Parę miesięcy temu, zanotowałem na tym blogu swoje spostrzeżenia na temat polityki zagranicznej prowadzonej przez rząd Tuska, a także na temat postrzegania tego zagadnienia w mediach. W notce z 11 marca dziwiłem się, że moje wrażenie całkowitej zmiany kursu w tej dziedzinie, kompletnie nie znajduje potwierdzenia w komentarzach publicystów.
Dziś właściwie mógłbym powtórzyć tamten wpis. Być może nastąpiła pewna korekta w tonie komentarzy, na drodze powolnej ewolucji - co czyni bardzo trafnym ówczesny komentarz hokejusa. Nadal jednak brak zdecydowanych konstatacji - całkiem niedawno Piotr Zaremba, którego bardzo cenię jako komentatora, powtórzył gdzieś w mediach swoją tezę, że rząd Tuska w zasadzie kontynuuje politykę zagraniczną PiS-u. Dopiero w ostatnią niedzielę tenże Piotr Zaremba wyraził przypuszczenie, że Tusk gra jednak na niepowodzenie przedsięwzięcia instalacji tarczy w Polsce. Znów więc ciśnie się na usta pytanie: panie Zaremba, czy nadal uważa Pan, że ten rząd kontynuuje kurs poprzedniej ekipy??
Nasza polityka zagraniczna wydaje się dzisiaj rozłazić. Nie widać, abyśmy zyskiwali przyjaciół i sojuszników. Trudno ocenić, w jakim stopniu do tej złej sytuacji dokłada się prezydent, bo trudno ocenić, na ile premier ma jakikolwiek przemyślany plan działania. Tuż po referendum w Irlandii Donald Tusk próbował wejść w rolę ważnego europejskiego polityka, prointegracyjnego, opracowującego plan działania po irlandzckim wecie. W mojej ocenie wypadł w tej roli śmiesznie, bo sztucznie i nieprzekonująco.
Jedyne, co wyraźnie rzuca się w oczy, to odwrócenie wektorów w stosunku do działań poprzedniej ekipy, pozostaję więc w niezrozumieniu, dlaczego publicyści zdają się ten fakt ignorować.
Inne tematy w dziale Polityka