Takkk. Otóż, proszę państwa, koniec posła, którego nazwiska się nie wymawia, NADSZEDŁ!!
Nie miałam kiedy o tym wspomnieć, także nadrabiam zaległośći.
Wiecie dobrze o manifestacjach urządzonych przez tego pana w czwartek, w różnych miejscach Polski. Taka manifestacja odbyła się także w Warszawie, przy katedrze warszawsko-praskiej.
I... zwolenników posła P. zebrało się tam wg jednych - 70 osób, wg innych 50. Generalnie - garsteczka. W tłumie dziennikarzy nie sposób ich było dostrzec. Jednym słowem - całkowita porażka.
Co jeszcze świadczy o dość żałosnym charakterze tej akcji?
Otóż.. W kontraście dla ludzi przed kościołem zgromadzonych w geście protestu na słowa abpa Hosera, już w środku katedry, na spotkaniu z bpem znalazło się, UWAGA, 700 (słownie: SIEDEMSET !!) osób !!, które modliły się za tych, których nikt obronić nie może, było to spotkanie ZA ŻYCIEM. W geście jedności z abpem, dając wyraz tego, że całkowicie utożsamiają się ze stanowiskiem Kościoła, które bp tylko przypomniał.
Media, które próbowano poinformować o akcji nie wyraziły zainteresowania. A to niespodzianka.
I bardzo zabawna jest reakcja P. Na blogu napisał bowiem:
"Jedno jest pewne, że po wczorajszych manifestacjach w skali całego kraju, manifestacjach po raz pierwszy przeciwko klerowi od 25 lat, Polska jest inna. Już żaden Hoser, ani inny satrapa, nie będzie przeklinał i wyzywał w przestrzeni publicznej. Być może nawet biskup Sławoj Głódź wytrzeźwieje, a na pewno – ma miejsce nowa dyscyplina w tych relacjach. To wielkie zwycięstwo Ruchu w Polsce. To wielkie nasze zwycięstwo! Dziękuję Wam za zaangażowanie!"
ZWYCIĘSTWO? Chyba MEGA-PORAŻKA.
link1
link2
Inne tematy w dziale Polityka