ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU
27
BLOG

W MAJESTACIE LEGALNEGO BEZPRAWIA, czyli: TRYUMF LUDZI NIEWIDOCZN

ŻYCIE NA TEMBLAKU ŻYCIE NA TEMBLAKU Polityka Obserwuj notkę 0

Wyrok sądowy nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, mówię po kolejnym uniewinnieniu wydanym na człowieka szemranego honoru i postanawiam, że chlapnę sobie nerwinkę na  uspokojenie rozklekotanego samopoczucia.

Ale, jak zwykle, skończyło się na  okolicznościowym postanowieniu poprawy, bo oto przemogłem niechęć do intelektualnego onanizmu i wlazłem w salonowe teksty. A tam zobaczyłem, że nie tylko ja jestem tym werdyktem wkurzony: na SG dostrzegłem, że w temacie „Kiszczak" zaroiło się od pokrewnych postów.

We wszystkich tekstach dominowało wzburzenie, gromki jazgot zbulwersowanych głosów. Wściekłych, zdenerwowanych, bezradnych i bezsilnych; niestety, na własne życzenie.

Jak cały ten zmarnowany, kunktatorski czas pseudoreform, ten żałosny wysyp niekumatych politykierów, sejmowych grandziarzy i populistów, antysemitów i oszołomów gadających od rzeczy, immunitetowych ludzi wyszarpanych z nicości, odrąbanych od realiów zwyczajnego bytu.

Pomyślałem sobie wówczas ze smutkiem, że to ci sami, którzy teraz, pokrętnie i obłudnie strzępią języki, którzy dzisiaj najgłośniej protestują, argumentują, dowodzą i perswadują; ci, co najhałaśliwiej narzekają na istniejące, rozpaczliwe normy, kryteria, reguły stosowane nie wobec wszystkich, lecz według uznania; ci, co uchwalali lub zgadzali się na ten jurystyczny bełkot, na istnienie ton martwych, makulaturowych ustaw, ustaw tak sprytnie zmajstrowanych, by można je było dowolnie interpretować, by każdy niedouczony jurysta mógł mieć niepodważalną rację; ci sami ludzie - piszą, komentują, wyjaśniają, wypuszczają ze swojego wnętrza wyświechtane powiedzonka, kunsztowne mantry i frazesy (np. ekwilibrystyczne banały o tym, że PRAWO JEST PRAWEM, a SPRAWIEDLIWOŚĆ NIE MA NIC WSPÓLNEGO ze społecznymi oczekiwaniami).

 Piszą i mówią, że można być przez całe życie winnym, być zbrodniarzem, pierwszorzędnym agentem pełnym buty i agresywnego cynizmu, człowiekiem niereformowalnym, bo wyposażonym w brak sumienia,  że można być nim naprawdę i bezkarnie, a w świetle sądu i jego faktów - uchodzić za zacną kanalię.

Bo takie mamy prawo. Takie ustawodawstwo. Surowe, bezwzględne, ale - obowiązujące. I że tego prawa należy przestrzegać.

Ale czy prawo to obowiązuje wszystkich? Nie. Jak w zwierzęcym folwarku Orwella, istnieje podział na równych i krzywych. Równy, to ja, szara  masa, idący do wyborów i stale wybierający źle, to ja, naiwny tłumok wypełniony obowiązkami.

Moje zadanie polega na wykonywaniu postanowień wykombinowanych przez ludzi równiejszych.  Równiejszy, to decydent, urzędnik wysokiego szczebla, mój pan i dobrodziej udzielający mi instrukcji, jak mam przebierać nogami i o czym powinienem myśleć.

Przysłowiowa babina podwędzająca w supermarkecie - batonik, wędruje do pudła, podczas gdy morderca czy gwałciciel wychodzi na przepustkę i szlachtuje kolejną ofiarę, facet, który ukradł miliony i był edukowany w szkółce parafialnej nazywanej SB, hasa na wolności. Dzieje się to w majestacie prawa, za moim przyzwoleniem, za dymną zasłoną powiedzenia: TAKIE SĄ PRZEPISY...

b

Skoncentrujmy się na tym, czym żyjemy na co dzień. Odejdźmy od niemądrych plebiscytów na temat tego, który poseł do jakiego ugrupowania należy i czy pomysłowiej sepleni, lepiej powłóczy rozumem, chowa w zanadrzu więcej teczek, jest lepszym od pozostałych - kanciarzem.

Dajmy sobie spokój z partyjnym laniem wody. Nie podniecajmy się bezkrytyczną, kompetencyjną rywalizacją Premiera z Prezydentem!

Mówmy o tym, czym żyje kraj i jakie są jego problemy. Nierozwiązane, jak, np. Służba Zdrowia, jak zwielokrotnienie nakładów na naukę, jak autentyczna odbudowa naszych politycznych elit, jak korupcyjne zatrudnianie durniów leżakujących na kierowniczych stanowiskach.

Przecież o to tu chodzi.

Przynajmniej nielicznym: tym, którzy podeszli do transformacji poważnie.

PS.

Gdyby chodziło o kradzież słoika musztardy, a nie o śmierć, to z uwagi na wiek przyszłego denata wyrok byłby uzasadniony.

PS.2

Wcześniejszymi tekstami opowiedziałem się ZA lustracją. Ale nie za obecną. Nie za dowolną, nie za karykaturą powszechnie oczekiwanej, nie za rozgrywającą się na naszych oczach, podobną głupiutkim przekomarzankom, gdzie zamiast merytorycznych argumentów, słyszymy: jest tak, jak mówię i to ja mam rację, bo to ja jestem z właściwej partii, no i jestem uczciwy.

Jestem ZA lustracją dokończoną. A to oznacza, że za gruntownym i dotkliwym prześwietleniem GRUBYCH RYB, nie zaś za teraźniejszą masakrą  PLANKTONU.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka