Lider Samoobrony Janusz Maksymiuk stracił nazwisko. Wczoraj z prokuratury wyszedł już jako Janusz M. O gigantycznych sumach, które ten „polityk" jest winien kilku firmom słyszał już chyba każdy i to już dawno. Bardziej interesując jest to dlaczego były koalicjant rządu, który szczycił się mianem „prawych i sprawiedliwych" jest rozliczany dopiero dzisiaj?
Janusz M. według jednego z ostatnich oświadczeń majątkowych miał koło 5 milionów długów. To kwota jaką był winien hurtowniom i producentom nawozów azotowych. Nie będę wnikał czy wyłudził czy omsknęła mu się noga w interesach. Media sugerują to pierwsze, ale czy tak było orzeknie sąd. Wiadomo, że długi lidera Samoobrony rosną od dawna. Na jego poselskiej pensji od dawna siedział komornik. A sprawą powstania długu wymiar sprawiedliwości. Przez czas trwania kadencji śledczy nie byli jednak zbyt skorzy do działań. Wczoraj postawiono zarzuty. Czemu tak długo? Nie chce podejrzewać, że sprawa koalicji była ważniejsza niż powodzenie śledztwa.
Chwilę przed obcięciem końcówki nazwiska Janusza M. prokuratura wydała list gończy za innym posłem z byłej koalicji Piotrem Misztalem. Kto będzie następny? Pewnie jakieś inne znane nazwisko o którym od dawna mówiono, że ma sporo na sumieniu...
Niestety działania PR zdominowały działania poprzedniego rządu zwłaszcza w dziedzinie sprawiedliwości. A z resortu robiono w wielu wypadkach spółkę z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością. (za niektóre wątki sprawy doktora G. zapłacimy wszyscy z własnej kieszeni, a właściwie z własnych podatków)