pasażer pasażer
63
BLOG

PR dla dorosłych

pasażer pasażer Polityka Obserwuj notkę 10

 

Z dużym zainteresowaniem, niemałym obrzydzeniem oraz pewną dozą zdumienia (jednak), zapoznałem się, dopiero teraz, z wywiadem, jakiego Michałowi Karnowskiemu udzielił Eryk Mistewicz. Wywiad ukazał się w Dzienniku 4 czerwca, ale natrafiłem na niego dopiero parę dni temu - na swoim blogu przywołuje go Jan Osiecki, w komentarzu dotyczącym "strzałów w Gruzji". Wywiad był już, jak najbardziej, komentowany i dyskutowany na Salonie, mimo to, pozwalam sobie jeszcze dziś podzielić się swoimi refleksjami.


Czym się zajmuje pan Mistewicz, jaką filozofię uprawiania polityki propaguje - powszechnie wiadomo, lecz wywiad w Dzienniku jest o tyle interesujący, że pan PRowiec przedstawia w nim swoją wizję w sposób całościowy, bez ogródek, z niezachwianym, jak się wydaje, przekonaniem i pewnością siebie, jako skończony, dopracowany program.


Na czym polega ten program? Najkrócej mówiąc, wg pana Mistewicza, wkroczyliśmy w epokę, w której decydujący i niemal wyłączny wpływ na opinię publiczną w kwestiach politycznych ma krótka i chwytliwa "historia", "story":


Wygrywa ten, kto lepiej opowie swoją historię (...) Najskuteczniejszą techniką jest dziś ta, którą nazywam marketingiem narracyjnym, tworzeniem ciekawej opowieści, porywającej story do powtarzania w windach, w 30 sekund. Takich jak opowieść, że paliwo jest za drogie i polityk pokazuje to, tankując do baku - albo o grillowaniu, które jest uproszczonym przekazem, że dobrze rządzę.


Opiniotwórcza rola mediów zaś, udział dziennikarzy w objaśnianiu rzeczywistości i kreowaniu poglądów, wg pana Mistewicza spadnie niebawem do zera:


M. K. Czy to znaczy, że Ziemkiewicz, Zaremba, Migalski już się nie liczą?

Za pięć lat okaże się, że komunikacja jest budowana ponad nimi albo obok nich. Że w ogóle będzie ich omijać. (...) (dziś) Duże media mają do powiedzenia prawie tyle samo ile Kataryna, Maria-Dora, Azrael czy inni trend bloggerzy. Może są głosem silniejszym, ale jednym z wielu.


Czy tę przepowiednię, która jest w istocie wizją społeczeństwa otumanionego, łykającego ze smoczka spreparowany komiksowy przekaz, z "czwartą władzą" zredukowaną do roli przekaźnika do wynajęcia - można traktować poważnie? Wizja jest dość sugestywna, a częściowo spełnia się już dziś. Z jednej strony można sądzić, że mistyfikacja ma krótkie nogi, z drugiej - nakłady tabloidów nie spadają, mimo iż wielu ich amatorów wie, że czyta bajki. Z trzeciej jednak strony - nawet jeśli ktoś lubi poczytać miałką gazetkę po pracy w autobusie, czy to znaczy, że taki sam kit kupi od tych, którzy chcą rządzić krajem?


Można w to wątpić, a godne uwagi jest, że sam pan Mistewicz stwierdza w wywiadzie, co następuje:  Ludzie coraz trudniej znoszą manipulację, a polityka - utożsamiana przez nich właśnie z ciągłą manipulacją - przestaje ich obchodzić (!)


Czy więc hossa na rynku "marketingu narracyjnego" dopiero się zaczyna, czy też może właśnie osiągnęła maksimum, a pan Mistewicz szuka chętnych do kupna "na górce"? Z kursami nigdy nie wiadomo, a gwałtowne spadki następują wtedy, gdy nikt się ich nie spodziewa.


Ciekawym zagadnieniem wydaje się też, czy na temat zjawiska ma coś do powiedzenia Wymiar Sprawiedliwości? Czy dla prokuratora może być interesujący następujący fragment wywiadu:

Jeśli zdarzy się jakaś wpadka, potknięcie, duża historia typu gang obcinaczy palców albo Tusk nie radzi sobie z przekazami z Peru, wtedy każda sprofesjonalizowana partia polityczna uruchamia Stańczyków. I albo takiemu Stańczykowi w nieznanych okolicznościach ktoś podpala samochód i to jest sprawa, która może przykuć uwagę opinii publicznej na dwa, trzy dni, albo wychodzi Stańczyk i mówi, że ważny polityk opozycyjnej partii jest zarażony HIV. (...)

M.K. Myśli pan, że ktoś w Polsce mógłby się posunąć do podpalenia samochodu swojego działacza ze względu na opinię publiczną?

Polityka jest zajęciem wyłącznie dla dużych chłopców.

M.K. Czy głośne podpalenie samochodu Julii Pitery mogło być takim trikiem?

Odpowiem tak: jeden z moich przyjaciół, gdy coś niezbyt sympatycznego działo się z sondażami poparcia dla jego klienta - to było poza Polską - wymyślił, aby przywódca wyzwolił z rąk terrorystów przetrzymywanego obywatela tego kraju. Poleciał z siłami specjalnymi, a ponieważ wiadomo, gdzie jest przetrzymywany od ośmiu lat, 30 uzbrojonych ludzi odbiłoby zakładnika i wróciło do kraju. Było to możliwe i nie wiem, czy nie zostanie jeszcze zastosowane.


Albo inny fragment, w którym pan Mistewicz snuje wizję oszustwa:

M.K. Skupmy się na przykładzie. Dlaczego prezydent, tak mocno angażujący się w sprawę Gruzji, nie potrafi o tym opowiedzieć?

Ledwie kilka osób rozumie, co się wydarzyło w Gruzji, bo nie znaleziono ciekawej opowieści. Budzącej emocje zarówno wobec sprawy gruzińskiej, jak i wobec urzędu Prezydenta RP. Zabrakło czegoś do opowiadania w windach. Jak choćby to, że pilot polskiego samolotu nr 1 z prezydentem na pokładzie, w drodze do Gruzji został zaatakowany przez rosyjskie MiGi i zmuszony do lądowania na terytorium Rosji. Wyobraża pan to sobie?

M.K. Został zaatakowany? Nie słyszałem?

Nie, ale mogły pojawić się przesłanki, że to jest atak. Jednak - kontynuuję hipotetyczną opowieść - pilot mimo ataku podjął odważną decyzję, że leci do Tbilisi i tam postara się wylądować. Każdy daje to na czerwony pasek! Polska wstrzymuje oddech. Wyobraża pan sobie tę ciszę w eterze, gdy nie można nawiązać kontaktu z polską maszyną nr 1, bo jak to zwykle, coś tam na łączach radiowych siadło? Pierwsze pytanie ludzi, takich zwyczajnych, nieinteresujących się polityką: "słyszałeś już?", drugie pytanie: "doleciał, udało się, prezydent żyje?" - nie Kaczor, ale prezydent! - i trzecie pytanie: "Jezu, ale dzielni są, dzielny nasz prezydent, w taką się wybrać podróż, a o co chodzi z tą Gruzją?".


Nie wiem, co sądzą inni, ale na mój gust, na opisane wyżej działania powinien być jakiś paragraf. A może odpowiednie paragrafy trzeba dopiero stworzyć, tak jak stworzono prawo informatyczne w obliczu rozwoju tej dziedziny życia?


Cieszę się, że trafiłem na ten wywiad, tak świetnie obnażający diabelską strategię PRowców. Jedyne, czego mi w nim brakuje, to postawienia kropki nad i: skoro tak gładko poszło z pytaniem o podpalanie samochodów, ja bym na koniec zadał pytanie o 11-09-2001. Czyż nie była to genialna "story", na miarę wprowadzenia świata w XXI wiek?

 

pasażer
O mnie pasażer

Produkty, których reklama pojawia się powyżej, to badziewie. Nie polecam. Zdjęcia: © pasażer. Kopiowanie zdjęć z bloga w celach innych niż prywatny użytek domowy wyłącznie za zgodą autora. Po co się powtarzać: → Prawicowa publicystyka środka w formacji młyna → Szkodliwość promieniowania radioaktywnego - cicha rewolucja → Rura II. Decydujące starcie → Kiedy EU-Salon? W kinach:                      zobacz ->  Więcej filmów Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom     Operacja Argo   Anna Karenina  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka