Orant Orant
42
BLOG

O modlitwie (17/?)

Orant Orant Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Kontynuacja, poprzedni odcinek: https://www.salon24.pl/u/orant/944729,o-modlitwie-16

Wobec czasu ludzka autonomia znika, czas rozwiewa się akurat wtedy, gdy nadarza się okazja, by go dotknąć. Znika też cała ludzka wspaniałość i w całej pełni ujawnia się to, że ja sam nie mam żadnej władzy nad rzeczą dla mnie absolutnie podstawową: nad moim istnieniem. To ja sam, wobec mojego własnego istnienia, jestem istotą najbardziej upośledzoną na świecie - dla innych istnieję nawet dłużej niż dla siebie. Gdy się już staję, to mnie jeszcze nie ma, gdy odchodzę, to już mnie nie ma. Dla mnie samego moje życie nie ma początku, ani końca – a moje życie jest tam właśnie „przymocowane” do rzeczywistości poza mną. Akurat tam są „śruby mocujące”, których nigdy nie dotknę, chociaż nawet dla muchy latającej nad moim śmiertelnym posłaniem jest ta „śruba” z łatwością dostępna. Kto lubi pomoce matematyczne, niech spróbuje wyobrazić sobie swój czas jako uporządkowany zbiór chwil, czyli przedział – tylko dla niego samego będzie to przedział obustronnie niedomknięty. Dlaczego? Dlatego właśnie, że całe moje istnienie nie jest częścią mnie samego: nie pochodzę od siebie, chociaż w swojej głupocie, często staram się temu zaprzeczyć.
Potrafię po urodzeniu żyć poza łonem matki, ale nie potrafię żyć poza łonem Dawcy życia. Żyję w Nim, a nie w sobie. Skoro nie mogę dotknąć kresów mojego istnienia, to jasnym jest, że przynajmniej w tych dwóch punktach nie należę do siebie.
Moja autonomia nie rozciąga się nad punktami absolutnie kluczowymi, bez których nie da się o mnie nawet tylko pomyśleć. Dlaczego więc zakładam, że sam, całkiem sam, mogę zagospodarować tę moją wielkość, którą jednak przeczuwam równie realnie jak swoje istnienie?

Cdn.

Orant
O mnie Orant

https://www.salon24.pl/u/orant/999339,test

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo