ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU
188
BLOG

KAZIK STASZEWSKI

ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU Polityka Obserwuj notkę 1
 

W środę Kazik Staszewski skończył 45 lat. W tak poważnym wieku to wciąż wiarygodny lider kontrkultury czy raczej ocierający się o autoparodię postpunkowiec, który nie zauważył, że jego najlepszy czas przeminął. A może po prostu dojrzały mężczyzna z wyraźnymi śladami kryzysu wieku średniego za sobą? Na pytania te odpowiada DZIENNIKOWI Piotr Siemion, świetny pisarz, autor "Niskich Łąk", niemal równolatek Kazika

MIROSŁAW SPYCHALSKI: Kazik Staszewski ukończył właśnie 45 lat. Czy ten fakt wywołuje w tobie jakieś uczucia? Na przykład nostalgii?
PIOTR SIEMION: Już nie. Szok przemijania przeżyłem dobrych parę lat temu, kiedy razem z Kazelotem odbieraliśmy Machinery 2000, nagrody miesięcznika "Machina". To było w osławionym warszawskim klubie Piekarnia. Ludzi przyszedł tłum wyjący i dziki, muza kołysała, oklaski... Rozglądam się i nagle stwierdzam, że jesteśmy we dwóch, Staszewski i Siemion, najstarszymi ludźmi w całym zgromadzeniu. Cała reszta, tysięczny tłum, jest od nas, średnio licząc, dwadzieścia lat młodsza! Czyli - pora umierać! Czas zmienił nas w marmur, kolorową odmianę wapienia. Bardzo to przeżyłem, ten kryzys wieku średniego. U mężczyzny, wiesz, wiek średni to ten krótki okres między rozwodem a nowotworem...

Czy przypominasz sobie okoliczności, w których po raz pierwszy słuchałeś Kultu?
Nim wyjechałem do Ameryki, w połowie lat 80. - fakt, pobrzękiwali coś w polskim radiu. To nie były najlepsze klimaty, wszystkie te "Do Ani"... Ominął mnie powtórny debiut Kazikowej kapeli, mam na myśli "1989". Zderzenie z Kazikiem przeżyłem więc dopiero, gdy na Greenpoincie kupiłem za 10 dolarów kasetę z Kazikiem rapującym. "Bagdad", "Jeszcze Polska...", ten kierunek. Był rok 1992, dookoła rapowali pionierzy kierunku - Niggers With Attitude - wiele się działo. Posłuchałem i pomyślałem: może i ten Staszewski rapuje cztery razy wolniej niż konkurencja z Bronxu, ale jak na rapera z Mazowsza i tak jest całkiem niezły i chyba dopiero się rozpędza, nabiera mocy... A już dedykowane towarzystwu z Wiejskiej "Płoń, parlamencie" - o, to już była pieśń bojowa nowych czasów. Coś, z czym się mogłem wtedy utożsamiać.

Czy to twoim zdaniem była ważna kapela?
Czy Kult był ważny? Od pewnego momentu tak. "Potrząsał nowości kwiatem", jak pisał Adam M. Był głosem wolnym, wolność stanowiącym. A wolność była wówczas, w początkach lat 90., kruchutka. Wszyscy nadal, artyści i studenckie szaraki, baliśmy się własnego cienia. Kult uczył nas podnosić głos i walić między oczy. Obsobaczać Wałęsę, który obiecał każdemu 100 milionów. Szydzić głośno z pana Waldka i reszty towarzystwa, które próbowało nam usiąść na głowie. Kazik nigdy nie wyśpiewywał piosenek, piosneczek. Sztuka Kazika to z jednej strony ostry tekst, publicystyka. A co z muzyką? Kazik szedł zawsze za tym, co go ciekawiło. Rap? Drążył rap i hip-hop. Psychodelia z waltornią w tle? Kazik szedł w psychodelik. Disco polo? Tu, na szczęście, wiedział, kiedy się cofnąć. Muzycznie był i jest rockującym kameleonem, ale gdy chodzi o słowa - te zawsze były jego własne i potrafił je zaszczepiać swojej widowni. Mnie także.

Myślę, że urodziny Kazika to dobry pretekst, aby porozmawiać o pokoleniu, które także ty opisujesz w swoich powieściach, a on w piosenkach. Jak ci się jawi młodość z perspektywy ponadczterdziestolatka?
Nic nie pamiętam. Widocznie za dużo gazu ZOMO rozpyliło we Wrocławiu na ulicy Legnickiej... Albo: widzę przepaść. Widzisz, byłem dziś w garniturze i krawacie na spotkaniu z dawnymi bohaterami podziemia, którzy dziś pod krawatami... Którzy wtedy... Wiesz, nie tęsknię za tamtymi nami, w porozciąganych swetrach, ale i nie drwię z tego, cośmy przeżyli. Zaprzyjaźniony malarz Paweł Jarodzki powiedział o tamtych czasach: "Garnek nam na głowę nasadzono". Wspólnymi siłami jako pokolenie ściągnęliśmy sobie z głowy ten historyczny garnek. W rytm muzyki Kultu, który był z nami od początku do końca. Może to zresztą wcale nie koniec...

Byliśmy śmieszni, naiwni, czy jednak wspaniali, bo to jednak pokolenie "Solidarności", podziemia.
Byliśmy wspaniali i strasznie śmieszni zarazem. Próbowałem to opisać w "Niskich Łąkach" z takim skutkiem, że część dawnych bohaterów poobrażała się za szarganie świętości. A ja nie chciałem zohydzać, tylko pokazać, jak było naprawdę. Po dawce piosenek Kazika też człowiek ma mieszane uczucia. Obrazić się, czy jednak utożsamić z tą paradą dziwadeł i pomyłek, która jednak dokądś nas unosi i która nazywa się Polska?

Kiedy obecnie słuchasz tamtych piosenek, czego z rzeczy, które minęły, najbardziej ci żal, poza zdrowiem?
Żal mi oczywiście, że tyle wspaniałych lat straciliśmy na bicie głową w mur, na słuchanie kiepskich podróbek prawdziwej muzyki, na marzenia o puszkowanym piwie. Mieliśmy ogromny potencjał jako pokolenie, ale dla wielu z nas przemiany przyszły za późno. Zdążyliśmy wyemigrować do Kanady albo rozpić się, albo zobojętnieć... Wydaje mi się, że Kazik nigdy jednak nie zobojętniał. Szacunek za to mu się należy, wielki szacunek.

Gdy słuchasz Kultu, to czy pojawia się w tobie coś na kształt wyrzutów sumienia?
Mówisz tak, jak gdyby dzisiaj Staszewski przygrywał szlagiery na bankiecie partii rządzącej, a Siemion pisał przemówienia śliskim politykom. Myślę, że i dzisiaj łatwo odróżnić odwagę od braku kręgosłupa, g....no od pasty do butów. My tylko mamy zdarte gardła i już nam się nie chce biegać na manify w obronie wielorybów. Czort z wielorybami, ale... Jeśli ktoś spróbuje nami manipulować, wkręcać, jeszcze ugryziemy go w łydkę. Kazik jest karierowiczem, bo gra regularnie koncerty? To profesjonalizm, a nie upadek moralny.

Czy doświadczenie tego kontestującego pokolenia uczy, że w czymś wraz z upływem lat człowiek zmienia się na gorsze?
Albo na lepsze. Dojrzewamy jak wino. Czy może ser. Pisałem w "Finimondo" o czterdziestoletnim Aureliuszu, któremu nagle zawalił się cały ustalony ład moralny i który musiał wybierać. I dobrze wybrał, to znaczy wybrał dobro. Choć wcale nie musiał.

Jak odbierasz współczesne teksty Kazika. Czy podstarzały i niewiarygodny kontestator, czy może ważny nadal komentator?
Teksty? Kazik stale śpiewa ten sam tekst, chociaż z utworu na utwór podmienia słowa. Ten tekst, tak jak go słyszę, brzmi: "Walka trwa". Walka z głupotą, z historią, z naszą słabością. Może to śmieszne słowa, taki gniew w ustach bądź co bądź, kombatanta, ale ja - sam kombatant - nie drwię z Kazika.

*Piotr Siemion, ur. 1961, pisarz, tłumacz, autor "Niskich Łąk" i "Finimondo"


http://www.dziennik.pl/kultura/article138378/Kazik_byl_glosem_wolnosci.html

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka