Braun dał lewicy szansę, z której nie skorzystała...
W świeckim państwie nie powinno być miejsca na symbole religijne w urzędach, sądach, szkołach, tudzież i w sejmie. Korzystając z akcji Brauna, posłowie lewicy mogli zająć się krzyżem. Powinni zebrać się w grupę i zrobić szybką akcję. Oba symbole należało wówczas usunąć z budynku. Bez profanacji, z szacunkiem, ale stanowczo i skutecznie. Na przykład odstawić je do najbliższego kościoła i synagogi.
Lewica mogłaby przy tym, a nawet właściwie powinna, odciąć się od metod Brauna, które pasują raczej do patostreamerów pajacujących w necie. Chamstwo i głupotę krytykować należy i nie mam o to pretensji. Jednocześnie należałoby podkreślić, że budynek polskiego parlamentu to poważne miejsce, a nie trybuna dla imprez organizowanych przez związki wyznaniowe. I przechodząc do czynu postawić kropkę nad "i".
Nie korzystając z okazji, lewica pokazała tylko brak charakteru i brak konsekwencji. To jedno. Drugi problem jest poważniejszy: od ludzi z Krytyki Politycznej nie będę wymagał sympatii do Brauna, ale broniąc obecności chanukowego świecznika w budynku sejmowym lewicowcy wykazują się hipokryzją i tracą wiarygodność. Nie, żebym miał jakieś złudzenia, ale jak powiadają: niby to człowiek wiedział, a jednak trochę się łudził...
Co więcej, lewicowi politycy i publicyści sami wytrącają sobie z rąk argumenty w walce o świeckie państwo. Oznacza ono wszak rozdział instytucji publicznych nie tylko od Kościoła, ale też Synagogi, Meczetu i tym podobnych. Tak tylko przypominam...
