Trudno mi powiedzieć, który to jest numer „Uważam Rze”, bo w naszym domu, jak już o tym wspominałem, nie ma zwyczaju ich wyrzucać dopóki wszyscy nie przeczytają wszystkiego co się tam do czytania nadaje. Ponieważ jednak nie chce mi się teraz tego czegoś szukać, a sprawa nie jest akurat bardzo istotna, powiem tylko że chodzi o artykuł Piotra Goćka o tym jak to stacje radiowe – zarówno prywatne, jak i państwowe – odmawiają emisji piosenek artystów, którzy deklarują swoje przywiązanie do wartości patriotycznych i narodowych.
Artykuł nosi bardzo adekwatny tytuł „Zakazane piosenki III RP”, i jako przykład owej cenzury opisuje, po kolei, losy najnowszej płyty Pawła Kukiza „Siła i honor”, artystycznego projektu gitarzysty niegdysiejszego zespołu TSA Andrzeja Nowaka o nazwie „Złe psy”, nieznanego mi rapera Tadka, i równie tajemniczego satyryka Makowskiego. Jak się okazuje, oni wszyscy, mimo że prowadzą bardzo aktywną działalności artystyczną, muszą liczyć wyłącznie na siebie, bo medialny tak zwany mainstream odmawia jakiejkolwiek współpracy. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta: osoby zarządzające tym biznesem, Kukiza, Nowaka, Tadka i Makowskiego nie lubią, i bardziej niż jakichkolwiek artystycznych sukcesów, życzą im nagłej i szybkiej śmierci.
Jak się już pewnie domyślamy, Piotr Gociek, a razem z nim redakcja „Uważam Rze”, opisują tę sytuację jako wstrząsający przykład tego, jak to obecna władza stopniowo anektuje wszelkie przestrzenie polskiego życia publicznego, a korzystając ze swojej niekwestionowanej instytucjonalnej przewagi, wszystkich, których zalicza do swoich przeciwników, konsekwentnie z owego życia eliminuje. Cały tekst kończy się najpierw skargą Pawła Kukiza, gdzie ten opowiada, jak to, na sygnał z centrali, organizatorzy różnych imprez coraz częściej wycofują swoje dla niego zaproszenia, fałszywie tłumacząc, że problem leży tylko w niskiej jakości tej akurat propozycji, i w niczym innym, a następnie deklaracją nadziei tego samego Kukiza, że ową „bolszewicką mentalność w końcu szlag trafi”.
Parokrotnie wspominałem tu na blogu moim zdaniem absolutnie rewolucyjny dylemat, jaki swego czasu, jeszcze za kwitnącego gierkowskiego PRL-u, przedstawił mój świętej pamięci ojciec, a sprowadzający się do słów: „Czy on wie, że on kłamie?” Owo niesłychane wręcz pytanie przypomniało mi się właśnie wtedy, gdy czytałem ów tekst Goćka, użalający się nad traktowaniem polskich patriotów przez czarny reżim. Czytałem ten jego tekst, i wciąż mi chodziło po głowie to jedno pytanie: Czy on naprawdę nie wie, co pisze? Czy to możliwe, żeby on – a z nim redakcja „Uważam Rze – naprawdę nie mieli poczucia bezczelności, jaką oni w tym momencie demonstrują? Czy może oni akurat świetnie wiedzą, że kłamią, tyle że mają to głęboko w nosie, bo konieczność przejmowania się czymś tak bzdurnym jak prawda, została już dawno skasowana. Teraz bowiem chodzi wyłącznie o to, by przeżyć do jutra, a jeśli się uda, to może nawet i do przyszłego tygodnia.
O co mi chodzi? Wystarczy, ja już nie mówię mieć oczy otwarte, ale przynajmniej ich zbyt mocno nie zamykać, by widzieć, że dzisiejsza Polska to miejsce, gdzie aby przeżyć, należy sobie przede wszystkim znaleźć odpowiednią grupę, możliwie jak najsilniejszą, i tam już kierować się tylko jedną zasadą – tak czytelnie sformułowaną onegdaj przez pewnego prominentnego komunistę – „Chwała nam i naszym kolegom. Chujom precz!” I nie ma najmniejszego znaczenia, czy oto stoimy przed lokalem „Krytyki Politycznej”, czy próbujemy się kontaktować z portalem niezależna.pl. czy piszemy maile do redakcji Gazety Polskiej”, czy wreszcie usiłujemy się dodzwonić do kogoś z redakcji właśnie „Uważam Rze” – choćby to i był sam Piotr Gociek – nie mamy żadnych szans. W momencie jak którykolwiek z nich dostrzeże w nas jakiekolwiek zagrożenie, możemy zapomnieć o tym, że zostaniemy potraktowani z życzliwością. Dlaczego? Bo przede wszystkim nie jesteśmy kolegami, a poza tym nie jesteśmy tam nikomu potrzebnie do szczęścia.
Zastanówmy się proszę, dlaczego Karnowscy z „Uważam Rze” niedawno przeprowadzili rozmowę z Pawłem Kukizem? Otóż z tego samego powodu, dla którego wcześniej trochę rozmawiali z aktorem Rewińskim, dziennikarzem Skowrońskim, a jeszcze wcześniej z publicystą Chodakiewiczem. Bo wszyscy oni to koledzy, a poza tym koledzy w takiej czy innej potrzebie. Dzięki temu wywiadowi, jest szansa, że radio „Wnet” odrobinę zwiększy słuchalność, Chodakiewicz sprzeda parę egzemplarzy swojej nowej książki, a Kukizowi lepiej będzie szła nowa płyta. Przecież oni tam nawet tych swoich intencji nie ukrywają. Ktoś powie, że to nieprawda. Że tam przede wszystkim powstaje kolejny „Archipelag Polskości”, i chodzi o to, że w trudnych czasach powinniśmy wszyscy być razem. Możliwe, tyle że jest mi naprawdę bardzo trudno się wczuć w te atmosferę, kiedy ów „archipelag” tworzą tacy bojownicy o wolną Polskę, jak Janusz Rolicki czy Eryk Mistewicz. O nie! Karnowski, pisząc entuzjastyczną recenzję nowej książki Rolickiego o Kresach, ma w nosie zarówno Kresy jak i polską literaturę. Rzecz tylko w tym, że Rolicki napisał książkę i, cholera, nie wie jak to teraz sprzedać.
Przyznaje, że jakoś nie próbowałem, ale umiem sobie świetnie wyobrazić, co by się stało, gdybym ja, tak jak Kukiz do Polskiego Radia, zgłosił się do Piotra Goćka i poprosił go, żeby zechciał swoich kolegów z Redakcji zainteresować moimi dwiema książkami, żeby oni może choć krótko o nich wspomnieli. Że książki te są patriotyczne, sprawnie i ciekawie napisane, no i że posiadają naprawdę bardzo dobre rekomendacje ze strony czytelników. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że on by mi oczywiście uprzejmie obiecał, że zrobi co może, a następnie w jednej chwili o wszystkim zapomniał… no tu akurat może i nie. Akurat tu sytuacja jest taka, że tego pewnie jednak by nie zapomniał.
I czego oni teraz oczekują od Polskiego Radia, nie mówiąc już o tej bandzie łobuzów z Radia Zet, czy RMF-u? Że do nich zgłosi się Kukiz, który nie dość, że nie jest ich kolegą, to oni go zwyczajnie, fizycznie nienawidzą, poprosi o pomoc w promocji płyty, a oni dla niego tak z serca się poświęcą? A niby z jakiej racji? Żeby ludzie, zamiast wydawać pieniądze na nową płytę Kazika, czy tego onanisty z Danii, słuchali jakichś posmoleńskich bredni? I żeby Kukiz miał znowu gwiazdorzyć? W życiu! Niech zdycha. Razem z tym swoim Kaczyńskim.
To wszystko stanowi bardzo prosty rachunek. Wprawdzie Coryllus jest moim bliskim kolegą i prowadzimy nasze interesy wspólnie, ale przecież obaj wiemy świetnie, że najczęściej, jeśli ktoś znajdzie pieniądze, by kupić moją książkę, na Coryllusa już go nie będzie stać. I odwrotnie. Wiemy też, że jeśli czytelnicy uznają że Coryllus jest autorem ode mnie znacznie lepszym, będą czytać Coryllusa i czekać na kolejne jego ksiązki, odwiedzać jego stronę, natomiast o mnie wkrótce zapomną. I odwrotnie. Działamy jednak razem, bo póki co, tak się nam kalkuluje, a poza tym – jak mówię – jesteśmy kolegami. Paweł Kukiz jest prawdopodobnie dobrym znajomym Karnowskich i oni chętnie mu pomogą, jeśli ten ich poprosi. Natomiast ja bym był bardzo ciekaw zobaczyć, jak by oni zareagowali, gdyby Kukiz im zaproponował, że będzie pisał dla „Uważam Rze” cotygodniowy felieton. Nie ja. Nie Coryllus. Bo tu sprawa jest czysta. Ale właśnie Kukiz. W ramach tworzenia Archipelagów Polskości i poszerzania frontu przeciwko dyktaturze Donalda Tuska. Chciałbym widzieć ich miny i słyszeć te tłumaczenia.
Czy ja mam o to wszystko do kogokolwiek pretensję? Ależ skąd. Ja nawet nie mam pretensji o to, że Bronisław Wildstein postanowił mi ostatnio pokazać, jak się pisze książki. W końcu oni wszyscy działają na ostatnim oddechu, a z każdej strony słychać już tylko zapowiedź nieuchronnego końca. Ja mam pretensje tylko o to, że oni tak strasznie chcą wszystkim wmówić, jacyż to oni są szlachetni i przejęci; jak oni walczą o nasze wspólne sprawy i jacy są w tej walce bezinteresowni i pełni oddania; jak oni wreszcie są otwarci i jak ciężko przeżywają ową, wspomnianą przez Kukiza, „bolszewicką mentalność” nowej władzy. Ten fałsz budzi we mnie prawdziwy gniew. Zwłaszcza gdy ich widzę, jak z podniesiona głową patrzą mi się prosto w oczy, a ja nawet nie jestem w stanie przegryźć im gardeł.
Inne tematy w dziale Polityka