Jarosław Kaczyński nienawiść ugniata w dłoniach i ciska jej czarnymi, obłąkanymi kulami w społeczeństwo. Niby dlaczego nie powiedzieć tego Rodzicom śp. Marka Rosiaka, skoro już tyle zostało powiedziane?! Powiedzieć im wprost, z telewizora, że ich syn zginął, bo popierał „przemysł nienawiści”?
Pracował przecież w biurze PiS-u, więc na pewno też generował nienawiść.
Jak by nie generował, to by trzymał się z daleka. Ergo: Rosiak nienawidził. Pracował dla Kaczyńskiego.
Można też Rodzicom powiedzieć, że się dochrapał. I że matka-ojciec wychowując go w oparach własnych fantazji na temat Polski mylili się grubo i sami go skazali na los, który stał się jego udziałem. Że oni nie lepsi. Warto im uzmysłowić, że pogrzeb ich syna będzie „żerowaniem na grobach”. I napomnieć co do najnowszych trendów dozwolonego czasu obnoszenia po zmarłym – na swoją prośbę zresztą - żałoby.
I niech też koniecznie nie przerzucają się odpowiedzialnością za śmierć ich syna, bo to najgorsze, co może nas spotkać. Kto im to powie?
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka