Mężczyznę, jak kiedyś oświadczył klasyk, poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy. I Ludwik Dorn pokazał nam dziś jak kończy apologeta i jeden z głównych ideologów IV RP. A zrobił to bez klasy, bez jakiegokolwiek stylu. Odchodząc postanowił się zemścić na wykształciuchach.
W polityce najbardziej cenie umiejętność przegrywania. Premier w pierwszym zdaniu gratulujący Tuskowi, a drugim stawiający go w jednym rzędzie z mordercami ks. Popiełuski - jest najlepszym przykładem braku klasy. Wręcz podręcznikowym. Ale to nie problem tylko już prawie ex premiera. Chyba cała formacja, która miała stworzyć nową moralność, nowego ponoć lepszego Polaka na miarę IV RP, ma w genach zapisany brak klasy, finezji i smaku.
Ludwik Dorn na odchodnym postanowił zemścić się na dziennikarzach. Tych wstrętnych wykształciuchach, które wspólnie z „mordercami ks. Jerzego" sprawiły, że PiS przegrał. Na chwilę przed końcem swojego urzędowania jednym pociągnięciem pióra zamknął kuluary dla dziennikarzy.
W sumie był to strzał samobójczy, bo utrudnił mediom relacjonowanie działań opozycji. Ale Dorn postanowił walić na odlew w tych, których nie lubi. Bo zadawali zbyt dociekliwe pytania, mieli czelność myśleć samodzielnie. I nigdy nie wierzyli, że jest super, choć premier mówił, iż lepiej już być nie może.
Chwile przed podjęciem tej decyzji Marszałek zaprosił dziennikarzy Sejmowych na pożegnalne spotkanie. Zapowiedział małą niespodziankę. I kiedy dziennikarze się stawili (choć była długa dyskusja iść czy nie iść, bo tak aroganckiego, butnego Marszałka w Sejmie jeszcze nigdy nie było. W końcu uznaliśmy, że nieobecni nie mają racji i zdecydowaliśmy się iść żeby powiedzieć tylko: „Za SLD myśleliśmy, że gorzej być nie może, ale pan nam pokazał, że się myliliśmy" Tyle, że marszałek się nie pojawił. Grupka czekała kwadrans i rozeszliśmy się do domów.)
Po co Dorn podjął decyzję w sprawach, które już jego nie będą dotyczyły? Dobrym zwyczajem jest to, że odchodząc z ważnego stanowiska nie podejmuje się decyzji, które mogą poczekać. Kuluary mógł dziennikarzom zamknąć, gdyby chciał, nowy marszałek.
Dlaczego więc Dorn to zrobił? Bo chciał odegrać się na dziennikarzach? Bo liczył, że dzięki temu fotoreporterzy nie zrobią fajnych zdjęć nowemu marszałkowi? Nie wiem, nie umiem wyjaśnić co mogło kierować Dornem. Tylko jeden pomysł przychodzi mi do głowy: chciał się zemścić. I zrobił to w stylu obrażonego dziecka, któremu ktoś zabrał zabawki. Pamiętam Dorna z czasów opozycji. Zapraszał dziennikarzy do swojego gabinetu. Zabawiał rozmową. Sypał anegdotkami. A jak doszedł do władzy...
„Ludwik nieco zDorniał" - to jeden z częściej powtarzanych w Sejmie dowcipów. Dziś już nawet nie chce mi się śmiać.
Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach…
BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik,
pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny.
Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka