Jak na polskie warunki, film zrobiony ze sporym rozmachem, o dużej kulturze obrazu. Niestety to dobre wrażenie często psuje brak pomysłu inscenizacyjnego, przegadana narracja. W niektórych scenach, zwłaszcza na początku, czuje się obecność planu filmowego.
Bohaterka pełna uroku, ładnie fotografowana, a sama historia miłosna w sumie w filmie broni się, choć nie od początku przekonuje, a nasz polski zuch chwilami zdecydowanie za dużo mówi. Nagroda dla Svetlany Khodchenkovej w Gdyni za tę rolę? Dla mnie ok.
Drażni natomiast sposób pokazania rzeczywistości, w której główny wątek jest osadzony. Reżyser koniecznie, niemal przez cały film, próbuje nam coś klarować o stosunkach polsko-radzieckich. Jest tego za dużo, jest to zbyt nachalne, mało finezyjne - tezy są często po prostu wkładane w usta bohaterom. Przyjaźń polsko-armeńska, zawiązana przeciw Rosjanom, "nawiązuje" do współczesności, aż boli (choć jednocześnie ten wątek przynosi filmowi magiczne sceny). Obrazek z bazarku, wydawałoby się idealny temat na obyczajową migawkę - zrobiony kompletnie bez pomysłu. W rezultacie, film jakoś nie wzbudza zaufania co do rzetelności pokazania legnickiej rzeczywistości. Co można tu pochwalić, to grę aktorów, głównie rosyjskich. Efektowne są także zdjęcia współczesnej poradzieckiej ruiny.
W filmie ładnie zagrały piosenki Demarczyk. Tym bardziej szkoda, że cała produkcja nie zbliżyła się do nich trochę bardziej jakością artystyczną.
I jeszcze taki drobiazg: w filmie brak sceny erotycznej, którą widzieliśmy w zwiastunie. Coś podobnego! Fakt, że ten fragmencik w reklamówce sprawiał wrażenie mało udanego, ale żeby tak manipulować widzem?
Inne tematy w dziale Kultura