Andrzej Owsiński
Rosja nie uznaje UE ani NATO za partnerów
To bardzo chytre pociągnięcie, nawiązujące do uprawianej od wielu lat przez Kreml polityki dzielenia i rządzenia. Żądając odpowiedzi od 37 krajów Putin liczy na to, co zawsze: na różnice zdań. Oczywiście tego nie da się uniknąć, bo wystarczy użyć nieco innych sformułowań, niezależnie od stopnia i rodzaju zaangażowania w sprawy stosunków krajów zachodnich z Rosją, ażeby już można było wykorzystać je dla dogodnej dla Putina interpretacji.
Trzeba pamiętać o rzeczy najważniejszej, a mianowicie o tym, że Rosję reprezentuje wyłącznie Putin i to jego, a nie Rosji interesy się liczą. Jemu zależy zaś na osobistych osiągnięciach prestiżowych, nie na tym żeby Rosja coś zyskała. Jeżeli jest uzależniony od kogoś to zapewne nie od formalnych organów władzy w Rosji i nie od opinii publicznej, która w Rosji praktycznie nie istnieje. Wojna w Czeczenii kosztowała Rosję wiele istnień ludzkich, strat materialnych i politycznych, nie wspominając moralnych, bo te dla czekistów się nie liczą, tylko po to żeby Putin mógł ogłosić się zwycięzcą.
W obecnej sytuacji wystarczającym sukcesem byłoby przyłączenie do Rosji jakiegokolwiek skrawka Ukrainy, byłby to spektakularnie znacznie większy sukces aniżeli na przykład: doprowadzenie do zmiany rządu w Kijowie na przyjazny wobec Rosji.
Cała ta gra przypomina prestiżowe sukcesy Hitlera przed wojną: remilitaryzacja Nadrenii, odrzucenie ograniczeń zbrojnych, aneksja Austrii, Sudetów, Kłajpedy (Memla), wszystko to dopuszczone w celu zaspokojenia bandyckich ambicji. Z Putinem jest podobnie, może jak na razie na nieco mniejszą skalę, ale Osetia, Naddniestrze, Donieck i Ługańsk, a nade wszystko Krym to już niezła porcja tolerancji zachodu wobec oczywistych grabieży. Jeżeli nastąpi bezkarnie następny krok to perspektywa jest nieograniczona.
W związku z tym odpowiedź na 37 listów może być tylko jednogłośna – “listy Borrella i Stoltenberga są wynikiem wspólnego stanowiska”. Jeżeli tak nie będzie, Putin osiągnie następny sukces w dzieleniu i oczywiście wyciągnie z tego praktyczne wnioski. Koszty tej całej zabawy poniesiemy my z krajami “pogranicznymi Rosji” czyli z Polską na czele.
W mojej ocenie wszystkie dotychczasowe reakcje na putinowskie agresje są niewystarczające i dlatego ten proces dotąd bezkarnie trwa, bowiem użyte sankcje, według Kremla, więcej przynoszą szkód zachodowi niż Rosji.
Inne tematy w dziale Polityka