oranje oranje
316
BLOG

Hiroszima, Maria Curie i licznik Hansa Geigera

oranje oranje Technologie Obserwuj notkę 10

 

Akcja któregoś z filmów W. Allena toczy się w przyszłości: odmrożeniec z naszych czasów trafia do przyszłościowej kliniki i ze zdziwieniem gapi się na lekarza, który zaciąga się papierochem. - To niezdrowe... - mówi, a lekarz na to, że zdrowe, zdrowe jak najbardziej, tylko nauka myliła się kilka dekad temu. I też niech-se zajara.

Przypomniała mi się ta scenka, bo właśnie rządowa irlandzka RTE puszcza „Hiroshimę”, film paradokumentalny o bombach zrzuconych przez Trumana na Japonię, bo akurat rocznica. I zaraz też przypomniały mi się zmagania naukowców przeróżnych, którzy za grzebanie w radioaktywności się zabrali z różnymi zresztą skutkami.

Ludzie mieli świra na tym punkcie. Radioaktywne pierwiastki przez lata święciły sukcesy – radioaktywnym torem (nr 90 u Mendelejewa) szpikowano przez lata pastę do zębów na całym świecie oraz... hm, środki na przeczyszczenie. W Stanach, w bezpośredniej okolicy NYC czyli w Finger Lakes hotelarze w latach dwudziestych XX wieku reklamowali pobliskie źródła jako zdrowotne radioaktywne źródła mineralne.

Nic zatem dziwnego, że nasza Maria Curie Skłodowska w 1934 roku zmarła na białaczkę. Ciekawostką może być to, że dokumenty, notatniki, przybory i w ogóle wyposażenie Marii Curie Skłodowskiej do dziś trzymane są w zabezpieczonych ołowiem skrzyniach gdzieś w katakumbach paryskich, a student chcący zapoznać się z oryginałami w celach napisania magisterki czy tam czego może to uczynić, owszem, ale w stosownym pancerzu.

Na koniec dodam, że koleś, który połapał się nieco w jednak może nie do końca zbawiennym wpływie radioaktywności na ludzki żywot czyli Hans Geiger i skonstruował licznik promieniowania skończył średnio. Pracował na uniwerku w Berlinie, przystał do hitlerowców i bez większych oporów wydawał im swoich żydowskich kumpli. Zmarł jesienią 1945 roku w Poczdamie. Ale to już inna historia.

 

oranje
O mnie oranje

Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś. Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Technologie