Oszołom 404 Oszołom 404
88
BLOG

Absurd ciszy wyborczej i cenzury

Oszołom 404 Oszołom 404 Polityka Obserwuj notkę 8

PKW ogłosiła w tym roku dość restrykcyjne warunki ciszy wyborczej.  Polskie portale pochowały sondaże, utrudniły dostęp do artykułów związanych z kanydatami. Pozamykały serwisy wyborcze. Artykuły wprawdzie wiszą na ich serwerach nadal, ale nie da się tam wejść wprost. Zniknęły na przykład wykesy sondaży ze strony głównej "Wybory 2010", ale do ostatniego sondażu można nadal dotrzeć.

PKW jak się okazuje nie ma natomiast recepty na portale społecznościowe. Jeśli chodzi o Naszą Klasę - to ona ma trudniej. Serwer jest w Polsce i podlega polskiej jurysdykcji. Natomiast Facebook, MySpace, Twitter, YouTube  - co ma do nich nasza lokalna PKW, skoro ich serwery znajdują się w USA, czy gdziekolwiek indziej?  Otóż PKW w przypadku tych serwisów może tylko jedno: pomachać piąstkami.

W artykule nie znajduje odpowiedzi na pytania dotyczące działalności w Internecie i odsyła redaktora do Kajfasza - czyli do sądu i Policji:

"Zakaz prowadzenia kampanii wyborczej w okresie tzw. ciszy wyborczej obejmuje również wszelką aktywność w Internecie. Oznacza to, że w czasie ciszy wyborczej w Internecie można zamieszczać wyłącznie informacje niemające charakteru agitacji na rzecz kandydatów. Natomiast ocena, czy w konkretnym stanie faktycznym doszło do naruszenia zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w okresie tzw. ciszy wyborczej będzie należała do organów ścigania oraz sądu.Państwowa Komisja Wyborcza nie jest zatem właściwa do wydawania opinii w tym zakresie."

Podobnie jeśli chodzi o telewizje polskojęzyczne nadawane zza granicy w pakietach cyfrowych. Tutaj też polskie prawodawstwo nie sięga i mogą one praktycznie robić co chcą. Zagraniczne pisma mogą publikować wyniki sondaży w czasie ciszy. One nie działają w Polsce.

Podobnie blogi, czy strony prowadzone za granicą. Ponieważ przestępstwo należy udowodnić, organa ścigania musiałyby udowodnić, że autor blogu GlosujNaIksinskiego.wordpress.com, to akurat Jan Kowalski. A żeby to udowodnić, musieliby albo prowadzić nasłuch Internetu, albo pozyskać dane IP od właściciela serwera, którego to właściciela polskie prawodawstwo nie obowiązuje i może takie zapytanie po prostu olać.

Przykłady z poprzednich wyborów pokazują, że niektórym nadawcom opłaca się zapłacić karę, bo dzięki złamaniu ciszy wyborczej zyskują rozgłos i darmową reklamę. Ale to sprzyja tylko największym. Właściciela bloga nie stać na zapłacenie takiej kary, co poczytną gazetę, czy stację telewizyjną.

Dlatego cywilizowane kraje nie mają czegoś tak anachronicznego jak "cisza wyborcza".

U nas jest jednak na opak. Zamiast znieść ciszę planuje się drogę ku cenzurze Internetu. Jednak cenzura Internetu niewiele da. Widać to choćby po tym jak wygląda walka z piractwem komputerowym w USA. Albo próby cenzurowania Internetu w Chinach. Grupa, która wprowadzi cenzurę bądź co bądź wolnościowym Polakom obróci ich przeciwko sobie i popełni polityczne harakiri. Pamiętacie państwo jak Solidarność wchodziła na bloki i na częstotliwości TVP1 nadawała swój program? Albo ulotki chowane po piwnicach? Polski Naród ma to do siebie, że jak jest tłamszony, to się buntuje i robi na złość.

Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka Erystycznych nie obsługujemy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka