Soren Sulfur Soren Sulfur
841
BLOG

Uniwersalny gwarantowany podatek negatywny

Soren Sulfur Soren Sulfur Podatki Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Wprowadzenie dochodu gwarantowanego w Włoszech jest kolejnym z eksperymentwów tego typu, ale pierwszym na taką skalę. Ogólnie nie należy spodziewać się po tym ruchu niczego dobrego-to kolejny program socjalny (jest tylko dla najbiedniejszych-przeczy to idei gwarantowanego dochodu), kolejna pozycja w wydatkach zwiększająca inflację, zmniejszająca produktywność i uzależniająca jeszcze większą ilość ludzi od państwa. Więcej tego samego co już znamy, tylko gorzej. Jednak jeśli dochód podstawowy miałby być powodem dla przemiany polityki reydstrybucyjnej państwa - być może warto rozpocząć nad nim dyskusję.

Dochód podstawowy ma prosty cel: zapewnienie wszystkim obawytelom bez względu na ich zdolność do pracy, jej brak lub posiadanie itp. pewne minimum dochodów, wypłacanych regularnie w tej samej wysokości, bezwarunkowo. W idealnym stanie dochód gwarantowany ma zapewnić każdemu obywatelowi minimum pozwalające przeżyć, i tym samym przestać troszczyć się o podstawowe potrzeby, uwalniajac go z psychologicznej pułapki biedy, obawy o jutro, która paraliżuje ryzykowne przedwsięwzięcia i zdolności kreatywnego planowania swojej przyszłości. Ma doprowadzić do zwiększonej ilości myślenia o rozwoju osobistym, zwiększeniu własnej produktywności, poprawy bytu i tak dalej. Tak twierdzą zwolennicy tego pomysłu. Przeciwnicy wskazują, że tak jak każdy inny program redystrybucyjny dochód gwarantowany zniechęca do podjęcia pracy, w skrajnych przypadkach pozwoli na jej nie podejmowanie i pasożytowanie na pracy innych; zaburzy wolny rynek płac co zmniejszy zasób siły roboczej zdolnej wypracować środki na redystrybucję tegoż dochodu gwarantowanego; jednocześnie zwiększy to inflację więc duża część ludzi szybko straci zyski płynące z dochodu gwarantowanego z powodu wzrostu cen (nagle na rynku część ludzi będzie mogła wydać więcej pieniędzy, pochodzących nie z wzrostu ich produktywności-ceny więc pójdą więc w górę, bo zwiększenie popytu nie pójdzie zwiększeniem podaży). Do tego dochodzi długoterminowe niebezpieczeństwo degrengolady polityczno-społecznej, kiedy to najprostszym sposobem zdobycia popularności byłoby obiecanie podniesienia dochodu gwarantowanego, co zwiększyłaby systematycznie podatki, dusząc powoli produktywność gospodarki i zmniejszając zasób siły roboczej (praca coraz mniej by się opłacała) i sprawiając że byłaby mniej wydajna i skora do ulepszania się (po co pracować nad kwalifikacjami?). W skrajnym scenariuszu doprowadziłoby to do upadku takiego państwa pod ciężarem zobowiazań i rosnącą radykalizacją rządań socjalnych uzależnionych od "doli" obywateli. 

Co ciekawe i dotąd rzadko poruszane to fakt, że dochód gwarantowany jest na serio rozważany jako odpowiedź na bezrobocie spowodowane robotyzacją i rozwojem sztucznej inteligencji. Zagrożone są wszystkie miejsca pracy, także te wymagające kreatywności i ludzkiego IQ, nie tylko prace manualne i powtarzalne. W skrajnym scenariuszu zmiana następuje tak szybko, że ludzie nie są w stanie za nią nadążyć i tracą pracę nie mogąc się na nic pożytecznego przekwalifikować, gdyż mają za niskie IQ, zasilając rzeszę permanentnie bezrobotnych z urodzenia. Obawa nie jest błaha, gdyż już dzisiaj wiemy że w obecnych warunkach ludzie których IQ jest poniżej krytycznych 82-85 punktów, oraz dodatkowo ci z zaburzeniami podłoża psychicznego, stanowiący razem średnio 15% społeczeństwa nie są w stanie wykonywać żadnej pracy, która nie byłaby przeciwproduktywna. Obawa jest taka, że ta ilość tylko powiększy się wraz z automatyzacją. Różne tuzy Doliny Krzemowej, jak Bill Gates teoretyzują, że być może będzie trzeba opodatkować maszyny i AI by sfinansować wtedy utrzymywanie tych ludzi, a kto wie czy tylko ich. Snują wizję świata, gdzie mniejszość najbardziej inteligentnych, wykwalifikowanych i elastycznych psychologicznie ludzi ma pracę, reszta jest dla gospodarki zbędna-by nie szczeźli w biedzie potrzebny byłby jakiś system redystrybucji dochodu. Nie są to jedyne głosy dostrzegające problem, i nie sa to jedyne rozwiązania, (analiza zas ma wiele słabych punktów) ale w obecnym klimacie kulturowo-politycznym na Zachodzie to właśnie opinie o redystrybucji i opodatkowaniu robotów zyskują posłuch, nie zaś alternatywy.   

Co jednak może być ciekawym skutkiem ubocznym rozpoczęcia dyskusji czy nawet wprowadzenia dochodu gwarantowanego to skasowanie wszelkich innych programów socjalnych państwa. W momencie gdy każdy obywatel ma prawo do pewnej sumy pieniędzy z jednej strony finansowo staje się niemożliwe utrzymanie na dłuższą metę i emerytur, i zasiłków wszelkich, i dochodu gwarantowanego; a z drugiej powstaje konkurencja między większością zależną od dochodu gwarantowanego a mniejszościami zależnymi od zasiłków, rent i emerytur. Ponieważ teraz każdy ma prawo do otrzymania pieniędzy od państwa, powstaje konkurencja między grupami uprzywilejowanymi i grupy mniejsze-rencistów, emerytów, na zasiłkach-prawdopodobnie przegrają z tymi od dochodu gwarantowanego, gdyż do niego kwalifikować się będzie każdy. Logika tego jest prosta "Dlaczego oni mają otrzymywać więcej i na innych zasadach niż my, skoro to my pracujemy na to wszystko? Dlaczego nasz socjal ma być mniejszy by ich był większy? Przecież oni też otrzymają to samo, co my. Więc niech zrezygnują z swoich przywilejów, a starczy więcej dla wszystkich, podwyższymy wtedy dolę i wszyscy będą szczęśliwi i jednakowi w prawie." W efekcie być może będzie to początek końca systemu pańswta opiekuńczego, jakie znamy i zastąpienie wszelkich transferów piniężnych z budżetu jednym, uniwersalnym-dochodem gwarantowanym. 

Z racji zaś tego, że realia fiskalne są takie a nie inne i ktos ten dochód wyrobić musi, należałoby się spodziewać, że jego rozmiar zostanie ograniczony do takiego, który jest realistycznie do udźwignięcia. Spowoduje to koleją odsłonę konfliktu między grupami społecznymi. Młodsze kohorty wiekowe nie będą specjalnie przerażone perspektywą jego wysokości na poziomie kilkuset euro max (mowa o Włoszech), bo resztę dopracują. Kohorty jednak w wieku emerytalnym będą miały problem z akceptowaniem tego stanu rzeczy bo to będzie dla nich jedyne źródło utrzymania. Paradoksalnie może to odwrócić obecne trendy, takie jak rozejście się i rozpad pokoleniowy rodzin czy powiększającą się liczbę niepracujących starszych osób, które choć nie tak sprawne-nadal mogłyby pracować. W obliczu ograniczenia dochodów, zastąpienia rent i emerytur jedną, niewysoką stawką gwarantowaną dochodu powstałaby atmosfera nacisku na te grupy społeczne by szły do pracy; poza tym najlepszym ubezpieczeniem od sytuacji pozostania na głodowym dochodzie gwarantowanym (mówimy o ludziach starszych wymagajacych opieki medycznej) byłoby posiadanie dobrych stosunków z rodziną, głównie z swoimi dziećmi - oraz tych dzieci posiadanie. 

(Choć pesymiści wskażą tutaj niechybnie, że wcale tak być nie musi, bo przecież istnieje już publiczna służba zdrowia, a do tego ludzie będą mieli tendencję do głosowania na polityków obiecujących wysoki dochód gwarantowany i wysokie emerytury, to także jest możliwe. Ale w praktyce może wyjść co innego, bo ekonomii oszukać się nie da. Rzeczywistość to negocjator tak twardy, jak ściana, po którymś bankructwie czy kryzysie w końcu do ludzi to dotrze, czy tego chcą czy nie, o ile nie przerobią tego wcześniej bez tych przykrości w debacie publicznej).  

Jednocześnie obok tych presji można by się spodziewać zróżnicowania kategorii dochodu podstawowego tak, że w miarę ograniczenia zdolności do pracy dochód by ten rósł. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby było kilka sztywnych progów dochodu gwarantowanego zależnego od wieku oraz zdolności do podjęcia pracy. Pod tym względem byłoby to uproszczenie/rozwinięcie obecnego systemu socjalnego. Jednak ze wzgledu na naturę dochodu gwarantowanego, jego koszta i jego potencjalne poparcie w populacji jako takiej można by się spodziewać, że te dodatkowe kategorie, progi-nie byłyby i tak wysokie. 

Pod naciskiem krytki i realiów można też się spodziewać wygranej postulatów każących by najpierw do systemu się jakoś dołożyć, albo systematycznie wykazywać że tak się robi-wymagane więc byłoby podjęcie pracy w określonym terminie, zdobycia określnych kwalifikacji w danym czasie (inwestycja w siebie) oraz wypracowanie pewnego minimum składek w ciągu każdego roku. Można też wyobrazić sobie postulaty pozwalające każdemu dobrowolnie zrezygnować z dochodu gwarantowanego jeśli takiemu reżimowi kontorli i oczekiwań poddać się nie chce, oraz dobrowolnego powortu na jego łono gdy taka ochota mu zawita. 

Chyba jednak najistotniejszym efektem praktycznym byłoby zdanie sobie sprawy, że aby utrzymać kosztowny system dochodu gwarantowanego potrzebna byłaby zawrotna produktywność i stały wzrost gospodarczy, konkurencyjność na najwyższym poziomie. W przeciwnym razie środki skończyłyby się dosyć szybko i cały system by runął. W tej sytuacji znalazły się dwie dekady temu państwa skandynawskie, które pod ciężarem swoich państw socjalnego dobrobytu, rozrastającego się właśnie na wskutek nieodpowiedzialności polityków i zachłanności wyborców; stanęły wobec kryzysu gospodarczego grożącego wywaleniem całego tego dorobku na śmietnik. Chcąc nie chcąc wprowadzono więc reformy, które ograniczyły wzrost socjalu, nadal jednak utrzymując go na wysokim poziomie; wprowadzono wiele usprawnien systemu by uniknąć jego ekscesów, by zaś sobie na niego pozwolić sytematycznie uwalniano przedsiębiorczość. W efekcie kraje skandynawskie mimo wysokich podatków i wysokich zasiłków wszelkiego rodzaju są w gronie najbardziej wolnorynkowych gospodarek świata, wyprzedzając obecnie w tym względzie USA (choć gwoli ścisłości ta wolność tyczy się biznesów większych, mniejsze mają znacznie trudniej, co ossyfikuje strukturę gospodarczą i wprowadza elementy oligarchii, rodowity Szwed zaś po emigracji do USA staje się bardziej produktywny niż w swej ojczyźnie – wszystko to wskazuje na negatywne skutki nordyckiego modelu socjalnego).  

Trudno przewidzieć efekty tych potencjalnych trendów, bo są potencjalne. Niekoniecznie cały eksperyment musi skończyć się katastrofą, choć oczywiście w historii mamy mnóstwo przypadków właśnie takich kastastrof, i to od starożytności ("chleba i igrzysk dla ludu" – dochód gwarantowany niespecjalnie przysłużył się Rzymowi). Stąd sceptycyzm w stosunku do dochodu gwarantowanego jest jak najbardziej uzasadniony. Prawdopodobnie jest to kiepski pomysł dla większości krajów-model skandynawski nie bez przyczyny wypalił tylko w Skandynawii. Uwarunkowania kulturowe, demograficzne czy geopolityczne miały tutaj swój zasadniczy udział (a i tak skutkiem ubocznym tego sukcesu jest masowa imigracja destabilizująca te narody, zamieniając je w zaledwie "społeczeństwa", w długim horyzoncie zmierzające do destabilizacji politycznej i kolapsu) i prawdopodobnie nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeśli jednak spowoduje skasowanie innych programów socjalnych wedle powyższego scenariusza, może zostać wykreowany zupełnie nowy model społeczny, który może nawet równoważyć koszta tego pomyslu i jego patologie. Czas pokaże, choć z boku nie wygląda to dobrze. Trudno przewidzieć jak w praktyce zareagują ludzie i co wpadnie im do głowy. 

Eksperymenty w innych krajach mają to do siebie, że pozwalają innym obserwować jak przebiegają bez kosztów i ryzyka dla siebie. Z punktu widzenia przyszłego rozwoju, realizmu politycznego (co jest możliwe a co nie) jak i też bezpieczeństwa socjalnego które europejczycy w tym Polacy tak bardzo lubią jednak warto być może taką dyskusje zacząć też u nas. Nie dlatego, bo dochód podstawowy to dobry pomysł, ale dlatego bo spowoduje to wysyp kontrpropozycji, narzucenie logiki debaty.  

Kontrpropozycjaja która byłaby pozytywna i miała zalety dochodu gwarantowanego i zero jego wad a do tego parę dodatkowych plusów jak aktywizacja rynku pracy, wsparcie dla demografii czy np. możliwość rezygnacji z płacy minimalnej – jest idea podatku negatywnego. Zamiast przyznania stałej sumy ad perpetuum polega on na dawaniu osobie bez pracy kwoty pieniężnej, która zmniejsza się o połowę tego, co zdoła dorobić. Oznacza to, że jeśli kwota bazowa wynosić będzie, powiedzmy na potrzeby obliczeń, 1500 złotych i osoba nagle dostanie prace za ledwie 500 złotych, to jej zapomoga zmniejszy się o połowę tego czyli 250 złotych. Razem więc zarobi 1500-250+500, czyli 1750 złotych. Oznacza to, że system nie będzie karał za podjęcie pracy/zniechęcał do niej, wręcz przeciwnie; a do tego możliwe będzie skasowanie płacy minimanej która "odcina" najmniej zaradnych od rynku pracy bo sprawia, że są nieopłacalni w zatrudnieniu. Rolę "płacy minimalnej" przejmie podatek negatywny, gdyż teraz każdy bezrobotny dostałby wsparcie, które zniknęłoby po dotarciu do pułapu dwukrotności tego wsparcia zarobkami własnymi - w naszym przykładzie 3000 złotych. Kwestia płacy minimalnej zniknęłaby jak sen złoty z debaty publicznej. Zaletą podatku negatywnego jest też to, że można nim zastąpić emerytury czy renty tak samo.  

Podstawą do przyznania podatku negatywnego jest brak pracy. Pod tą kategorię przecież również podpadają emeryci, renciści czy osoby do pracy niezdolne. Podobnie jak w przypadku obecnych zasiłków dla bezrobotnych, przyznanie podatku negatywnego wymaga podjęcia jakiejś pracy zanim bezrobotnym się stanie (przy pełnej zdolności do pracy). Idea podatku negatywnego co do zasady miała zastąpić formy pomocy socjalnej skierowane do ludzi w wieku produkcyjnym-wszystkie programy socjalne musiałyby być zlikwidowane, aby ich efekty nie nakładały się na efekty podatku negatywnego (inaczej nie będzie on działał, impulsy zostaną wypaczone i ludzie będą podejmować inne decyzje). Jednak nie trudno sobie wyobrazić, że w dobie dyskusji o dochodzie gwarantowanym obydwie idee mogłyby zmutować - i tak podatek negatywny stałby się uniwersalną odpowiedzią na przyzwyczajenie do bezpieczeństwa socjalnego, zastępując wszelkie inne programy, upraszczając system i wyrównując jego zasady tak, by każdy obywatel był traktowany równo. Stałoby się tak raczej wbrew pragnieniom autorów i propagatorów podatku negatywnego, którzy widzieli w nim model przejściowy pomiędzy uzależnieniem od socjalnej pomocy państwa a powrotem do jej braku, jaki uznawali za najbardziej stabilny, zdrowy gospodarczo i moralnie system. Podatek negatywny miał na powrót nauczyć ludzi właściwej etyki pracy i samodoskonalenia oraz obrzydzic ideę jałmużny. Jednak jeśli postulaty o dochodzie gwarantowanym staną się bardziej popularne, to jest to lepsze, tańsze i produktywniejsze wyjście. 


Szczegóły oczywiście wymagaja dopracowania, ale jest to interesująca alternatywa dla dochodu gwarantowanego. Czy nam się podoba czy nie nie unikniemy dyskusji na podobne tematy. Polskę też czeka tego wałkowanie.  

Sulfur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka