Forsowana przez premiera Tuska kandydatura Macieja Żywno na marszałka województwa podlaskiego przepadła dziś w pierwszym głosowaniu. Region - jako jedyny w Polsce - pozostaje bez zarządu i tak będzie co najmniej do 10-go stycznia, bo w podlaskim świąteczna siesta trwa dłużej niż gdziekolwiek. Po minie najbardziej zainteresowanego głosowaniem, co widać na poniższym filmie, można sądzić, że nie spodziewał się takiego rostrzygnięcia. Głosowanie było tajne co spowodowało, że niektórzy z partyjnych przyjaciół Żywny, pomimo namaszczenia samego premiera, zdecydowali się zagłosować przeciwko niemu.
Pytanie tylko, czy cały ten szum nie jest zgrabnie rozegraną grą na czas, w której tylko zewnętrzni obserwatorzy albo się dziwią, albo biadolą nad rozbiciem wewnętrznych najważniejszych i najsilniejszych partii w regionie. PSL podzielony, PiS jeszcze bardziej rozbity po śmierci Putry, a teraz okazuje się, że tak zwarta i karna armia, jak PO dokonuje aktu niesubordynacji wobec swojego lidera...
Cóż, nie dajmy z siebie robić wariatów. Wojewoda Żywno mógł być rzeczywiście zaskoczony wynikiem głosowania. Nie znaczy to jednak, że oto urodziła się w podlaskiej PO antytuskowa fronda. Bardziej prawdopodobne, że jest to najzwyklejszy w świecie sygnał ze strony Schetyny, że przez cały czas istnieje i ma swoje wpływy w regionach. Ostatnie wybory przewodniczącego PO w województwie były dokładnie taką przepychanką między panami Donaldem i Grzegorzem. Przypomnijmy, że wynikiem tych sarmackich wojenek i harcerskich podchodów jest przewodniczący wojewódzkiej PO pozbawiony jakiegokolwiek poparcia w zarządzie. Tym razem będzie podobnie. Jeśli PSL nie dogada się z PiS (a ma na to czas przy suto zakrapianym świątecznym stole), a PO wzmocni dyskretne poparcie SLD dla Żywny, ten ostatni zostanie wybrany w nowym roku marszałkiem, tako bowiem rzecze Tusk.
