Gdyby któregoś dnia mityczne "uzdrowienie" polskiej piłki urzeczywistniło się, najbardziej osłupiałym człowiekiem byłby zapewne Sepp Blatter. Bo to byłoby tak, jakby Lucyfer nagle odkrył, że ktoś jedną z jego komnat odmalował na niebiesko i fiołkami przyozdobił . "Ta Polska, dziwny kraj" - pomyślałby pewnie pan Blatter z rozbawieniem.
To jednak tylko teoretyczne rozważania, bo przecież PZPN w FIFA - oznacza PZPN samych swoich, a PZPN oddany obcym - oznacza PZPN poza FIFA. Na tym właśnie ta zabawa polega i stąd ten wieczny, niewzruszony spokój pana Listkiewicza. Interes się kręci i będzie kręcił dopóty, dopóki ludzie będą przychodzić na stadiony i siadać przed telewizorem. Nikt tu nie podskoczy, media też nie, bo w tej samej telewizji, w której w południe szydzi się z pezetpeenu, wieczorem gorliwie odprawia się konferansjerkę kopanego cyrku.
Dlaczegóż więc aktualnie znajdująca się przy żłobie ekipa zdecydowała się walnąć głową w ten granitowy mur? Czyżby głęboka ociężałość umysłowa? Może jednak nie. Może ekipa dostrzegła w granicie rysę lub możliwe muru obejście. Może jednak nie jest tak, jak chcą niektórzy zawodowi objaśniacze - iż dla imperium FIFA jej daleka prowincja Polska w ogóle nie ma znaczenia. Czyż może nie mieć znaczenia prowincja, w której pierwszym reklamo-sukcesorem jest taka postać, jak pan Beenhakker?
Może więc ewentualne wyjście takiego kraju jak Polska poza układ nie byłoby wygodne dla FIFy, może też FIFA wolałaby nie stwarzać takich precedensów? A w dodatku, społeczeństwo polskie tak bardzo już nie może patrzeć na pana Listkiewicza i jego kolegów, iż w dużej części pogodziłoby się nawet z wykluczeniem z rozgrywek czy odebraniem Euro, oby tylko ci panowie zniknęli z horyzontu! To fantastyczny atut. I pewnie został wykorzystany.
Wczoraj bowiem, u Lisa, minister Drzewiecki zwrócił się do kibiców z nowym komunikatem: Nie traćcie nadziei! Może uda się coś zrobić do 2012! Atut więc został już zgrany. Zatem prawdopodobnie nie mają racji ci, którzy twierdzą, że minister niczego nie wywalczył. Minister zapewne coś wywalczył. Co i dla kogo? No przecież nie dla nas i nie uzdrowienie polskiej piłki, bo przecież, założę się, nie o to chodziło.
Inne tematy w dziale Polityka