Ludzie kochają krew i łzy czyli jednym słowem IGRZYSKA. Nasi antenaci chadzali do Koloseum, jeździli na wycieczki zwane „wyprawami krzyżowymi" albo organizowali sobie jakąś małą wojenkę lub w najgorszym wypadku wybierali się na rozgrywki ligowe (najlepiej kiedy Legia zdobywała mistrzostwo, a kibole szli w kierunku warszawskiej Starówki).
Najbardziej jednak fascynujemy się tragediami. Siedząc przed telewizorem i jedząc popcorn oglądamy wypadki, pogromy, wojny. Usłużne media pokazując nam płaczące rodziny i znajomych ofiar, a przede wszystkim krew, która znajduje się na miejscu tragedii. (wczorajsze Fakty TVN były tego najlepszym dowodem - aż 20 z 30 minut programu poświecono lotnikom i nic nie szkodziło autorom, że we wszystkich materiałach wykorzystywali niemal te same zdjęcia oraz wypowiedzi tych samych bohaterów).
Tragedie mają jakąś magiczną moc przyciągania. Zawsze tam gdzie policja robi kordon: bo ktoś popełnił samobójstwo, wpadł pod samochód albo z jakiegoś innego powodu zszedł z tego łez padołu, od razu zbiera się tłumek gapiów. Stoją i napawają się widokiem tragedii.
A kiedy wydarzy się jakaś większa katastrofa media robią festiwal narodowej histerii. Urocze i wypindrzone reportereczki (albo reporterzy - choć ostatnio na wizji jest więcej pań), na których twarzach nie widać śladu inteligencji oraz dowodu, że potrafią myśleć pytają: „co się stało i jak to się stało" (to autentyczny cytat z wczoraj z jednej ze stacji informacyjnych).
A w najlepszym razie koledzy po fachu podnoszą sprzedaż bezsensownymi spekulacjami. W tej dziedzinie tytuł absurdu dnia przyznaje dziennikowi „Polska" za teorię o tym, że przyczyną katastrofy był niedziałający system ILS. Autor nie ma chyba pojęcia o lotnictwie i procedurach dotyczących lądowania. Bo jeśli pilot zgłasza wieży, że widzi pas to znaczy, że widoczność jest dobra lub bardzo dobra. W związku z tym nie ląduje się na przyrządach. Tyle, że nawet najbzdurniejsza teoria zostanie powtórzona w innych mediach i sprzedaż tytułu być może podskoczy.
A politycy wykorzystują jeszcze ciepłe trupy do swoich celów PRowych. W nocy premier poleciał na miejsce tragedii. Po co? Rozumiem, że w jednostce zjawił się minister obrony. W końcu zginęli jego podwładni. Ale premier? Nieco spóźniony na miejsce przybył prezydent. Spóźniony bo był w Chorwacji. Byłby wcześniej, ale nie miał swojego „Air Force one". - Samolot poleciał do Warszawy - skarżył się dziennikarzom. Czy szanowny prezydent skoro tak się spieszył nie mógł przewieźć swoich wielce szanownych czterech liter samolotem rejsowym? Musiał czekać na rządową „tutkę"? Gdyby poleciał jako zwykły pasażer zapunktowałby PRowo. A tak wyszło jak zwykle.
A pod wpływem medialnej histerii oraz zabiegów PRowskich polityków zaczyna się narodowa histeria. Anonimowe do chwili katastrofy osoby urastają do rangi bohaterów. Politycy licytują się chęcią pomocy. Choć trzeba przyznać, że tym razem na szczęście nie doszło do takich absurdów jak po tragedii pod Grenoble.
PS
Sądziłem, że widziałem już wszystko. Ale rzeczywistość ciągle mnie zaskakuje. Minister rolnictwa zaczął dzisiejsza konferencję prasową o wymianie kadry kierowniczej w agencjach rolnych od... MINUTY CISZY. Tłumaczył to nie własną chęcią uczczenia ofiar, ale zaleceniem premiera Tuska aby w ten sposób czcic tych, którzy zginęli w Mirosławcu.
Nie pracuję w Sejmie. Po prostu tu mieszkam: na galerii prasowej, przy „okrągłym” [teraz jest kwadratowym jak możecie zobaczyć w TVN24, ale nazwa została] stoliku dziennikarskim, na korytarzach sejmu i w Hawełce spędzam 13 i więcej godzin dziennie… A w wolnych chwilach (ha, ha dobry dowcip): piszę pracę doktorską, uczę studentów, żegluję po świecie i bujam w obłokach…
BLOG– od angweblog — sieciowy dziennik,
pamiętnik (źrodłowikipedia). Wpis na blogu jest zatem jedynie subiektywnym odczuciem autora. Nie jest to artykuł prasowy,więc nie musi być obiektywny.
Informuję, że skończył się okres ochronny dla wszelkiej maści trolli oraz talibów - jednej partii, jednego wodza i jednie słusznej wersji historii. Wszelkie komentarze nie na temat, inwektywy, treści obraźliwe dla mnie oraz głupoty będą wycinane. I żadne krzyki nie przekonają mnie, żeby z tego zrezygnować.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka