Jako, że dość aktywnie włączyłam się w rozpropagowywanie akcji obronnej programu "Warto rozmawiać", postanowiłam wyjaśnić moje motywy. Postawić kropkę nad i.
Żałuję, że akcja nie rozpoczęła się wcześniej, przy okazji zwalniania z TVP Anity Gargas, Joanny Lichockiej, Bronisława Wildsteina i Rafała Ziemkiewicza. Mi osobiście najbardziej brakować będzie Antysalonu.
Ale wracając. Fakt, lubię "Warto rozmawiać". Fakt, lubię Jana Pospieszalskiego. Choć nieraz z powodu zmęczenia nie byłam w stanie dotrwać do 23.
Ów program był jednym z konserwatywnych, prawicowych programów autorskich. Nie każdy go lubił, jestem w stanie to zrozumieć.
Natomiast, po pozbyciu się go z TVP (TELEWIZJA PUBLICZNA) nie będzię żadnego prawicowego, niepoprawnego politycznie (ośmielającego się krytykować rząd) programu. Gdzież tu odpolitycznienie mediów? Gdzie wolność słowa? Pozostanie tylko nachalna propaganda, propagująca tylko jeden punkt widzenia. Odbiorca nie będzie mógł zdecydować, który program chce oglądać, nie będzie miał wyboru.
Jeśli w TVP jest miejsce dla Tomasza Lisa oraz Grzegorza Nawrockiego (nigdy nie byłam w stanie obejrzeć jego "Punktu widzenia", przebija momentami Monikę Olejnik w bezczelności i chamstwie), to powinno być miejsce i dla Jana Pospieszalskiego.
Gdy nadejdą piękne czasy i będziemy mieli prawicowy rząd, i będzie on próbował ustawić TVP pod siebie, gdy położy łapę na nie-prawicowych dziennikarzy, będzie chciał zlikwidować ich programy -
OŚWIADCZAM, IŻ BĘDĘ PIERWSZĄ, KTÓRA BĘDZIE BRONIĆ NAWET TOMASZA LISA i jego programu.
Póki co okazuje sie, że warto rozmawiać tylko z tymi, którzy mają "słuszne" poglądy. Cóż to za dyskusja? Żadnego wysiłku intelektualnego...
Inne tematy w dziale Polityka