partyzantka partyzantka
391
BLOG

"Quo vadis, Polonia?" - jest nadzieja?

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 2

Jako obiecałam - tako czynię. Uważam debatę pt. Quo vadis, Polonia? zorganizowaną ku czci śp. RPO Janusza Kochanowskiego, w oparciu o ostatnią książke jego redakcji o tym samym tytule za bardzo interesującą. Dlatego chciałabym po krótce opisać wnioski, które przedstawili prelegenci. Przypomnę, byli nimi: dr Barbara Fedyszak - Radziejowska, prof. Zdzisław Krasnodębski, dr Czesław Bielecki, dr Marek Cichocki oraz red. Rafał Ziemkiewicz. Przytoczę kilka wniosków i spostrzeżeń, które wydają mi się najbardziej ciekawe i warte odnotowania.

Zacznę od dr Fedyszak - Radziejowskiej. Otóż zatrzymała się ona dłużej nad sytuacją społeczną, którą możemy obserwować zauważając, w jaki sposób zmieniała się od 10 kwietnia 2010 r. Zauważyła, że tuż po tym tragicznym wydarzeniu wyraźnie widać było euforię dotyczącą relacji polsko-rosyjskich. Ta euforia wg sondaży CBOSu spadała w miarę upływu czasu, by po roku czasu Polacy ocenili krytycznie relacje polsko-rosyjskie i to, co dzieje się w sprawie śledztwa.

Zadała pytanie czy jesteśmy wspólnotą. I próbując na nie odpowiedzieć odniosła się do badań. Otóż wg sondażu z lutego 50% badanych w równym stopniu winą za katastrofę obciąża Polskę i Rosję. Z tym, że wyborcy PiSu wskazują bardziej na winę Rosjan a wyborcy pozostałych partii na odpowiedzialność równomierną obu krajów. Widzimy, że elektorat PiSu wyróżnia się na tle elektoratu PO i SLD. Wedle badań największe zaufanie do Rosjan mają najzamożniejsi, dobrze wyjształceni wynorcy SLD (znamienne..).

Dalej, dr Fedyszak - Radziejowska zauważa, że od roku społeczeństwo funkcjonuje na poziomie emocji. Nie ma w Polsce suchej dyskusji - zamiast tego nieustannie poddawani jesteśmy silnym emocjom. Według pani dr tym środowiskiem, które świadomie kreuje emocje są media i politycy (z naciskiem na media). Widać to na przykładzie ostatniego wydarzenia ze zmianą tablicy w Smoleńsku. Przekaz medialny bazuje na samych emocjach - rozważa się co komu wolno, na ile wolno, kto jest odpowiedzialny - bez podawania żadnych faktów (m.in. tego, że założenie pierwszej tablicy miało miejsce w dzień, udział w nim wzięli przedstawiciele władz lokalnych itd.).

Od początku mamy także do czynienia z wielką ilością medialnych wrzutek - ta tendencja trwa nieustannie. Dostajemy wiele komunikatów, wersji, sensacji - wiele z nich podtrzymuje wersje z pierwszych minut po katastrofie.

Czemu służy takie nieustanne podtrzymywanie emocji, ciągle nakręcanie ich? Otóż, jak zauważa dr Fedyszak - Radziejowska, takie głębokie emocjonalne poruszenie podatne jest na socjotechniczne manipulacje.

Czy jest jakaś możliwość rozwiązania sytuacji, z którą mamy do czynienia? Otóż wyjście z niej wymaga wspólnoty, której to wg pani dr nie ma.

***

Teraz o tym, co mówił prof. Krasnodębski. Otóż w pierwszych zdaniach powiedział o ubywaniu ze sfery publicznej, która to uwaga wygłoszona była w kontekście nieobecności na debacie red. Łukasza Warzechy.

Zauważył, że dzisiejszą dyskusję, debatę zastępuje drwina i śmiech. I jako przed 10 kwietnia była jeszcze jakaś szansa, nadzieja, że do kogoś uda się dotrzeć, nikt nie przypuszczał do czego taka narracja może doprowadzić.

Prof. Krasnodębski zauważa, że w Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem, które określił jako instytucjonalizacja nieodpowiedzialności. Mianowicie - nikt nie czuje się w obowiązku, w honorze podać się do dymisji po tych wydarzeniach, które miały miejsce w Polsce w ostatnim czasie. Ja bym osobiście rozszerzyła ten przedział - nie ma mowy o żadnej odpowiedzialności począwszy od 89 roku, od Okrągłego Stołu. Procesy do dziś nie zostały zakończone a o nielegalności stanu wojennego przekonano się dopiero po 20 latach od pozornej zmiany ustroju.

Prof. zadaje także pytanie, czy rzeczywiście Polacy są podzieleni? I zauważa, co jest w mojej opinii bardzo ważne, że tak naprawdę nie ma tutaj równoważnych stanowisk. Nie jest tak, jak to już kiedyś pisałam, że prawda czy rzeczywistość jest wypadkową.

Prof. zauważa, że władza musi działać w pewnej logice - ona musi się zachowywać tak, jak to robi, nie może wyjść na przeciw emocjom społecznym. Premier mógł pogodzić Polaków, mógł zachować się jak mąż stanu. Nie skorzystał z tej szansy.

Wyjście z sytuacji, z którą mamy do czynienia wymaga wg prof. Krasnodębskiego heroizmu, przez co rozumie pozbycie się przez PO kierownictwa, odnowienie tej formacji do gruntu. Mamy do czynienia z pewnym rodzajem buntu Polaków, którzy czują, że muszą coś robić, organizować się. I w tym właśnie ruchu, nowym formułującym się ruchu prof. widzi nadzieję.

***

Ostatnią osobą, której chcę poświęcić uwagę jest Rafał Ziemkiewicz. On z kolei zauważył potrzebę elity. Zauważa, że dziś elita ma władzę nalepiania etykiety "inteligenta". Nie mieliśmy wymiany elit z PRL do III RP - nie było przejścia. Red. Ziemkiewicz porównuje naszą sytuację z krajami postkolonialnymi. Taka elita postkolonialna odczuwa niedosyt szacunku, emocję osaczenia. Jest to wg red. Ziemkiewicza kompleks nieprawego pochodzenia elity. Jak wiemy, naszą elitę próbowano wyniszczyć, wtłoczyć na jej miejsce nową. Ta dzisiejsza elita jest przekonana, że centrala jest gdzie indziej - ona jest tylko pasem transmisyjnym, nie tworzy wzorców, tylko je przekazuje. Kieruje się strachem (np. wtedy, gdy doszło do katastrofy) albo pogardą (gdy sondaże są przychylne). Człowiekiem, który uosabia strach elity jest Jarosław Kaczyński, ale przez przypadek. Gdyby nie on - znaleziono by innego.

Jak się elita zachowuje? Robi na złość Kaczyńskiemu (przykłady można mnożyć, dobrze je znacie). Ale gdy na złość twierdzi się, że Katyń nie był ludobójstwem - to już jest warholstwo, sytuacja totalnie krańcowa.

Smoleńsk pokazał, wg red. Ziemkiewicza, że jesteśmy w sytuacji XIXwiecznej wymiany elit. Przez 20 lat elita nie jest przyzwyczajona do myśli, że ma coś tworzyć, kreować. Wszystko zostało już wymyślone. Najpierw przychodziło z Rosji, teraz przyjdzie z Europy. Nie mamy żadnego dalekosiężnego planu. A Polska, co powtarzał także Janusz Kochanowski - potrzebuje elity.

Trzeba więc stworzyć elitę, która będzie kształtować. W XIX w. taka elita się wykształciła. Odzyskała Polskę, potem zginęła. Skoro raz się udało, może udać się znowu.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka