Wysłała matka syna na targ przed Świętami, po choinkę. Całe sto talarów mu dała, "a tylko reszty przynieś" nakazała. Chłopak był z niego nieśmiały, zahukany, i po prawdzie, za wiejskiego głupka wszyscy go mieli. Chodził tedy od kramu do kramu, drzewka oglądał, ale gęby bał się otworzyć. Aż tu baba jedna, co ładne świerczki po 15 talarów miała, tak do niego mówi - Poldek, dobry z ciebie chłopak, masz tu choinkę za 20 talarów. Ucieszył się Poldek, wziął drzewko, a baba dawaj go chwalić, jaki to sprytny i fajny synek z niego. Humor mu się od razu poprawił, chodzi dumny po targu, i opowiada, jak choinkę kupił. A tak mu się spodobało, że zaraz drugą kupił, u innej baby - a i ta za chwilę dawaj z nim żartować i do innych kupców zachwalać.
I tak przyniósł Poldek pięć choinek do domu. Patrzy matka i awanturę chce robić, aż tu głupkowi przypomniało się, co mu piąta baba mówiła i tak się odzywa - Mamo, od nadmiaru głowa nie boli. Zatkało kobietę na te słowa i języka w gębie zapomniała. Machnęła tedy tylko ręką i pomyślała sobie "Może to i racja".
I tak oto historia szczęśliwy finał znalazła, a to tylko dzięki piątej babie, która do choinki narrację gratis dodała.
Inne tematy w dziale Polityka