Tytuł specjalnie prowokacyjny. Już tłumaczę o co mi chodzi.
W najnowszym numerze GP (nr50) z dziś, czyli 15 grudnia 2010 czytamy:
"Liściki w zalakowanych kopertach, z odręcznym podpisem "Od Świętego Mikołaja", trafiły do zakładów bukmacherskich i totolotka. [...]
Na pierwszej stronie listu znajduje się karykatura Jarosława Kaczyńskiego pod drzewem ze sznurem w ręku, obok kilka chamskich, wymierzonych w prezesa PiS rymowanek, na drugiej stronie - wezwanie do narodu domagające się "rozprawienia" z prezesem PiS.
"Nie możemy dłużej znosić obojętnie i słuchać tego wściekłego bełkotu psychola. [...] Jest on bezpośrednim odpowiedzialnym za śmierć brata i ludzi mu towarzyszących. [...] To, co możemy mu zaproponować, to rozwiązanie jak na rysunku [samobójstwo - red.]"
List kończy się zdaniem: "skseruj, podaj dalej". Język "pisma" jest prymitywny, w tekście roi i się od błędów ortograficznych i stylistycznych. [...]"
Ani ja, ani nikt z moich znajomych, bardzo prawicowych, którym zdarzyło się głosować na PiS, NIGDY nie rozmawialiśmy, myśleliśmy o potencjalnej śmierci, zlikwidowaniu, samobójstwie nikogo z członków PO.
Więcej, nie pamiętam, by Jarosław Kaczyński nawoływał do zlikwidowania kogokolwiek.
Dalej, nie słychać, by takie głosy w Polsce wogóle się pojawiały.
A wnioskuję, że skoro takich sytuacji nie ma wśród elektoratu PiS (mam na myśli sytuacje podobne do opisanej wyżej), to jednak coś jest nie tak z potencjalnym językiem nienawiści Jarosława Kaczyńskiego.
Wnioskuję dalej, tylko na podstawie dostępnych informacji, że jednak silniejszy i bardziej niebezpieczny, natarczywy język nienawiści dotyczy polityków PO, co widać na powyższym przykładzie.
A, i zwracam uwagę na błędy ortograficzne i stylistyczne autorów listów. Ot i macie, młodych, wykształconych, z wielkich miast.
Inne tematy w dziale Polityka