WARSZAWA wczoraj stanęła. Śnieg popadał - i koniec. Ani rusz.
Wczoraj z Bielan do domu (co zazwyczaj zajmowało mi około godziny) dojechałam w 4,5 godziny. I nie, żeby AUTOBUSEM, ale musiałam dzwonić po samochodowy ratunek. W innym wypadku mogłam zapomnieć o dostaniu się do domu.
A zasłyszałam w autobusach, że ludzie po 6 godzin próbowali się dostać do mieszkań..
KATASTROFA KOMUNIKACYJNA.
Jak co roku.. Z tym, że pierwszy raz doznałam tego tak dotkliwie..
Inne tematy w dziale Polityka