Od kiedy tylko się dało, dużo czytamy Juleczce, także sporo klasycznych bajek. W „historyjce”, którą opowiada sobie ostatnio, widać naleciałości.
Dawno temu żyła sobie mama Ania brzydka z brzydkimi dzieciami. I żyła sobie pięęękna baba-jaga.
To mniej więcej całość pierwszej Julkowej bajeczki. Zwięzłość niewątpliwie budzi szacunek. Natomiast zastanawia przede wszystkim twórcza i zaskakująca zamiana znaczeń. Mama i dzieci stały się w jej bajce brzydkie, a paskudna baba-jaga została nazwana piękną. Zresztą, generalnie ostatnio słowo brzydka nabiera ciekawego znaczenia – taki dodatek do wypowiedzi. Ostatnio, gdy jechaliśmy do naszych znajomych, do których trzeba przebyć spory kawałek, i Julce się już nudziło, nasza Córa zapytała moją Żonę:
– Mamusiu, no gdzie jest ta ciocia Aga brzydka?
– Jaka ciocia Aga? – zapytała skonsternowana Ania.
– No ta ciocia Aga, wujek Piotrek, co mają takie dzieci… – tutaj Jula bezbłędnie wymieniła imiona swoich małych koleżanek.
Cóż… widocznie określenie „brzydka” było zupełnie naturalne. I z pewnością nie negatywne. Tak więc – puentując – apeluję do naszych znajomych: jeśli Julia podkreśli kiedyś Waszą brzydotę, możecie być pewni, że zamierzała powiedzieć Wam komplement.