Jeden z największych styczniowych szumów medialnych był spowodowany wejściem na rynek wydanej przez „Znak” kolejnej książki Jana Tomasza Grossa pt. Strach.
Nie zamierzam rozwodzić się nad treścią samej książki, ponieważ wiele zostało już o niej powiedziane. Chciałbym jedynie podzielić się dwiema refleksjami, które zrodziły się w trakcie słuchania tych wszystkich debat.
Po pierwsze warto zauważyć, że pisanie o Polakach w taki sposób, w jaki uczynił to Gross nie wzbudziło specjalnego, głośnego i bardzo zdecydowanego sprzeciwu. Oczywiście środowiska narodowe i konserwatywne silnie krytykowały książkę, zarzucając jej brak oparcia się na dokumentach historycznych, tendencyjność etc. Nie było jednak ogólnonarodowej czy choćby rządowej krytyki za atak Grossa na Polaków czy nawet za jego jawny antypolonizm.
Wyobraźmy sobie natomiast, co działoby się, gdyby ktoś z historyków zdecydował się na napisanie książki nt. przedwojennych relacji żydowsko-polskich na terenie II RP, ale tym razem od strony uciskania Polaków przez Żydów. Akurat, gdyby nawet trzymać się faktów, obraz Żydów byłby skrajnie negatywny. Podejrzewam, że taka książka zostałaby albo zupełnie przemilczana albo – jeśli stałaby się głośna – spowodowałaby bardzo silną reakcję całego świata. Zapewne – o ile rząd polski nie odciąłby się od książki bardzo zdecydowanie (a najlepiej zakazał sprzedaży) – Izrael zerwałby z nami stosunki dyplomatyczne, USA przestałoby negocjować jakiekolwiek znaczące projekty, a Unia zagroziłaby nam bardzo poważnymi sankcjami. I taka jest właśnie różnica: o Polakach można pisać źle, nawet jeśli wiele rzeczy jest naciąganych bądź zmanipulowanych, o Żydach nie wolno pisać źle, nawet jeśli mielibyśmy wszystko skrzętnie udokumentowane.
I tutaj przechodzimy do drugiej kwestii. Dziwi bowiem jedna rzecz. Jeśli nawet „Znak” decyduje się wydać taką książkę (co szczególnie nie dziwi, bo w Tolle wybierając dla Państwa tylko wartościowe książki wiemy dobrze, jak bardzo musimy być wyczuleni na książki z tego mieniącego się katolickim wydawnictwa), to dlaczego żadna z wielkich sieci (Empik, Merlin) nie decyduje się nie przyjmować danej książki ze względów ideowych (patriotycznych). Co więcej, nakręca się medialny szum i książkę bardzo głośno się promuje.
Wniosek jest jeden, choć bardzo gorzki: dla wielu dziś liczy się tylko zysk. Jeśli można się wzbogacić na promocji kłamstwa, nie ma to żadnego znaczenia. W Tolle et lege szanujemy wartości i szanujemy naszych Czytelników – i ów szacunek przedkładamy ponad finansowe profity za wszelką cenę. I dlatego w naszej ofercie nie znajdziecie Państwo książek Grossa, lecz znajdziecie taką, która mówi prawdę o trudnej sytuacji relacji polsko-żydowskich, np. Po zagładzie prof. Marka Jana Chodakiewicza.
Felieton ukazał się w lutowym Biuletynie Miłośników Dobrej Książki Tolle.pl.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka