Jako że w Polsce przetacza się dyskusja bioetyczna na ten właśnie temat, w związku z ustawą, nad którą ma się pochylić w niedługim czasie sejm, nie mogę tej kwestii przemilczeć. Jakoś tak nie mogę się uwolnić od tematów teologii moralnej, mimo, że bliżej mi do biblistyki.
Emocje i oburzenie. (co ciekawe wśród tych, którzy mają coś na sumieniu), wywołała wypowiedź abpa Henryka Hosera. Powiedział on w wywiadzie dla PAP, że ci, którzyświadomie znając konsekwencję popierają in vitro, stają poza Kościołem.
Ja osobiście nic dziwnego w tej wypowiedzi nie widzę, jest całkowicie zgodne z nauczaniem Kościoła. I innej alternatywy dla ludzi godzących się na śmierć ludzi nie ma. NA ICH WŁASNE ŻYCZENIE. Rozumiem poruszenie w tej kwestii p.Tomasza Terlikowskiego i uważam jego ostatni wpis w tej kwestii za wielce trafiony.
Śmieszą mnie głosy światłych posłów typu p.Halicki, mówiących, że to mocne słowa i niesłuszne. A co jest w nich fałszywego? Głos Kościoła nie ma nic wspólnego z teorią głoszoną przez posłów, że rząd musi działać w imieniu całego społeczeństwa, które nie musi być katolickie. Kościół zwraca się do polityków jako do dzieci żyjących na jego łonie i przyznających się do swojej wiary. To są proste konsekwencje dla każdego człowieka. A polityk ma o tyle trudniej, że jego poglądy są znane publicznie i może siać swoim zachowaniem zgorszenie. Na szczęście nie do niedouczonych teologicznie polityków należy decydowanie o życiu wewnętrznym Kościoła. I jeśli deklarują się jako katolicy, to niestety, ich obowiązkiem jest ŻYĆ ZGODNIE Z NAUKĄ KOŚCIOŁA.
Cieszę się, że taki głos padł z ust mojego osobistego bpa warszawsko-praskiego.
Inne tematy w dziale Polityka