ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU
18
BLOG

NIE

ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU Polityka Obserwuj notkę 0
Za starożytnych czasów, w kolebce europejskiej filozofii, czyli w Grecji, występowały w przyrodzie osoby odznaczające się tym, że potrafiły udowodnić, iż dwa plus dwa jest mniej więcej trzy, może nawet pięć, ale nigdy-przenigdy, nie równa się cztery. Nazywano ich sofistami.

Dzisiejsi sofiści udoskonalili szachrajski proceder wciskania kitu i do perfekcji opanowali sztukę nabijania ludzi w demagogiczną butelkę. Niektórzy z nich stali się zawodowymi polepszaczami nadszarpniętych wizerunków i jako spece od rządowych kontaktów z mediami, pracują na etatach rzeczników.

spółczesny rzecznik, czyli dawniejszy sofista, ma się jak najbardziej nieźle. Wystarczy spojrzeć na karierę niejakiego Urbana. Obleśny mamut z chytrym wejrzeniem i dobrze płatnym uśmiechem, trzyma się krzepko. Jak za PRL-u bajdurzył trzy po trzy, tak i teraz bredzi, przeinacza i jadowicie szydzi. Tyle że drwi, kpinkuje, naigrawa się wydajniej, bo za gotówkę.

PINIĄDZ rządzi jego światopoglądem. Groźny jest nadal, bo dokąd ma zwolenników swoich jadowitych poglądów, będzie mógł wyrażać je bezpiecznie. Skonstruowany z ideologicznych kompleksów, uczynił z nich zaletę: to, co niegdyś zwalczał wszelkimi swoimi siłami oraz przy pomocy aparatu komunistycznej władzy, a więc - demokrację, uczynił obecnie głównym sztandarem swojego postępowania.

Demokracja pozwala mu na jątrzenie, obrażanie, pozowanie na obiektywnie czystego. Demokracja umożliwia mu chodzenie na wolności (Obrońcy Praw Idioty powołują się na argument: PRZECIEŻ KANALIA, TO W ZASADZIE TEŻ CZŁOWIEK), pozwala mu na plucie na innych i zaglądanie księdzu po sutannę.

Nadspodziewanie dziarsko lawiruje wśród sprzeczności nowego systemu. Potrafi wykorzystać każdą jego mętną i sprytną lukę prawną. Należy do obrotnych i zapobiegliwych. Głupcy nazywają takich ludzi - inteligentnymi. Z czego skwapliwie korzysta.

Jako człek bywały w przedpokojach niektórych warszawskich salonów, jako częsty gość prominentnych gabinetów, otarł się o niejedną tajemnicę państwową i niejednego zwierzenia wysłuchał.

Oryginał, światowiec dla socjalistów, parweniusz dla Zachodu, przyjmowany ze względu na swoją pokrętną szczerość, na szczerość, z którą nie wiadomo, co począć, gdzie się przed nią schować, dopuszczany do pijackich wyznań, stał się powiernikiem, zausznikiem, nieodzownym kumplem na niby, totumfackim wielu grup trzymających fason, lub władzę.

iegdyś miał talent, wewnętrzny żar, pisał z nerwem, z polotem, umiał myśleć zgodnie z tym, co mówił. Jego artykuły, felietony, reportaże, tchnęły autentyzmem, promieniowały pasją, szedł od nich zapach świeżości, uporu, przekonań opartych na doświadczeniu, na faktach uwarunkowanych rzeczywistością.

Ale to było niegdyś. W czasach odległych od dzisiejszej rzeczywistości, gdy parał się mówieniem prawdy, Gdy podpisywał się pseudonimem KIBIC.

eraz też pisze, lecz od jego obecnych prefabrykatów idzie odór.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka