Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przyjęcie "Pakietu Telekomunikacyjnego" przez Parlament Europejski otworzy drogę do likwidacji internetu - takiego, jaki znamy dzisiaj i jak go dziś rozumiemy. Głosowanie odbędzie się 5 maja. O wadze problemu niech świadczy śladowa obecność tematu w mediach.
Śladowa - ale nie żadna. Pewnej dziennikarskiej ekstrawagancji, polegającej na poruszeniu tego problemu w telewizji, udało sie dokonać naszemu gospodarzowi, Igorowi Janke, przy moim skromnym udziale. Zadał on mianowicie, we wtorkowych "Wydarzeniach Dnia", zaproponowane przeze mnie pytanie na temat "pakietu" Jarosławowi Kaczyńskiemu, a następnie, wczoraj, pociągnął temat i podobne pytanie zadał Jackowi Saryuszowi-Wolskiemu, jako przedstawicielowi Platformy Obywatelskiej.
Muszę powiedzieć, że wpisując swoją propozycję pytania, miałem pewne obawy, czy - jeśli będzie ono w ogóle zadane - problem nie zostanie zmarginalizowany, poprzez sprowadzenie go do "blogerskiego zapytania". We wtorek te obawy raczej nie potwierdziły się - raz, że Igor Janke opisał w kilku zdaniach, o co w sprawie chodzi, dwa - że Jarosław Kaczyński wydawał się dobrze przygotowany do tematu i udzielił wyczerpującej odpowiedzi. Nie pozostało mi nic innego, jak podziękować za włączenie pytania do programu.
Również i za wczorajsze "Wydarzenia dnia" należą się naszemu gospodarzowi podziękowania, bo trudno przecenić fakt, że na tę samą okoliczność został odpytany przedstawiciel Platformy. Co mnie jednak niepokoi, to że Igor Janke mówi o całej sprawie per "internauci obawiają się..." . Otóż, panie Igorze, jeśli internauci obawiają się, że do czegoś mogą nie mieć dostępu, to martwić się powinni przede wszystkim "wystawcy" stron, bo to oznacza, że ich strony nie będą wszędzie widoczne. I to jest clou programu. To Pan właśnie, jako właściciel Salonu, powinien się martwić, a pewnie jeszcze bardziej niż Pan właściciele małych i średnich firm, których działalność opiera się na posiadaniu własnej strony web. I są to tylko przykłady, bo w gruncie rzeczy sam fakt, że ktokolwiek stawiający stronę w sieci nie może być pewien, czy wszyscy będą mieli do niej dostęp - oznacza koniec internetu, w dzisiejszym rozumieniu.
To tyle w kwestii wagi problemu. Teraz konsumpcja dziennikarskich ekstrawagancji, czyli stan meczu PO - PiS w zawodach eurowyborczych. Jak dla mnie, ewidentnie - 0:1. Jarosław Kaczyński podsumował "pakiet" przysłowiem: Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Dał przy tym do zrozumienia, że "chęć obrony przed pornografią" itp. to bajki, a tak naprawdę pakiet promowany jest przez zainteresowane lobby, głównie brytyjskie i francuskie, w celach bynajmniej nie altruistycznych. A co najważniejsze - Kaczyński zdecydowanie zapowiedział głosowanie deputowanych PiS przeciw pakietowi. Pozostaje tylko sprawdzić 5 maja, czy tak się rzeczywiście stało. Natomiast od Jacka Saryusza-Wolskiego usłyszeliśmy odpowiedź standardową, czyli brak odpowiedzi. "Klasyczny dylemat", "jeszcze nie wiemy, analizujemy" i temu podobne uniki ja odczytuję tak, że Platforma czeka do ostatniej chwili z decyzją, jak się ustawić i co się bardziej opłaci, a być może, że będzie głosować za przyjęciem pakietu, lecz wstydzi się przyznać.
Inne tematy w dziale Polityka