Jan Osiecki Jan Osiecki
92
BLOG

Prawie jak film, czyli coś a la Rejs II

Jan Osiecki Jan Osiecki Polityka Obserwuj notkę 15

- Och Sebastiano nie kochasz mnie, ale nie odchodź!!! Pozbądź się ojca twego Andrzejusa i zostań ze mną. Nie idź do rodu Ligusów. Nie słuchaj Romanosa, on jest złym człowiekiem - wołała ona. - To ty mnie zdradziłaś. Nie, ja nie chcę rozwodu, ale ty nie chcesz naszego małżeństwa - odpowiadał on.

Kiedy się obudziłem byłem pewien, że przysnąłem przed telewizorem i właśnie zaczął się 1 983 496 odcinek brazylijskiej opery mydlanej: Brzydula PiSula i wredny Samoobroniano oraz 29 TaLigów.

Ku mojemu zdziwieniu zamiast boskich, uwielbianych przez starsze panie gustujące także w moherowych dodatkach, latynoamerykańskich aktorów zobaczyłem znanego mi skądinąd mulata. Był siwy, miał swojski przaśny wygląd i mówił coś o premierze. - Ki czort? - pomyślałem, przeciągając się. - Ja tę szmirę skądś znam! - to była druga myśl.

Po chwili zobaczyłem studio jednego z programów informacyjnych. A spiker cedził ostre słowa, od których nagła wzbierała złość.

Ach już wiem! Ten na ekranie to Andrzej Lepper, który zapewniał, że Samoobrona to on i vice versa. A przed chwilą ktoś z PiS mówił, że może negocjować z Samoobroną, ale bez Leppera. Potem ten ostatni mówił, że PiS zerwał koalicję, ale Samoobrona jest gotowa współpracować dla dobra kraju.

Na ekranie zabrakło mi tylko dzielnego posła i zarazem wybitnego aktora (kto pamięta tę rolę w 07 zgłoś się) posła Jerzego Dziewulskiego, który oznajmiłby widzom, że z terrorystami się nie negocjuje. A może Dziewulski nawet był. A ja tylko na chwilę przysnąłem. Bo zaraz potem ukazał się, a może tylko przyśnił się, Zdzisław Maklakiewicz wygłaszający swoją kwestię z Rejsu:

Ja w ogóle nie lubię chodzić do kina. A szczególnie nie chodzę na filmy polskie w ogóle... Nudzi mnie to po prostu... Zagraniczny to owszem. Pójdę sobie. Bo fajne są filmy zagraniczne. Wie pan? Jakoś tak można, wie pan... Jakoś tak... No ja wiem no... Przeżyć to. Przeżyć. Wie pan... Przeżyć. A w filmie polskim proszę pana to jest tak: nuda... Nic się nie dzieje proszę pana. Nic. Taka proszę pana... Dialogi nie dobre... Bardzo nie dobre dialogi są. Proszę pana... Yyyy... W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Proszę pana... Aż dziw bierze, że nie wzorują się na zagranicznych. Proszę pana. Wie pan... Przecież tam... Niech pan weźmie na przykład aktora, proszę pana... Yyyy... Zagranicznego... To ten aktor zagraniczny proszę pana... To jego twarz coś wie pan... Nie wiem jak tutaj... Trudno mi w tej chwili powiedzieć, wie pan... Coś takiego wyraża... Wie pan... Jakoś tak... No... No wie pan o co mi chodzi. A polski aktor proszę pana... To jest pustka... Pustka proszę pana... Nic! Absolutnie nic. Załóżmy proszę pana. Że jak polski aktor proszę pana... Gra nie? Widziałem taką scenę kiedyś... Na przykład, no ja wiem? Na przykład zapala papierosa nie? Proszę pana zapala papierosa... I proszę pana patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna proszę pana. Dłużyzna.. Proszę pana siedzę sobie proszę pana w kinie... Pan rozumie...I tak patrzę sobie... siedzę se w kinie proszę pana... Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina proszę pana... I wychodzę... No i panie i kto za to płaci? Pan płaci... Pani płaci... My płacimy... To są nasze pieniądze.

I znowu się obudziłem. A koalicja niczym ten okręt głupców z obrazu Hieronima Boscha nadal dryfuje w nieznanym kierunku. Bez sternika, żeglarzy i żagli. Okręt płynie siłą rozpędu i w każdej chwili może zamienić się w Latającego Holendra.

Scenariusz naszego swojskiego filmu nudzi już nie tylko widzów, ale także aktorów. Ale życie to nie film i szybkiego końca - jakiegokolwiek końca , bo na happy end już nikt nie liczy - nie ma co się spodziewać. W końcu dla takich gaży aktorzy gotowi będą jeszcze na wiele wyczynów. A nam będą wmawiali, że w tej szmirze grają dla dobra widza. A mnie cholera bierze, bo płacę niemałe pieniądze na opłacenie tej trupy.

Życie to nie film, niestety cholera nie mogę wyłączyć tej szmiry. Ba, mimo woli jestem w niej statystą. I to mnie wkurza najbardziej.

Jan Osiecki
O mnie Jan Osiecki

Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach… BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik, pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny. Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka