Bywam ostatnio na tym blogu nieczęsto, niemniej wiem, że są tacy, którzy wciąż mniej lub bardziej regularnie tutaj zaglądają. Im, a także wszystkim, wierzącym w Jezusa Chrystusa, który dla naszego zbawienia przyszedł na ziemię jako Bóg-Człowiek, chciałbym złożyć świąteczne życzenia.
21 grudnia czytaliśmy w liturgii Mszy świętej piękny tekst z Pieśni nad pieśniami, który w poetycki sposób unaocznia nam kilka prawd:
Po pierwsze, że Bóg jest w człowieku rozkochany i spieszy człowiekowi na spotkanie, poszukuje go. „Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. (…) patrzy przez okno, zagląda przez kraty”. Bóg kocha człowieka tak bardzo, że widząc jego niedolę, grzeszność, pogrążenie w sidłach śmierci, staje się człowiekiem, by ponieść grzechy wszystkich i doprowadzić ludzi do zbawienia.
Po drugie, że przychodzący Bóg przemienia całą rzeczywistość: „Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty…”. Przychodzący Jezus Chrystus może i chce przemieniać nasze serca, nasze życie. On ma taką Moc.
Po trzecie, że Bóg zachwyca się człowiekiem. „Ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku” – mówi Oblubieniec-Bóg. Pod Bożym spojrzeniem, w obcowaniu z Bogiem, człowiek staje się piękny. Gdy człowiek przebywa z Bogiem, potrafi poświęcać wiele czasu na modlitwę, w swoich życiowych wyborach kieruje się Bożym prawem, wówczas staje się lepszy, piękniejszy. On i jego otoczenie. A wiele pogmatwanych spraw prostuje się.
Myślę, że te prawdy prowadzą nas w sposób naturalny także do życzeń, które można złożyć na te zbliżające się Święta:
Życzę więc doświadczania na co dzień, w naszej codzienności – tej Bożej miłości;
Życzę doświadczenia wielkiej mocy Bożej, zdolnej przemieniać i pokonywać nasz ból, nasze słabości, niedoskonałości, zło, które nas otacza. Życzę też umiejętności dostrzegania dobra, którego codziennie doświadczamy, a które tak łatwo przegapić.
Życzę wreszcie odwagi do stawania przed Panem – tak po prostu, takim jakim się jest. Do pokazywania Bogu swoje prawdziwej twarzy. Aby On mógł czynić nas pięknymi, czyli podobnymi do siebie.
Gorąco wierzę, i nieraz tego doświadczyłem, że Ten, który przyszedł na ziemię jako kruche maleńkie Dzieciątko, jest zdolny przeprowadzić nas przez trudne życiowe doświadczenia; często potrzeba tylko naszego prawdziwego, głębokiego zawierzenia. I odwagi do tego zawierzania Dziecięciu także gorąco życzę.