Do tej refleksji natchnął mnie tekst Tomasza Sakiewicza. Nie chcę zatrzymywać się nad faktami, analizować i szukać przyczyt katastrofy. Chcę natomiast trochę pogdybać (czego zazwyczaj nie lubię robić).
Wyobraźmy sobię sytuację, w której prokuratura pozostanie jednak niezależna i nie będzie kierować się naciskami na posiadanie za wszelką cenę dobrych relacji z Rosją. Wyobraźmy sobie, że winni za katastrofę okazują się Rosjanie. I nie ważne w jaki sposób, czy specjalnie źle naprowadzali samolot, czy to tylko efekt ich bałaganu, czy go zestrzelili, nie ważne jak. Zdaję sobię sprawę, że poszczególne przyczyny mają różną rangę i różnie trzeba by się było zachować w każdej z tych sytuacji. Nie chcę się rozwodzić nad tym, co (choć to też interesująca sprawa) należało by zrobić.
Interesuje mnie natomiast reakcja w takiej sytuacji rządku polskiego, szczególnie premiera, ewentualnie prezydenta. Bardzo nie na rękę była by dla nich taka sytuacja. Tak dużo mówią o tej prokuraturze, że poczekajmy, dajmy im pracować itp. A co jeśli wyniki pracy będą niewspółmierne do oczekiwań? Co, jeśli trzeba będzie radykalnie zareagować? Czy premier odważy się poświęcić dobre relacje na koszt prawdy?
Śmiem wątpić.
Inne tematy w dziale Polityka