W sobotę 9.10.2010 odbył się mecz charytatywny politycy vs. "gwiazdy" TVN. Sam mecz nic szczególnego (wynik 3-3), ot taki mały odpustowy przerywnik w weekendowe popołudnie. Jeśli Fundacja TVN będzie mogła dzięki temu naprawdę pomóc większej liczbie potrzebujących to bardzo dobrze, wypada tylko przyklasnąć. Jednak słowa jednego z "zawodników" tego meczu, premiera Donalda Tuska, wypowiedziane już po końcowym gwizdku są w moim przekonaniu najzwyklejszym skandalem. Premier stwierdził, że w sumie z "chęcią wystąpi w rewanżu by dokopać Jachimkowi i Sianeckiemu" (z drużyny TVN, prowadzący program "Szkło Kontaktowe"). Na zakończenie pytany o boiskową współpracę zawodników reprezentacji polityków z partii PIS i PO odpowiedział, że grali w jednej drużynie to spory trzeba było odłożyć na bok, bo w tym konkretnym meczu najważniejsze było, żeby "kopać rywali, a nie siebie nawzajem". Naprawdę, ale premier Polski, człowiek, który rzekomo chce krzewić sport, uważa się za fana piłki nożnej i honorowych zasad fair-play (na wszystkich płaszczyznach) NIE MA PRAWA mówić takich rzeczy. Jaki przykład daje młodym adeptom piłki nożnej ? Oczywiście nie doczekałem się żadnej reakcji przeprowadzających ten wywiad, czy stojących obok szefa TVN Piotra Waltera lub szefowej Fundacji Bożeny Walter. Sprawa zostanie pewnie osłonięta szczelnym parasolem milczenia. Spodziewam się komentarzy, że to błahostka, "chlapnięcie". Jednak jeśli według takiego samego schematu myślenia Tusk postępuje także na tym "politycznym boisku" to przypominam, iż w piłce nożej obowiązuje taka zasada, że za sam zamiar brutalnego sfaulowania rywala należy się automatyczne wykluczenie z gry. Czas najwyższy by takie reguły wprowadzić także gdzie indziej.
Inne tematy w dziale Polityka