Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński
140
BLOG

Polska i państwo polskie

Andrzej Owsiński Andrzej Owsiński Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dla niektórych to pojęcia równoważne, rządowy urzędnik uważa że reprezentuje Polskę i jest przekonany że Polska to jest tylko to co na aktualnej mapie.

Gdyby tak było od przynajmniej paru wieków że granice państwa się nie zmieniają to zapewne taki pogląd miałby jakieś uzasadnienie.

Z Polską jest jednak zupełnie inaczej, nie tylko że stale zmienia się nam mapa, ale przecież przez prawie półtora wieku nie mieliśmy swojego państwa, a kilkakrotnie tylko namiastkę państwa.

Polska mimo to istniała, tylko że nie zaborca ani uzurpatorzy jej nie reprezentowali,

Ta rola przypadła nie kwestionowanym przywódcom narodu – osobom cieszącym się powszechnym zaufaniem i poważaniem.

Dla spełnienia tej roli nie potrzebowali formalnych wyborów gdyż nie było takich możliwości, przecież ani Kościuszko, ani Adam Czartoryski i wspólnie z nim działający w „hotel Lambert” powstańcy listopadowi i styczniowi, a także członkowie NKN czy Polskiego Komitetu Narodowego nie byli wybierani w żadnych wyborach.

Jednakże ich moralne prawo do reprezentacji narodu były o niebo większe od wybieranych współcześnie.

Różnica polega na tym że ci ludzie stanowili intelektualną i moralną elitę narodu, natomiast znakomita większość parających się obecnie polityką to bezpośredni lub pośredni spadkobiercy „właścicieli Polski ludowej” czyli posiadających określone pełnomocnictwo do rządzenia w Polsce ze strony władców Kremla.


Żyjemy w państwie którego granice wyznaczył Stalin według swego upodobania, a nie opierając się na jakichkolwiek racjach historycznych, ekonomicznych, strategicznych czy politycznych.

Stalin jako znawca wszechrzeczy był szczególnie zasłużony w dziedzinie polityki narodowościowej, gdyż Lenin nie bardzo wiedząc co można mu powierzyć zrobił go nadzorcą spraw narodowościowych w pierwszym bolszewickim rządzie.    

Naczelnym hasłem tej polityki było „samostanowienie narodów”, a zatem należało zapytać mieszkańców poszczególnych ziem i miast gdzie chcą być, dotyczyło to szczególnie takich miast jak Wilno, Lwów czy inne polskie miasta zagarnięte przez Sowiety. Zresztą w jego mniemaniu i tak nie była to większa różnica gdyż Polskę przeznaczył na zbolszewizowanie po uprzednim wyrabowaniu.

Rekompensata jaką otrzymaliśmy nie tylko z jego rąk, ale też i naszych wiarołomnych sojuszników wyniosła terytorialnie połowę ziem utraconych, zapewne bogatszych ale straszliwie zniszczonych, a ponadto ograbionych doszczętnie przez Stalina i dodatkowo obciążonych obowiązkiem spłaty ze strony polskiej.

Przedstawiciele ówczesnego rządu warszawskiego zwanego na kpiny „jedności narodowej” antyszambrujący w Poczdamie nie zorientowali się w prawdziwej grze Stalina w którego interesie leżało oddanie Polsce jak najwięcej z Niemiec, gdyż te ziemie wraz z sowiecką strefą okupacyjną stanowiły jego atut w rozgrywce najważniejszej, a mianowicie w grze o całe Niemcy, co było niespełnionym celem wojny w 1920 roku.

 Można było zatem domagać się nie tylko dolnego Śląska, ale też Budziszyna i ziemi łużyckiej, a na północy Strzałowa i Rugii – bałtyckiego Gibraltaru.

Odstępując to Polsce mógł Stalin uzyskać jeszcze głębsze wejście w Niemcy dla swojej strefy czyli późniejszego NRD. 

W sumie to co otrzymaliśmy na zachodzie stanowi jako wyjątek wspólne dzieło aliantów, natomiast na północy to dowolnie nakreślona kreska, nie wykluczone że przez samego Stalina.      

Granice wschodnie współczesnej Polski to już zupełna sowiecka swoboda w ich rysowaniu, bez oglądania się na jakiekolwiek racje.

Szczególnie bolesne jest wyznaczenie granicy z Czechosłowacją dla której nakazano oddać polskie ziemie odzyskane w 1938 roku po zdradzieckim i krwawym zaborze dokonanym przez Czechów w 1919 roku.

Nie pomógł nam udział w wojnie po sowieckiej stronie i wielkie ofiary bolszewickiego szafowania krwią w walkach o wał pomorski, na Śląsku i Berlinie.

Za każdym razem kiedy chodziło o różnice stanowisk Czesi mogli liczyć na poparcie Stalina przeciwko Polsce mimo że w odróżnieniu od Polaków poddali się Niemcom bez walki i gorliwie służyli niemieckiej machinie wojennej przeciwko Sowietom.

Mamy zatem kształt obszaru Polski jako dzieło Stalina i nikt nie pomyślał nawet przez chwilę że trzeba się zastanowić nad sensem tych rozwiązań.


Problemem wiążącym się też ze sprawą granic jest ciągle nie załatwiona sprawa skupienia w Polsce wszystkich Polaków którzy chcą w Polsce mieszkać.

Dwie sprawy są szczególnie bolesne, a mianowicie powrót wojennych uchodźców z polskim wojskiem na czele i pozostawienie w sowieckich łapach milionowej rzeszy Polaków nie objętych akcją „repatriacji”. 

Mógłby ktoś powiedzieć że w Polsce też podlegali bolszewickiej indoktrynacji i prześladowaniom za patriotyczną postawę. I to prawda, ale w Polsce nie byliby zmuszani do rusyfikacji i mieli szanse na współudział w obronie polskich wartości narodowych.

Jeżeli mimo takich przeciwności udało się wielu przetrwać w polskości to zasługują oni współcześnie na szerokie otwarcie dla nich polskich granic i wszelkiej pomocy.


Jest także ciągle aktualna sprawa świadectw materialnych naszego wkładu w kulturę ziem kresowych Rzeczpospolitej, pół biedy kiedy są fałszywie przypisywane niepolskim twórcom, ale przynajmniej istnieją, gorzej jeżeli są przerabiane, a najgorzej i niestety najczęściej kiedy są niszczone.

Sprawcy tych wandalizmów nie zdają sobie sprawy z faktu że zubożają kulturę własnego kraju, bo przecież tych ubytków nie mają czym zastąpić.

Mogę śmiało postawić pytanie: jakie dzieła rąk ukraińskich znajdują się we Lwowie, rąk litewskich w Wilnie, czy białoruskich w Grodnie.

My też w Polsce mamy wiele dzieł obcych rąk, ale na cale szczęście jakoś nikomu do głowy nie przychodzi ukrywanie tego lub przypisywanie Polakom.  

Różnica jeszcze w dodatku polega na tym że w Polsce takie dzieła były przeważnie dokonywane na polskie zlecenie, natomiast na Kresach są to świadectwa naszej trwałej obecności, niezbędnej dla obrony tych ziem przed Turkami, Tatarami i Moskalami. 

Niszczejący zamek w Podhorcach to też kawałek Polski nie mówiąc już o Kamieńcu Podolskim, Krzemieńcu i wielu innych miejscach gdzie całe stare miasta mają polski charakter.


Najważniejsza jest jednak pamięć o ludziach i ich dziełach, nie możemy oderwać Mickiewicza, Słowackiego od ich ziemi ojczystej, tak jak i lwowskiej szkoły matematycznej od Lwowa, czy Tadeusza Czackiego od Krzemieńca nie mówiąc już o wielu innych. Znaczną częścią naszej tożsamości narodowej jest ich przekaz, tak samo jak i dziedzictwo naszej historii, a szczególnie misja obrony chrześcijaństwa.


Państwo polskie zmieniało swoją powierzchnię od niecałych 100 tys. km2 do blisko miliona i z ludności jednonarodowej jednowyznaniowej do mnogości.

Znalazło to wyraz w samej nazwie państwa – „Rzeczpospolita Obojga Narodów”, a dla ziem polskich znajdujących poza formalnymi granicami państwa używano nazwy ziemie „Korony Polskiej”.

O poziomie przywiązania do tego co polskie najlepiej świadczy fakt blisko trzydziestoletniej żałoby narodowej z powodu tureckiej okupacji Kamieńca Podolskiego.

Namawianie do wyrzeczenia się tego co pozostało poza granicami obecnej Polski to namawianie do wyrzeczenia się naszej pełnej tożsamości na którą składają się zarówno teraźniejszość jak i przeszłość i wizja przyszłości.


Niektórzy są przekonani że historia już się skończyła i obecny stan jest wieczny, nic bardziej mylnego, w Europie najbardziej trwałym okazał się okres pokongresowy z 1815 roku, ale i on przetrwał tylko, lub aż… jeden wiek.

Obecny nie ma cienia takich szans, gdyż doskonałość ustrojowa ówczesnych państw może tylko stanowić niedościgniony wzór dla współczesnego świata miotanego nie tylko natłokiem katastrofalnych wydarzeń, ale przede wszystkim utratą pionu moralnego.

 

Dla jego ocalenia, przynajmniej przez naród polski, niezbędna jest pamięć o Polsce jako wielkiej narodowej idei, a nie zamykać się tylko w aktualnych ramach państwowości.

Nie będę już wyjaśniał problemu aktualnych wartości tego państwa nazywanego jak na kpiny „III RP”, to wie każdy Polak który choć trochę zna prawdę o Polsce.

Jest to dostateczny powód dla wyboru drogi umożliwiającej zbliżenie do Polski naszych przodków i naszych marzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka