. W Polsce do partyjnych młodzieżówek można wstępować najwcześniej w wieku lat 16 - za zgodą rodziców tak, jak w związek małzeński albo do ośrodka szkoleniowego na Prawo jazdy.
Nie mam poczucia, ze wyczerpałam temat...
Inne tematy w dziale Polityka
