Poprawcie, jeśli się mylę: jest tak, że zawsze 1-go czerwca do Sejmu przychodzą różne dziecioki i wszyscy mają radochę, bo rząd jednodniowy dzieci jest tworzony, że jest marszałek dziecięcy i tak dalej?! I że te panie dzisiaj, dorosłe w końcu osoby, mamy je w TV co chwila w rolach ekspertek, że one dały się potraktować jak dzieci?! W przeddzień Dnia Kobiet? Pod hasłem równouprawnienia politycznego? Uszczypnijcie mnie, bo nie wierzę.
Przecież te baby gdzieś pracują i ktoś je zatrudnia. Chyba, że one same są szefowymi jakiejś firmy i zatrudniają Bogu ducha winnych ludzi! Jeden i drugi przypadek skutkować powinien kolapsem firmy, gdzie ten „rząd cieni” jest zatrudniony. Toż przecież nikt już nawet nie udaje, że jest to cokolwiek innego niż kabaret starszych pań i poklepywane będą do jutra uwagą mediów jak łysy dziadek przez Benny Hill'a.
Że Tiereszkowa w kosmos poleciała, to ja jeszcze rozumiem. Był mus, to poleciała. Ale, że to babskie gremium nie widzi jak jest śmieszne, jak cudaczne, jak dziecinne, jakże wywołujące zażenowanie, jak bardzo torpeduje wszystkie, co do jednego, swoje postulaty – to niepojęte. Nie wiem, czy jest w Polsce ktoś, kto powie: - Hej, laski! Fajny kabaret.
Lustra nie mają?
(W kabarecie udział wzięły proponowane na ministerskie stanowiska:
Danuta Waniek - minister obrony,
Barbara Laubuda - minister świeckości państwa i wielokulturowości,
Kazimiera Szczuka - minister kultury,
Małgorzata Fuszara - minister do spraw równości płci i przeciwdziałania przemocy,
Henryka Bochniarz - wicepremier i minister rozwoju przedsiębiorczości i innowacyjności,
Danuta Hubner - premier,
Magdalena Środa - minister edukcaji,
Maria Pasło-Wiśniewska - minister finansów,
Wanda Nowicka - minister zdrowia
Beata Stelmach - minister skarbu.
Wszystko to pod szyldem Jolanty Kwaśniewskiej proponowanej na stanowisko ministra spraw zagranicznych.
Konferencja odbyła się pod hasłem ''Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet''.)
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka