Szuflady z projektami ustaw w resorcie zdrowia świecą pustkami. Ewa Kopacz wysunęła się w tej chwili na czoło rankingu ministrów, którzy zostaną zdymisjonowani w pierwszej kolejności. Sprawa „pakietu ustaw" (czemu w cudzysłowie wyjaśnię później) pokazała także problemy Platformy w komunikacji wewnętrznej i zewnętrznej.
Minister Ewa Kopacz od kilku dni dęła w medialny balonik. Obiecywała pokazać narodowi ustawy, które uzdrowią ledwie dyszącą służbę zdrowia. I wielu dało się nabrać. (to pokazuje słabość naszych mediów oraz brak przygotowaniach merytorycznego dziennikarzy). Rząd nie mógł debatować nad żadnym z projektów Ewy Kopacz. Dlaczego? Bo nie zostały spełnione podstawowe procedury dopuszczające projekty rzędowe pod obrady rady ministrów. Ustawy z resortu zdrowia nie trafiły do uzgodnień międzyresortowych oraz konsultacji społecznych.
Ewa Kopacz z działaniami PR nieco się zapędziła. Przy okazji zrobiła Donaldowi Tuskowi niedźwiedzią przysługę. Premierowi nie pozostawało nic innego jak tylko odwołać posiedzenie rządu. I podjął tę rzadko stosowaną w III RP decyzję. (przyznam się szczerze, że nie pamiętam żeby któryś z ostatnich premierów podjął podobną decyzję)
Po całym dniu spekulacji, dopiero późnym popołudniem przez kilka kwadransów premier oraz minister zdrowia czarowali dziennikarzy i widzów opowiadając, że ustawy uzdrawiające służbę zdrowia trafią do Sejmu w tym tygodniu. I tam będą rozpatrywane jako projekty poselskie (dzięki temu unika się procedury uzgodnień międzyresortowych oraz konsultacji społecznych. Zatem przyśpieszy się ich wejście w życie). Tyle, że jestem gotów postawić dolary przeciwko orzechom, że tych ustaw jeszcze nie ma.
Rano Zbigniew Chlebowski zapewniał, iż na własne oczy widział cztery ustawy autorstwa Ewy Kopacz. Po południu mówił, że projekty są „prawie gotowe". Natomiast Donald Tusk przyznał, że dwie ustawy od pewnego czasu już są gotowe, a trzecia właśnie trafiła do niego.
Ewidentnie są jakieś problemy z komunikacja wewnętrzna. Gdyby wszystko było jasne Zbigniew Chlebowski nie robiłby sobie z gęby cholewy. No dobra powiedzmy sobie szczerze, ordynarnie kłamał.
Zatem można wnioskować, że maksymalnie trzy projekty są ciągle w fazie „cyzelowania". Ciekawe co jest z czwartym? I do Sejmu trafią za kilka bądź kilkanaście dni. Zresztą i tak w tej chwili prace posłów zdominują kwestie budżetu. Od niego zleży ich być albo nie być.
Nie wiem, czy Ewa Kopacz rzeczywiście proponowała dzisiaj premierowi podniesienie składki zdrowotnej. Zawsze mówiła, że tego nie można zrobić zanim nie „uszczelni się systemu". Może zrozumiała, że najpierw należy zrobić systemowi kroplówkę z naszych pieniędzy żeby pacjent nie zszedł? Niewątpliwie Tusk na podwyżkę podatków się nie zgodzi. A Kopacz ma związane ręce. Z pustego i Salomon nie naleje - więc ona nie dysponując większymi funduszami nie zaspokoi (słusznych podkreślam) roszczeń lekarzy. Zatem Kopacz albo stanie się kozłem ofiarnym i Tusk ją zdymisjonuje albo jeśli ma dość oleju w głowie sama zrezygnuje z prowadzenia: mission: impossible
A w Sejmie mówi się, ze kolejny do odstrzału to Aleksander Grad. Opozycja jest wyjątkowo cięta na niego. Zwłaszcza za pomysł (całkiem sensowny) sprzedaży LOTu. Złośliwi w komisji skarbu twierdzą, że Grad poleci za 9 maksymalnie 12 miesięcy.
Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach…
BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik,
pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny.
Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka