OstatniMit OstatniMit
4842
BLOG

Przeciw Krzysztofowi Karoniowi

OstatniMit OstatniMit Kultura Obserwuj notkę 9


Jak przystało na początkującego blogera i demaskatora porywam się z motyką na słońce. Oczywiście żartuję, bo temat wcale nie jest taki poważny i wcale nie powinno się do tego tematu podchodzić z nabożną czcią, z uwielbieniem i lękiem jednocześnie. 

Zacznijmy zatem - jest to historia kreowania z powietrza najwspanialszych wręcz gwiazd - Krzysztofa Karonia.

Pierwszy raz styczność z tym człowiekiem miałem, oczywiście przez internet - dzięki jednemu ze zjazdów Narodowej Akademii Informacyjnej, czyli takiej na poły naukowej, a na poły ideologicznej grupy, którą w skrócie można by określić jako neoendecja. Kiedy zobaczyłem pana Karonia, od razu zrozumiałem że na pewno nie znajdzie porozumienia z tą grupą. Tak też się stało - Karoń i pani Ziętek-Wielomska, oraz pan Węgrzyn, od razu starli się swój pogląd na marksizm z podejściem pan Karonia.

Jakie podejście do marksizmu ma Karoń? Gdyby odrzeć jego wypowiedzi z wszelkich dygresji, wyszłoby na to że chodzi po prostu o ideologię władzy, która chce wprowadzić terror, aby panować nad stadem leni. W zasadzie jest to pogląd słuszny. Tyle że, kompletnie pomija ważne niuanse, które są kluczowe dla gospodarki - przede wszystkim kwestię własności środków produkcji, a co najważniejsze - problem własności ziemi i produkcji żywności. Osią marksizmu według Karonia jest onanizm.  Onanizm, jako oś ideologii władzy, która chce wprowadzić terror, aby panować nad stadem leni.

Powolne, wypowiadane z wielkim zastanowieniem wypowiedzi, zwykle super ogólnikowe, oraz wplecione w specyficzne postrzeganie historii, czynią nadają twórczości Autora nadzwyczajnej  głębokości.

Trapi mnie zatem kilka kwestii.

1. Dlaczego Krzysztof Karoń zupełnie abstrahuje od kwestii czysto ekonomicznych, a straszliwie ważnych - własności ziemi, produkcji żywności, kwestii urzędniczego terroru? Naprawdę, nie wierzę że broszurka wydana przez Marcuse, albo Adorno potrafiła tak mocno wpłynąć na nasze życie. Ważniejsze dla mnie, niż te heretyckie wypociny powyższych marksistów-socjalzdrajców, jest kwestia rzeczywistości gospodarczej jaką oni stworzyli. A nie stworzyli żadnej. Nie mieli żadnego realnego wpływu na gospodarkę, bowiem to nie oni byli jakimikolwiek decydentami, a tylko ideologicznymi szamanami, do tego wcale nie dominującymi nad ówczesnymi umysłami.

2. Dlaczego Krzysztof Karoń nie odwołuje się do dzieł najwybitniejszych praktyków komunizmu - Lenina, Stalina, Mao? Ci ludzie napisali sporo, sporo więcej niżli tylko "Co robić?". Szczególnie wpływ tego ostatniego na ruch 68', o którym pan Karoń lubi  się rozwodzić jest zupełnie pomijany. Polecam czytać zatem dzieła Lenina, Stalina, Mao, bowiem oni byli twardymi gangsterami, o milionach litrach krwi na rękach. Adorno, Marcuse. Gramsci - to onaniści polityczni, którzy pisali dla pieprzniętej sekty intelektualistów. Na ulicach zrewoltowanego Paryża czy Berlina Zachodniego widać zaś było twarze Che Guevary, oraz Ho-Ho-Ho Szi Mina. Ci zaś, wcale adornistami, markuzystami czy gramsistami nie byli. To byli czystej wody bolszewicy-terroryści, według mnie  rytu stalinowskiego.

3. Katolicki etos pracy miał wpływ na rozwój USA?  Z pośród najstraszniejszych ideologicznych błędów szerzonych przez Karonia, jest promowanie dziwnej wizji katolickiego etosu pracy. Oczywiście zarówno katolicki, jak i protestancki etos pracy istnieje. Tyle że, nie jest tym czym karonizm go widzi. Mamy bowiem dwa końce chrześcijańskiego kijka - na jednym, dałbym katolicko-prawosławne podejście do tematu pracy, na drugim protestanckie. To duże uproszczenie, wręcz barbarzyństwo co teraz robię, ale dla rozprawy z karonizmem trzeba tak postawić sprawę. Tradycyjnie chrześcijański - katolicko-prawosławny etos pracy, to po prostu praca zgodna  z kalendarzem kościelnym. Kalendarz kościelny - w obu przypadkach - pełen jest świąt. Kiedyś, wszystkie były dokładnie przestrzegane, dając chrześcijanom sporo wolnego od pracy. To było piękne i zacne, oraz znienawidzone przez wszelkiego typu organizacje o charakterze finansowo-produkcyjnym. Od co najmniej czasu katarów święta kościelne były atakowane i likwidowane aby zwiększyć ilość roboczogodzin w roku, a co za tym idzie - zwiększyć wydajność produkcji. Katoprawosławny etos pracy, to zasada unikania pracy ponad siły, przeplatana z modlitwą. Oraj, módl się i pracuj. Takie boże leniuchowanie jest nie do pomyślenia w etosie protestanckim, który sprowadza się do zasady - kto ma kasę, ten ma boże błogosławieństwo. Różnic było sporo, ale zasadniczym jest podejście do świąt i czasu wolnego, czyli do ilości roboczogodzin w roku kalendarzowym. Nie muszę mówić że protestanckie podejście eliminujące masę świąt zwiększyło ich ilość, a tym samym produkcję przedsiębiorstw. Jeśli ktoś uważa, że USA zbudował katolicki etos pracy to się myli. Powiedziałbym że jest nawet sabotażystą historycznym. Prawda o pracownikach katolickich była oczywiście inna. To byli i są dalej, niewolnicy, którzy w niezgodzie ze swoją kulturą pracy muszą harować i budować bogactwo. Ten rozłam, to zmuszenie Irlandczyków, Włochów, Polaków, Rosjan, Ukraińców do pracy, to właśnie wkład katolickiego etosu pracy w rozwój USA. Czyli, praca ponad siły, bez odpowiedniego wynagrodzenia, ludzi ewidentnie oszukanych, ma być katolickim etosem pracy. Na nic się nie zda mówienie o Fordzie. Postać Forda jest dość ponura, nie ma co z niego robić bohatera, tak jak nie ma co robić bohatera z Jakuba Fuggera i innych kapitalistycznych dobroczyńców. "Dobry niewolnik to szczęśliwy niewolnik", taką oni mają zasadę.


Karoń szybko wyrósł na bożka prawicy, dzięki występowaniu z panem Rolą. Człowiekiem sympatycznym, ale przepracowanym i naiwnym. A przynajmniej - takie wrażenie sprawiającym. O tym jakie indywidua otaczają tą telewizję, można długo mówić, lecz nie na to pora i ochota. W porównaniu z Rolą, który siedzi po uszy w tematach dnia codziennego, powolne, tajemnicze i pełne gimbo-mistycyzmu wypowiedzi Karonia wydały się widzom objawieniem.  Czas mijał, były i inne rozmowy, sława Karonia rosła. Zadziwiające, z jaką sympatią wypowiadają się o nim wszyscy - od NAI, przez sepleniącego autora dwóch książek i pogromcy Idź Pod Prąd, po największego katolickiego reżysera... Plus do tego x. profesor Guz, Gadowski, oraz sam Janusz Korwin-Mikke. Zaiste, takiego poparcia nie miał nawet sam Jan Paweł II. Piszę to trochę żartem, trochę serio - bo przecież Papież Polak wielokrotnie był krytykowany za ten i ów czyn w kierunku stworzenia aktualnego stanu Kościoła, a Krzysztof Karoń z ust tych autorytetów słów nagany nie otrzymał nigdy. Nawet przytyki Korwina czy Brauna były robione z pozycji przyjacielskiej uwagi, a nie krytyki. Szokujące.


Czekam na książkę Krzysztofa Karonia, czekam na to kto ją wyda, z kim to wydawnictwo będzie powiązane. Jak na razie, oglądam wszystko co ten człowiek wrzuca do neta, raz - wszystko co wrzucają za niego inni. Czekam cierpliwie, jestem młody i mam czas.


OstatniMit
O mnie OstatniMit

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura