Sylwester. Stoimy z szampanem w dłoni i wznosimy toasty. Za miłość, za szczeście, za wolność równośc i braterstwo, za pokój na świecie. Jak kto lubi. Ile kto lubi. Jednym wystarczy symboliczny kieliszek, inni wracają do domu na czworaka. Po przebudzeniu (na konsoli w barze lub we własnym łóżku, z kacem lub bez niego) wracamy do codziennego życia. Przypominamy sobie poprzednią noc i postanowienia noworoczne: już nigdy nie zjem czekoladki, nie zapalę papierosa, nie spojrzę na inną kobietę/mężczyznę, nie będę przeklinał, kłamał i cudzołozył. Już nigdy ..,już zawsze... i tak bez końca. Potem zdajemy sobie sprawę ,że stwarzamy nową osobę i nową rzeczywistość. Noc Sylwestrowa nie jest dobrym momentem na postanowienia noworoczne. Podejmujemy je pod wpływem uroku chwili i chwilę trwają. Rozważania o charakterze egzystencjalnym nie powinny mieć miejsca przy kieliszku. Zajrzyjmy wgłąb siebie, zastanówmy się, ustalmy priorytety, zniszczmy karteczki z postanowieniem noworocznym i wyznaczmy sobie nowe cele. Dziś, 2-go stycznia.
Inne tematy w dziale Kultura