PIS jesienne wybory samorządowe jak i kolejne parlamentarne zapewne przegra. Nawet najbardziej wierzący w sukces PIS powoli dostrzegają nadchodzące wyborcze porażki.
Dzieje się tak dlatego, że dla Prezesa Prawa i Sprawiedliwości priorytetem stało się wyjaśnienie okoliczności katastrofy smoleńskiej oraz wszystkich wątków z nią związanych jak np. krzyż pod pałacem prezydenckim. Co to oznacza dla PIS? Na pewno należy się liczyć z utratą dotychczasowych wyborców centrowych a zarazem umocnieniem twardego prawicowego elektoratu. Z punktu widzenia partii jest to oczywiście negatywne. Prawicowy elektorat i tak zagłosowałby na Prawo i Sprawiedliwość z powodu braku innej prawicowej alternatywy. Nie liczyłbym na to, że Marek Jurek czy Ludwik Dorn są w stanie w jakikolwiek sposób zagrozić PiSowi. Jednak dotychczasowi wyborcy centrowi prawdopodobnie albo w ogóle nie pójdą na wybory albo zagłosują na PO. Należy w tym miejscu zadać sobie pytania:
Czy warto sprzedać prawdę o tak dotkliwej dla Polski katastrofie za kilka punktów procentowych, skoro partia i tak nie posiada w obecnym układzie sił zdolności do koalicji?
Czy w takich sytuacjach należy szukać nowych wyborców poprzez PRowskie zagrywki, czy raczej w zgodzie ze swoim sumieniem oraz poglądami realizować postulaty swoje a zarazem swojego twardego elektoratu?
Katastrofa Smoleńska to nie tylko sprawa PISu, Kaczyńskiego i jego zwolenników. To sprawa nas wszystkich, polaków. Dlatego właśnie tak emocjonalnie podchodzi do tego Jarosław Kaczyński (pomijając już jakże istotny wątek osobisty), bo w końcu Prawda i Polska jest najważniejsza a nie jak w przypadku PO słupki poparcia. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma za sobą miliony zwolenników i na pewno sobie poradzi. Ilość tekstów mówiących o końcu Prawa i Sprawiedliwości dowodzi tylko nadal o sile tego ugrupowania.