Powiadają, że historia lubi się powtarzać. Jako farsa, jako tragedia. Gdy słuchałem dziś relacji z konferencji prasowych premiera Tuska i ministra Kownackiego, rzuciła mi się na uszy kwestia podziału zysku NBP. I przypomniały mi się dwa wydarzenia.
Kotwica Leppera. To było w swoim czasie dyskutowane (głównie obśmiewane) źródło nakręcania koniunktury inwestycyjnej przez uwolnienie rezerwy rewaluacyjnej i zaczerpinięcie z zysku NBP kwoty 20 mld zł. Było to w 2005 roku. (Link - tutaj ►). Ale Lepper to pikuś.
Kotwica kogoś innego. Ciekawsze, gdy o sprawie dyskutują poważni ekonomiści oraz osoby piastujące wysokie funkcje w rządzie. Przeczytajmy:
M
Minister finansów: „Rząd proponuje, by wpłaty z tytułu zysku Narodowego Banku Polskiego do budżetu wyniosły w przyszłym roku nie 3567 mln zł, lecz 4680,6 mln zł.”
Opozycja: „System finansów publicznych w obecnym kształcie traci sterowność.” I dalej – „Teraz okazuje się, że Bank ma ratować źle ułożony przez rząd projekt budżetu. To NBP, ma uratować budżet zasilając go kwotą prawie 5 mld zł”
No i konkurs (bez nagród), kto i kiedy to powiedział?
Inne tematy w dziale Gospodarka