Parakalein Parakalein
2258
BLOG

Premier fakir

Parakalein Parakalein Polityka Obserwuj notkę 9

Od samego początku, od formy i ilości zaproszeń, wiadomo było, że żadnej debaty merytorycznej u Premiera nie będzie. Przynajmniej takiej, która coś zaproszonym da. Będzie show, bez konkretów. Komentując "listę 134", dzień przed debatą napisałem na Twitterze, że nie da się debatować w "ilościach hurtowych".  Zbigniew Hołdys zapytał mnie:

Więc z kim powinien rozmawiać w węższym gronie i o czym?


odpisałem:

z całą listą powinien rozmawiać, ale nie w jednym czasie i w jednym miejscu. Grupy >20 tracą zdolność poważnej dyskusji-sejm

Siedząc już na sali w KPRM pan Zbigniew przyznał mi rację, że powyżej 20 osób dyskusja staje się bezużyteczna merytorycznie. Jak w sejmie.

Oglądając te osiem godzin debaty, widząc tą najprostszą i trącącą bezczelnością sztuczkę z sumowaniem pytań - i odpowiadaniem, albo nie, po 30 minutach - widząc te dwie setki zainteresowanych, wstających kolejno i pytających, skojarzenie moje było jedno: Premier jest jak fakir ! Napisałem to nawet wymieniając wczoraj, też na Twitterze,  uwagi z Erykiem Mistewiczem :

Premier zrobił to na fakira - kładąc się na jednym gwoździu mógłby się nabić, więc zaprosił gwoździ ponad setkę


Pan Eryk chyba się zgodził, bo retweetował. To miłe, że spec od politycznego PR zgadza się ze mną, tym bardziej, że lepiej wczorajszej debaty opisać się nie potrafię. Premier rozegrał obecnych na spokojnie, po swojemu, "na fakira", unosząc się tylko czasem, kiedy niektóre gwoździe (przepraszam za porównanie :) jak Jakub Śpiewak, Rybitzky, Olo Zioło czy, imho najjaśniejsza postać wczorajszej debaty, Magda Zena Sadurska wyraźnie wystawały ponad poziom, którego  Premier oczekiwał. Dzięki tym wymienionym, nota bene większość publikuje lub publikowała na Salon24, usłyszeliśmy jedyne konkrety.

Olo Zioło wręczył Premierowi potwierdzenie zebrania 300 tys podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie - odpowiedź: referendum nie będzie.

Rybitzky zapytał wprost o wycofanie podpisu - wycofania nie będzie

Jakub Śpiewak wytknął rządowi, że nie był zainteresowany dzieleniem się informacjami o ACTA z zainteresowanymi - odpowiedź: dokumenty około ACTA będą udostępnione.

Magda Zena Sadurska - tu zatrzymam się dłużej, bo poza tym, że kilkakrotnie zebrała brawa, skasowała pana z ZAIKS, to odpowiadając jej Premier, chyba niechcący, ujawnił parę ciekawych informacji, a i zaplątał się w zeznaniach.

Na początek Premier gubił się i w kolejnych wypowiedziach dotyczących skutków prawnych wprowadzenia ACTA przeczył sam sobie. W pierwszej wersji prawo polskie mamy bardziej restrykcyjne niż wymaga ACTA - ergo nie ma potrzeb jego zmian. W drugiej, ACTA pomoże nam dostosować prawo, które jest niewystarczające i stare - ergo zmiany konieczne.

Potem Premier użył stwierdzenia, że: "urzędnicza rutyna spowodowała określone podejście do ACTA" - błędne jak wynika z kontekstu wypowiedzi. To rzecz zdumiewająca i niebezpieczna zarazem. Okazuje się, że jacyś bliżej nieokreśleni urzędnicy średniego szczebla - o ministrach nic Premier nie wspominał - mający bezpośredni wpływ na podpisywanie umów międzynarodowych, są rutynowi i niekompetentni, a co więcej nie są w żaden sposób weryfikowani w tej swej niekompetencji i rutynie, przed złożeniem podpisu.

Szkoda, że wątku tych urzedników nikt nie podjął, bo chętnie bym się dowiedział kim sa ci rutynowi urzednicy. Chętnie poznałbym nazwiska i sprawdził, czy aby ci sami rutyniarze nie zajmują się lub zajmowali innymi "ciekawymi" umowami, ewentualnie ustawami. No bo jeśli są one klepnięte przez Premiera na podobnym do ACTA poziomie "prześwietlenia skutków", to może być ciekawie.

Pod koniec Premier pozwolił sobie nawet pokrzykiwać na pytających, przyznając się w ferworze żywiołowej odpowiedzi, z rozbrajającą szczerością, że ACTA pozwala inwigilować obywateli, ale rząd nie musi tego robić.... No to ja mam do Premiera serdeczną prośbę. Niech zamknie oczy, wyobrazi sobie na swoim miejscu Jarosława Kaczyńskiego mówiącego coś podobnego. Czy to trzeba rozwijać? Chyba nie.

 

Podsumowując - debata zaproszonym dała raptem 3 konkrety na 8h jej trwania, nie można więc jej nazwać merytoryczną w charakterze. Choć Donald Tusk zagwarantował sobie, że debaty nie "przegra" to w mojej ocenie, w ogólnym rozrachunku, już przegrał, bo tylko trochę odpowietrzył nabrzmiały internetowy balon niezadowolenia. Nie zlikwidował go i mam wrażenie, że jeszcze o niego się potknie. "Internetu" nie zbywa się sztuczkami telewizyjnymi. Już zapowiedziane są nowe protesty, a analitycy mówią o zgliszczach poparcia młodych. Po raz pierwszy chyba Donald Tusk jest wyśmiewany w necie częściej niż Jarosław Kaczyński - a to już nie są, nomen omen, żarty, trudno będzie to zmienić.

Chyba jedynym wyjsciem dla Premiera jest to, co zasugerował mu Olo Zioło i jeszcze jeden chlopak z Krakowa, którego nazwiska nie zanotowałem. Obaj zaproponowali mu wykorzystanie szansy oraz odpowiedniej atmosfery / zainteresowania i wyprzedzenie całej Europy w pracach nad nowoczesną, przystającą do epoki internetu, regulacją zarządzania prawami autorskimi.

Moim zdaniem Premier, co by nie mówić wytrawny gracz, pójdzie dokładnie w tym kierunku, bo tylko w ten sposób będzie mógł ewidentną wtopę przekuć w sukces.

Parakalein
O mnie Parakalein

Materiały zawarte na blogu są moją własnością. Mogą być dowolnie wykorzystywane przez innych wyłącznie w celach niekomercyjnych. Komercyjne wykorzystanie jest możliwe wyłącznie po uprzednim poinformowaniu mnie via mail oraz podaniu w cytowanym tekście źródła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka