Jan Osiecki Jan Osiecki
116
BLOG

Polityka z ofiarami w tle

Jan Osiecki Jan Osiecki Polityka Obserwuj notkę 96

Premier zaczął kampanię wyborczą. Kiełbasą wyborczą jest 100 tys. zł dla rodziny każdego poszkodowanego w wypadku we Francji. Prezydent dorzucił jeszcze trzydniową żałobę narodową. A media też robią na tej tragedii swój biznes.

Po co ta cała szopką? Gdyby rządzący chcieliby być konsekwentni w tego typu działaniach żałoba trwałaby cały rok, a minister finansów popełniłby harakiri, ponieważ nie starczyłoby w skarbie państwa pieniędzy dla wszystkich rodzin ofiar wypadków drogowych.

W sobotę zginęły w wypadku lotniczym dwie rodziny - w sumie 5 osób. Dla ich bliskich to taka sama tragedia jak dla innych wypadek autokaru we Francji. Zatem dlaczego prezydent nie poleciał na to lotnisko w Bieszczady i nie oddał hołdu tym którzy zginęli? Dlaczego rodziny ofiar katastrofy lotniczej nie dostaną po 100 tys. z moich podatków? Ich śmierć była równie tragiczna jak pielgrzymów we Francji!

Czym różni się każdy wypadek na E7 do Gdańska czy na Gierkówce w okolicach Katowic od tego co się stało we Francji? Dlaczego prezydent co weekend nie lata na Zakopiankę gdzie zawsze zdarzy się kilka śmiertelnych wypadków żeby obejrzeć miejsce tragedii?

W zeszłym roku według danych KG Policji na drogach zginęło 3666 osób. To daje 70,5 ofiary co tydzień. Dlaczego zatem co weekend nie mamy ogłaszanej żałoby narodowej?

Przecież premier z prezydentem co weekend powinni się dwoić i troić na wylotach wszystkich dróg składając kondolencje. Powinny powstać setki nowych etatów osób piszących listy z wyrazami współczucia w imieniu najwyższych władz państwowych. Ale nic takiego nie ma miejsca. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta bo te katastrofy są mniej medialne. Spiralę szaleństwa wokół tego co stało się we Francji (żal mi tych, którzy zginęli, współczuję ich rodzinom, ale czym jest 26 zmarłych osoby wobec liczby ofiar wypadków drogowych w czasie długich weekendów? Np. w czasie zeszłorocznego weekendu sierpniowego zginęło w sumie 80 osób!) nakręciły niestety media.

A ci którzy giną w każdy weekend na polskich drogach mają "pecha", bo nie umierają w jednym miejscu. Gdyby tak było, to TVN24 i TVP3 mogłyby tam pojechać zrobić żal ściskające serce relacje z opisem zmasakrowanych ciał. A prześliczne, wypindrzone, wydekoltowane i raczej mało rozgarnięte reportereczki mogłyby w kółko zadawać sprowadzanym na miejsce w ilościach hurtowych ekspertom głupiutkie pytanie: "czy musiało dojść do tragedii i kto jest jej winny?"

Władze chcąc się pokazać natychmiast udałyby się na miejsce składać kondolencje i zapewniać, że taki wypadek się nie powtórzy. Mister Ziobro miałby okazję zapewnić na zwołanej ad hoc konferencji prasowej, że prokuratura zbada czy konkretny fragment drogi nie został wybudowany wbrew regułom sztuki i czy firma budowlana miała wszystkie pozwolenia. Minister Polaczek mógłby zapewniać, że poprawi się jakość kształcenia kierowców. A premier rozdawać pieniądze rodzinom ofiar.

„Nic tak nie ożywia fotografii jak dobry trup" - mawiają fotoreporterzy. "Nic tak nie podnosi poparcia jak ogrzanie się ciepełku świeżego jeszcze trupa" - mogliby powiedzieć politycy. I hurtem pędza w miejsca wypadków, lub przynajmniej komentują wypadek ze swoich gabinetów siedząc na wygodnych fotelach. I co z tego, że z ich oczu bije fałszywy żal. Ciemny lud to kupi.
Publika siedząc wygodnie w fotelach i zajadając czekoladki czy pijąc drinki emocjonuje się każdym słowem polityka oraz krwawymi obrazkami z miejsca tragedii.

Kiedyś pracowałem w brukowcu. W czasie lata miał miejsce wypadek autokaru wiozącego dzieci na kolonie. Pamiętam długa kłótnie naczelnej i prowadzącego numer (z wrzaskami na pół newsroomu) czy dać na okładkę zdjęcie zakrwawionego misia, pluszowej przytulanki leżącej na środku drogi. Ostatecznie zdjęcie poszło. Dziś w TV można zobaczyć o wiele bardziej krwawe ujęcia z miejsc wypadków. Operatorzy kamer wejdą z butami wszędzie. Telewizje epatują nas cierpieniem, bo to akurat świetny temat na czas wakacyjnego sezonu ogórkowego. Trzy dni lajfów z miejsca, w którym kiedyś zdarzył się wypadek.

Dziś media wyznaczają śmierć ilu osób jest już wielką tragedią. Media w pogoni za sensacją zrobią wiele.
Dawno, dawno temu wpadłem do newsroomu pewnej stacji radiowej akurat w chwili kiedy zeszła depesza, ze prezydent USA (bodajże Bill Clinton) rozważa interwencje wojskową w Kosowie. Reakcja osoby odpowiedzialnej za serwisy na tę wiadomość: „super, wydawcy już zacierają ręce, bo będzie czym zapełnić serwisy!"

Wiecie ile polityków obchodzą ofiary katastrof? Nic. Kilka lata temu była dość poważna powódź. Politycy na lewo i prawo opowiadali o tragedii i o tym, że trzeba pomóc powodzianom. W Sejmie stanęły trzy skarbonki. W czasie bodajże dwóch sesji parlamentu uzbierało się w nich zaledwie kilkaset złotych!

Dla PiS ta katastrofa wydarzyła się w najlepszym momencie. Premier prezydent mogą pokazać się w mediach. Popłakać na ekranie nad ciałami ofiar. Rodzinom wręczyć czeki. Słowem piękna katastrofa. A elektorat będzie bił brawo. Tym bardziej, że poszkodowani to uczestnicy pielgrzymki.

Media na chwilę zapominają o problemach koalicyjnych. Lepper z Giertychem nie mają dostępu do mediów. A premier z prezydentem pomagają rodzinom ofiar. Boże jakie to piękne. I jakie fałszywe.

A Ty Bezimienny Trupie z lasu w okolicach lotniska w Bieszczadach miałeś pecha. Samolot nie rozbił się aż tak spektakularnie żeby kamery tam pojechały. A w ślad za kamerami sznur polityków i pomoc ze strony państwa.

Zdaje sobie sprawę z tego, że tym wpisem narażę się kilku osobom. I mało mnie to obchodzi. Czas powiedzieć, że jest to szopka. I jeszcze jedno. Nie atakuje PiS. Zdaję sobie sprawę z tego, że tak samo zachowaliby się będąc przy władzy przedstawiciele PO czy SLD. Takie czasy, ze politycy zrobią wszystko byle dobrze wypaść w mediach. A każda okazja jest dobra żeby pokazać się w TV.
Jan Osiecki
O mnie Jan Osiecki

Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach… BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik, pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny. Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (96)

Inne tematy w dziale Polityka